Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

niebezpieczeństwo–bogowie zmartwychwstają
przypomnieć stosy i dym co w niebo snuł się
często podejrzewani o sodomię i samojedztwo
teraz najczęściej są ignorowani w literaturze

oszukali nawet śmierć i ona zawiedziona
szarpie się z Syzyfem o ten trefny kamień
powracają na ziemię już powstają prorocy
by hekatomby z ciał naszych do góry słać


Kartagina wciąż żywa a Rzym spłonął
kto złapał się brzytwy ten głupiec bo zatonął

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mógłbym napisać, że w porządku, że ładne dzieło i takie tam
ale musiałbym kłamać, a nie lubię. Nie wyszło, w żadnym stopniu. Ale ja się tam nie znam.
pozdrawiam Jimmy
ps
ale widzę, że juz 1 edycję przeszedł utwór, zrób ją po raz drugi to jeszcze wpadnę.
Opublikowano

niebezpieczeństwo–bogowie zmartwychwstają
przypomnieć siebie i dym co w niebo snuł się
często podejrzewani o sodomie i samojedztwo....."Ę"
teraz najczęściej są ignorowani w literaturze

oszukano nawet śmierć i ona zawiedziona
szarpie się z Syzyfem o ten głupi kamień
powracają na ziemie już powstają prorocy..."Ę"
hekatomby z ciał naszych do góry czas słać

Kartagina wciąż żywa a Rzym spłonął
kto złapał się brzytwy ten głupiec bo zatonął

Te dwa ostatnie rymy mają być ?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Obawiam się, że taka ilość zaimków osobowych mogłaby być śmiertelna - już i tak wyciąłem dwa, a jeszcze się ostały (a na to trzeba uważać)
Aczkolwiek wersja rozszerzona (reżyserska) jest w warsztacie - zatem do wyboru, co lepsze.
Dzięki i pozdrawiam.
Opublikowano

Jacku - bo to jest zapowiedź końca i początku jednocześnie? A na siekiery czas przyjdzie, chociaż już minął okres latania z siekierą :)

Marlett - zweryfikowałem trochę, to fakt i może to był błąd, no ale... kto ich nie popełnia (na szczęście to błąd w skali ogra)

Opublikowano

Poprzednia wersja dla mnie była o tyle ciekawa,że ja jako ja
mogłam sobie poujmować lub pozamieniać; Autor jest Autorem i
decyzja też jego, ale nie ma złego - forma zgrabna a końcówka
mimo rymu baaardzo pouczjąca:))) Pozdrawiam serdecznie:)) EK

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A i tak gdzieś to żądło ironi zanikło - zbyt patetycznie się zrobiło, ale już pal licho. Dziure można zakryć, a wartałoby ją porządnie zasypać.
Dzięki za wgląd i pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ten kamień trafia w wybranych, czyli trzeba potężnie nabroic:)
W pierwowzorze było "wieczny", ale to by nie współgrało z tym "zmartwychwstaniem" (bo czemu kamień niby ma byc wieczny, a bogowie nie?)
Dzięki za wizytę i pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        ...ogólnie z humorem opisana scena, a David budzi sympatię.:)
    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...