Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ewo - przecież wiesz że z optymizmem podchodzę do każdego komentarzy tylko tak jakoś mnie zdołowało więc postanowiłem przerwać - Pani Magdalenia dała mi dużo do pomyślenia i to jedno mnie cieszy, jednak z tymi "reproduktorami" muszę jeszcze powalczyć - oczywiście optymistycznie

pozdrówko W_A_R

  • Odpowiedzi 40
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Popularne dni

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Namnożyło się tych pytań. Dobrze. Czy rzeczywiście zataczamy kręgi i jak Ziemia po swej orbicie , tak i my, wokół osi - własnej osi?
Powroty do siebie , fatalizm, przeświadczenie o tym, że odtwórcami wynilowej płyty jesteśmy ?

Jakoś mi to spokoju nie daje, chyba Autor zażartował , bo w ostatnich Pańskich słowach po komentarzem, cos o usmiechu było i o optymizmie.

A.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ewo - rozmyślania godne uwagi - fatalizm kojarzy mi się z czymś w rodzaju fatamorgany - ale to tak na pierwsze myśli - na pierwszy rzut - mam też myśli z fizyki - ale elektromagnetyczność daleka od autentyczności poetyckiej (jeszcze nie teraz) - komfortem jest dobry nadajnik i odbiornik - a jeśli w jednym to feedback powstaje i kto nadał ten klapsa dostaje - dobrze że na drodze ktoś czasem coś dla siebie odbierze i prześle własną kolejność - tak to działa na tym serwisie - egoizmu więc nie ma bo czasem optymalność w optymizm przechodzi i póki balon rośnie i "trach" nie zrobił - bawmy się ale nie jak dzieci - lecz jak bliscy sobie z wyboru - poeci - Ewo - zabrzmiało to jak manifest - nie wiem co o tym sądzić - wokół mnie tyle informacji - fraktale ...

"przewrotny poeta" - zabrzmiało tak ciepło, że jak do pieca łapą - można się sparzyć - więc wolę zażartować i udawać, że dotykam z przewrotnością i błyskiem w oku i usmiechem na ustach - choć czasem ból bo lekko parzy - no tak znów zażartowałem - coraz bliżej coraz dalej ....

pozdrówko W_A_R
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ewo - jeśli pamiętasz stare czasy - tego odeszłego ustroju - to czyn i trud były ważnym elementem propagandy - dziś już nabierają innych symboli - innych powrotów - a jesli chodzi i brzeg wyobrażeń i o podmywanie - nie będę tłumaczył i pozostawiam Tobie - daję Ci w prezencie razem z falami i nie mów, że nie umiesz - bo masz własny styl a ja taki przyziemny ...

pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



kołysanki pewnie były i może kilka razy spadłem z łóżka - którym były dwa krzesła z poręczami złączone i powiązane - bo na łóżeczko nie było stać moich rodziców (tobyły czasy komuny - dla nie wtajemniczonyc) - a prezent - no cóż - stałaś się teraz władczynią potężnej siły - fali - uważaj więc teraz - bo fala wraca czasem spieniona jak mysli obce - wtedy tylko pomyśl o mnie a piersią osłonię Cię przed ciosem - ale to patetyczne - no nie???? kto chce niech wierzy kto nie chce niech siłą uwierzy kiedy z własną myślą się zderzy - to czasem długo poleży ....

pozdrówko W_A_R
ps. końcowe zdania dla poddanych

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pragnę odnieść się do słów Komentatorki wiersza i objaśnić na czym oparłam swoją interpretację.

Fatalizm jest poglądem filozoficznym lub (!) religijnym, zgodnie z którym zdarzenia zależą od przyczyny znajdującej się poza naturą.
W tym sensie powrót w głąb siebie, o którym podmiot mówi (patrz: cała pierwsza strofa, najbardziej zaś zwrotka druga), jest cieniowaniem w/w postawy wobec świata.

Żart wyczytałam z dopowiedzeń Autora pod tekstem. Być może jest On przewrotny, nie wiem. Jako czytelnik, który nie zna osobiście Twórcy, patrzę nie w oczy Poety, a w układankę jego słów.

Pozdrawiam. A.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Joanno - zacznę od tej "układanki słów" - pięknie to ujęłaś - ale nie wiem do czego zdąrzasz - każda interpretacja jest mi mile widziana - jednak w Twojej czuję wtrącenie wiersza mego w labirynt "jakowyś" - jeśli chodzi o fatalizm - związek bezprzyczynowy - to tak mi się wydaje cały mechanizm "świata" (jakim on by nie był) jest następstwem wielu przyczyn i skutków zmieszanych w formę - bryłę tworzenia - natomiast mieszanie filozofów do mego wiersza wydaje się absurdem - sensem jest oznaczenie własnych ścieżek i odkreślenie granic za które nie ma co wychylać się - (taka myśł mi teraz wpadła) zrozumieć siebie to postawić pod ścianą - wylecieć oknem i powrócić drzwiami - no tak łatwiej mieliby Ci - którzy mieszkają n parterze ...

serdeczne pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jeśli ktoś stawia pytania o sens, o to dokąd zmierza i skąd wyszedł , to już staje sie filozofem (czy tego chce czy nie). Gdy Autor temu przeczy, to pozostaję w zadziwieniu.

