Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pamiętam jak zachłannie gardziłam powietrzem w pierwszej sekundzie. Plułam nim po całej sali nie wydając z siebie dźwięku. Gardziłam nim i wami najbardziej na świecie. Miałam tylko 400 gramów i zero doświadczenia. Nie bałam się stawić czoła całemu światy, czy wykrzyczeć jak bardzo go nienawidzę … nie bałam się milcząc. Tak było łatwiej wzgardzić wami i wszystkim co stworzone.
Widziałam w jej oczach nadzieje kiedy wypchnęła mnie na świat i mogła potrzymać w ramionach. W tej chwili zobojętniałam, obiecując sobie, że nigdy więcej nie dopuszczę do pojawienia się uśmiechu na jej ustach.
Oziębła zostałam włożona do wanienki z ciepłą wodą. Polubiłam to ciepło. Było miłe i mokre w dotyku. Stało się moją opoką, świątynią milczenia i rozpaczy. Przeżywałam w niej chwile słabości, rozstania, cierpienia i zjadliwej miłości.
Darowałam sobie życie na pustyni, w upale i piasku. Podarowałam sobie istnienie w wodzie, chłodnej i przejrzystej - którą jako pierwszą pokochałam, będąc jej wierną do końca[on jeszcze nie nadszedł…].
Postawiłam nogi na ziemi, ślizgając się jak po krze. Uderzyłam nie raz w brudną pokrywę przesiąkniętą sumieniem, narcystycznym dźwiękiem pochlebcy, płaczem niesprawnego dziecka, które czołgało się przez drewniane stopy. Czułam jak rośnie we mnie niechęć do tego co muszę wdychać. Cały ten ludzki smród wsiąkał we mnie jak w gąbkę. Muskał nozdrza, kazał wchłaniać się skórze, pęcznieć żyłom... Krzyczałam na ulicy, w domu towarowym, pod łóżkiem sąsiada, w przerwach między lekcjami. Nikt nie rozumiał , każdy się dziwił, a ja wciąż pochłaniałam toksyczne związki. Mieszankę zdrady, kłamstwa, chciwości, mordu, gwałtu i tego o czym wszyscy milczą.
Pewnego razu zwarłam pośladki w dwuszeregu, a ze środka, ciurkiem, wypełzła stróżka krwi … Stałam się kobietą jak moja matka, zdatną do rozrodu, do bicia, do obrażania i samookaleczenia. Zasmakowałam życia bez większych praw. Kurczowo trzymałam się zasad, szatkując powietrze niecenzuralną prozą. Wygłaszałam swoje racje przed widownią złożoną z wyimaginowanych przyjaciół i pluszowych zabawek. One nawet nie drgnęły. Zawsze słuchały do końca, a czasem klaskały przyznając mi rację. Byłam podobna do Hitlera. Czarowałam gestem, odrywając głowy od tułowia. To było moje getto w którym wstrzykiwałam truciznę bez powodu. Raniłam i paliłam na oczach innych. Kawałek po kawałku rozszarpywałam ich ciała aż puch spływał mi po rękach. Oni byli moi. Tylko moi!
Kiedy kończył się dzień i światła gasły drzwi zamykały się na klucz. Wtedy słyszałam ich jęki. Wyciągali ręce ze ścian dotykając mnie tu i wszędzie. Obnażali mnie! Panią życia i śmierci! Robili to ze strachu - tak jak chciałam, tak jak kazałam. Piszczałam zaciskając zęby. Mieli blade pół twarze, na których schła krew - ona odbijała na mnie znaki …skargi …prośby …krzyki. Przeklinali mnie wbijając w ręce krzywe paznokcie. Szczękościskiem wyszarpywałam im palce, a krew wlewała się w łono. Przeżywałam ich razem i każde z osobna. Dopieszczałam i dusiłam w ustach … Rwałam z ramion skórę, kręgosłupy, obcinałam w zębach włosy … odbierałam chwilę kolejnego dnia w moim małym Auschwitz.
Rano budziłam się blada i słaba. Na rękach skakały rozszalałe blizny szepcząc coś o rozkoszy. Twarz miałam z lodu. - Sybir został zdobyty! –szeptałam. Zasiadłam na niedźwiedziej skórze wkładając na łono milion rozpalonych kości, a skroń zwieńczyłam ostatnią stokrotką.
Taki był mój świat, moja opoka, moje więzienie skute żelaznymi łańcuchami pogardy.

Teraz pukam w kratki wentylacyjne, wyrywając muchom skrzydła.

