Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Proszę noc, aby pozwoliła mi żyć,
Proszę serce, aby nauczyło się bić.
Schowana pod parasolem oddechów
Klęczę i modlę się o noc.
Aby mi w nocy smutno samej nie było,
Aby światło drogę do Ciebie oświetliło.
Choć nie jesteś w Anielskiej Armii,
Wiedz, że zawsze będę kochać.
Bo Ty jesteś wszystkim co mam,
Jesteś ponad moją głową,
A ja i tak idę do Ciebie.
Kiedyś ktoś wskaże mi drogę do Nieba,
A wtedy, pamiętaj, już zawsze będziemy razem

Opublikowano

prośba do nocy
o to żeby przestała pani pisać... albo nie, przepraszam, żeby przestałą pani publikować, dopóki nie nauczy się pani pisać lepiej (tylko nie wiem, czy noc coś tu pomoże)

prosisz noc i modlisz się o nią?
tekst jest, delikatnie mówiąc, niespójny
tzn ja go w ogóle nie rozumiem


do pani Kasi Sz.: próbowałam pomóc, ale nie znalazłam nawet połowy takiej cechy;)

Opublikowano

Nie siedzę 24 godziny na dobę na tym forum i Pani wyimaginowane warunki, typu "Ma Pani 15 min" (tak na marginesie w skrócie minuty -> min powinna być KROPKA;] nie, że się czepiam, tylko tak jest poprawnie ;)) na coś tam jest absurdalnie śmieszne ;) Zgodziłabym się, gdyby były to np. 24 godziny. Ale, odpowiadając, wiersz, który tu zamieściłam jest akurat, przyznaję, jednym z najgorszych. Mam wiele innych, lepszych, dzięki którym zaistniałam w powiatowych czy szkolnych konkursach i wieczorach poetyckich. Umieszczenie tego wiersza było celowe. Myślałam, że ktoś dostrzeże w nim coś, czego ja dostrzec nie mogę. Ale jak widać ten wiersz naprawdę nadaje się do szufladki z napisem "beznadziejne". Mam rację, K.?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oczywiście, mój błąd, po minutach stawia się kropkę- tu ma Pani rację.
Proszę się jednak nie denerwować- pod tymi "wyimaginowanymi" warunkami widnieje minka ;), co może świadczyć, że należało niezupełnie serio potraktować mój post.



Cóż, wskażę Pani moje jak najbardziej subiektywne uwagi dotyczące tego wiersza, które to są wyrazem moich przekonań estetycznychi i które to klasyfikują go w mojej prywatnej hierarchii utwórów literackich jako "beznadziejny".

1. Przypadkowe banalne rymy.
2. "Patos, etos, bigos" (B. Muszyński), czyli: wielkie litery, Anielskie Armie, modlenie się o noc, droga do Nieba, etc.
3. Cała konstrukcja liryczno-filozoficzna- nic nowego nie wnosi.
4. Takie kwiatki, jak: "Jesteś ponad moją głową,/ A ja i tak idę do Ciebie."



Ależ zapraszamy, czekamy. Pamiętając oczywiście o tym, że trzeba przestrzegać limitu, oczekuję z utęsknieniem na jakiś wiersz, dzięki któremu Pani zaistniała.

Pozdrawiam serdecznie,
k.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...