Oczywiście moja interpretacja jest tylko jedną z wielu, nieudolną próbą przeczytania tekstu. Poeta nie musi zaprzątać sobie nią głowy, ani przeciw niej protestować.

Pozdrawiam. A.

Opublikowano

Witku!
Czytałem kilka razy Twój wiersz. Bardzo piękny i mądry. Zastanawiałem się nad jego przesłaniem. Faktycznie tylko „sens” i „bezsens” przewijały się jako przewodnie motywy. Czyżby rozwinięcie Sokratesa „wiem, że nic nie wiem”? To prawda, że im człowiek więcej wie, to okazuje się że wie mniej, bo rozumie bezmiar wiedzy. Tylko człowiek próżny powie - wiem wszystko... i takiego należy omijać z daleka.
Serdecznie pozdrawiam
Marek Wieczorny

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Joanno - fatalizm, który tak nieoczekiwanie wytłumaczyłaś niewiadomo komu - zapewne mi, jenoznacznie orzekłaś, ze poza naturą - więc przynajmniej z częścią absurdu mi się zrównał jak we wzorze fizycznej rozpadliny, która nas dzieli - jesli to będzie dzielenie się uwagami to położymy pomiędzy kładkę, jeśli mnożeniem - zdielimy się kiedyś tą gwiazdą zawieszoną pomiędzy obcymi sobie światami - zdziwienie i po mojej stronie odznaczyło wiele mysli - zapytam więc wprost - do czego Joanno zdąrzasz? Co chcesz mi udowodnić? tu już nie chodzi o interpretacje i jakieś tam protesty ...

serdeczne pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



jeju - Marku - dziękuję za te porównanie z myślą Sokratesa - nie miałem "zielonego" i "bladego" pojęcia, że w tę stronę ktokolwiek przemieści swe myśly - po przeczytaniu - a jeśli chodzi o piękność i mądrość - to już zupełnie mnie zaskoczyłeś i- ale jedno powiem - dzięki ...

serdeczne pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Nie miałam jakoś odwagi (no może źle słowo dobrałam, jakieś takiej śmiałości) by wierszon tenże komentować. Może dlatego, żem bliska pewnej filozofii co to mi mówi, że siła życiowa ciągle płynie, a ten kto chwyta się kurczowo jakiejkolwiek formy, niezależnie od tego, jak piękna by była, stawiając opór przepływowi sprowadza na siebie cierpienie:
"jeśliśmy tylko po to poszli w drogę
aby powrócić do nas takich samych"
bo nie należy powracać, wszystko się zmienia i uczmy się to akceptować, a na pewno szczęśliwsi będziemy!:)
"jeśli taką jest przyczyna, którą zwiemy
by nienazwane nie wplątało się w nazwane
ileż dygresji niesie czyn i trud mozolny
kiedy na powrót myśli wciąż te same"
bo należy mieć głęboką świadomość harmonii nas jako jednostki, z tym wszystkim, co nas otacza i co niestety nieustannie się przemienia, zamienia, umiera i rodzi. Stąd też niewłaściwie skierowana energia egoistycznego pożądania stanowi przyczynę "myśli tych samych" - kiedyś pięknie mi rzekłeś, że po cóż trwam w liści zadumie, trwanie w czymś co było nie zmieni niczego, a przyczyni się jedynie do coraz to większego nazywania tego, co nazwane już raz zostało.

"jakże utrwala się w nas droga i słowo co z rana
brzeg wyobrażeń podmywa wciąż nadając fale
kiedyśmy z siebie wyszli by badać mielizny
i jedno co rozumiemy to bliżej i dalej"
bo jeśli wychodzimy tylko po to by badać to co materialne i ulotne zamiast skupić się i poznawać to co mamy i czym wypełnieni jesteśmy aż po brzegi, sami się na mielizny kierujemy, a można przecież na pełne morze wypłynąć, byleby tylko nie uwieszać się i uczepiać iluzji, które niepotrzebnie tworzymy.

Dużo by tu można było pisać bo i możliwości interpretacji duże :) a ja tak to dziś akurat widzę i dzielić się ośmieliłam ;)
Pozdrawiam Witku

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @obywatel Głupie może nie, ale trudno nie zgodzić się z tym, że zaaranżowane być może jest, a może napewno...sam nie wiem. Pozdrawiam! :)
    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...