Opublikowano

Powiało czernią od Czarnej Duszy! Powinnaś jeszcze dodać, że Matka Natura kazała pożerać Ci współbraci, oblizując wargi z krwi, by komórki mózgowe w czaszce rozwijały się lepiej dzięki cudzemu mięsu.
"Blade pół twarze" - chyba "półtwarze", ale pewien nie jestem. Ktoś pomoże?
Dobrze się czyta, szczególnie to bolesne dorastanie kobiety.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I bi bi.                          Maska, jak sam.    
    • Ot; stary raper, trep ary, rat sto.    
    • On;       - baby brak(?) - skarby bab... no.  
    • Aby łamy, karoseria i resorak mały - ba.    
    • Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Tyle przecież jej zawdzięczamy, Poprzez liczne burzliwe wieki, Ostoją nam była naszej tożsamości,   W ciężkich chwilach dodawała nam otuchy, Gdy cierpiąc wciąż pod zaborami, Przodkowie nasi zachwyceni jej kartami, Wyszeptywali Bogu ciche swe modlitwy.   Gdy pod okrutną niemiecką okupacją, Czcić ojczystych dziejów zakazano, A pod strasznej śmierci groźbą, Szanse na edukację celowo przetrącono,   To właśnie nasza ojczysta historia, Kryjąc się w starych pożółkłych książkach, Do wyobraźni naszej szeptała, Rozniecając Nadzieję na zwycięstwa czas...   I zachwyceni ojczystymi dziejami, Szli w bój ciężki młodzi partyzanci, By dorównać bohaterom sławnym, Znanym z swych dziadów opowieści.   I nadludzko odważni polscy lotnicy Broniąc Londynu pod niebem Anglii, Przywodzili na myśl znane z obrazów i rycin Rozniecające wyobraźnię szarże husarii.   I na wszystkich frontach światowej wojny, Walczyli niezłomni przodkowie nasi, Przecierając bitewne swe szlaki, Zadawali ciężkie znienawidzonemu wrogowi straty.   A swym męstwem niezłomnym, Podziw całego świata budzili, Wierząc że w blasku zasłużonej chwały, Zapiszą się w naszej wdzięcznej pamięci…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Pseudohistoryków piórem niegodnym, Ni ranić Prawdy ostrzem tez kłamliwych, Wichrami pogardy miotanych.   Nie pozwólmy by z ogólnopolskich wystaw, Płynął oczerniający naszą historię przekaz, By w wielowiekowych uniwersytetów murach, Padały szkalujące Polskę słowa.   Nie pozwólmy bohaterom naszym, Przypisywać niesłusznych win, To o naszą wolność przecież walczyli, Nie szczędząc swego trudu i krwi.   Nie pozwólmy ofiar bezbronnych, Piętnem katów naznaczyć, By potomni kiedyś z nich drwili, Nie znając ich cierpień ni losów prawdziwych.   Przymusowo wcielanych do wrogich armii, Znając przeszłość przenigdy nie pozwólmy, Stawiać w jednym szeregu z zbrodniarzami, Którzy niegdyś świat w krwi topili.   Nie pozwólmy katów potomkom, Zajmować miejsca należnego ofiarom, By ulepione kłamstwa gliną Stawiali pomniki dawnym ciemiężycielom.   Bo choć ludzie nienawidzący polskości, W gąszczach kłamstw swych wszelakich, Sami gotowi się pogubić, Byle polskim bohaterom uszczknąć ich chwały,   My z ojczystej historii kart, Czynić nie pozwólmy urągowiska, By gdy oczy zamknie nam czas, I potomnym naszym drogowskazem była.   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…    Pośród rubasznych śmiechów i brzęku mamony, Ni kłamstw o naszej przeszłości szerzyć, W cieniu wielomilionowych transakcji biznesowych.   Nie pozwólmy by w niegodnej dłoni pióro, Kartek papieru bezradnie dotykając, O polskiej historii bezsilne kłamało, Nijak sprzeciwić się nie mogąc.   Nie pozwólmy by w polskich gmachach, Rozpleniły się o naszej historii kłamstwa, By przetrwały w wysokonakładowych publikacjach, Polskiej młodzieży latami mącąc w głowach…   Choć najchętniej prawdą by wzgardzili, By wyrzutów sumienia się wyzbyć, Wszyscy perfidnie chcący ją ukryć, Przed wielkimi tego świata umysłami,   Cynicznych pseudohistoryków wykrętami, Wybielaniem okrutnych zbrodniarzy, Nie zafałszują przenigdy prawdy Ci którzy by ją zamilczeć chcieli.   I nieśmiertelna prawda o Wołyniu, Przebije się pośród medialnego zgiełku, Dotrze do ludzi milionów, Mimo zafałszowań, szykan, zakazów.   Gdy haniebnych przemilczeń i półprawd, Istny sypie się grad, A skandaliczne padają wciąż słowa Milczeć nie godzi się nam.   Przeto straszliwą o Wołyniu prawdę, Nie oglądając się na cenę Odważnie wszyscy weźmy w obronę Głosząc ją z czystym sumieniem…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…  Prawdy historycznej ofiarnie brońmy, Czci i szacunku do bohaterów naszych, Przenigdy wydrzeć sobie nie pozwólmy.   Przeto strzeżmy wiernie ich pamięci, Na ich grobach składając kwiaty, Nigdy nikomu nie pozwalając ich oczernić, Na łamach książek, portali czy prasy…   Nie pozwólmy by upojony nowoczesnością świat, Zapomniał o hitlerowskich okrucieństwach i zbrodniach, By bezsprzeczna niemieckiego narodu wina, W wątpliwość była dziś poddawana.   Pamięci o zgładzonych w lesie katyńskim, Mimo wciąż żywej komunistycznej propagandy, Na całym świecie niestrudzenie brońmy, W toku burzliwych dyskusji, polemik.   O bestialsko na Wołyniu pomordowanych, Strzeżmy tej strasznej bolesnej prawdy, O tamtym krzyku ofiar bezbronnych, O niewysłowionym cierpieniu maleńkich dzieci.   Walecznych ułanów porośniętych mchem mogił,  Strzeżmy blaskiem zniczy płomieni, Pamięci o polskich partyzantach niezłomnych, Strzeżmy barwnych wierszy strofami,   Bo czasem prosty tylko wiersz, Bywa jak dzierżony pewnie oręż, Błyszczący sztylet czy obosieczny miecz, Zimny w gorącej dłoni pistolet…   Ten zaś mój skromny wiersz, Dla Historii będąc uniżonym hołdem, Zarazem drobnym sprzeciwu jest aktem, Przeciwko pladze wszelakich jej fałszerstw…                      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...