Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kolorowa Szara i On



przez obiektyw zobaczyłem klasztor
wtedy wybiegłaś boso
na stacji Kalwaria Zebrzydowska
wiązałaś sznurówki
sen z jawą


kiedy przejeżdża pociąg
boję się, że wciąż myślisz o naszych włosach
rozwianych na torach

tutaj na półkach leżą płyty Możdżera
ale nocą się nie ukryjesz
miliony żyrandoli zerkają zza firanek
na dzikie twoje oczy
kiedy prosisz drzewo do tańca

nie usłyszą ex ego


wkładasz głowę pod moją brodę
podkurczone nogi wpasowujesz
w lukę pod brzuchem
układasz mandalę
niech ktoś zatrzyma teraz świat


kręci mnie w nosie od pieprz
-yków
na twoich plecach

kochaj go sobie jak chcesz

staję przed lustrem i na was patrzę
nawet, jeśli zobaczy moje oczy
twoje powieki przymkną się zalotnie
wysuniesz wargi do pocałunku
on o nic(mnie) nie zapyta


kiedy rani
odstawiasz mnie jak młodsza siostrę
za swoje plecy
zaciskasz usta i pięści
szarzeje nam skóra
jak on tego nienawidzi

kiedy wychodziłyśmy do lasu
bałaś się
milkłaś na głos wrony
twoja skóra napinała się milionami kulek


chowasz się w kącie
twoje myśli kołyszą się autystycznie
nie moja jesteś
nie moja jesteś
nie moja

Opublikowano

Nie wiem, co chciałeś przez ten wiersz osiągnąć? Sporo napisano już o złamanych sercach dziewczęcych, gorzkawych łzach kobiety, niespełnionych uczuciach i etc. ... dla mnie, to śmierć poezji, wolałbym popełnić samobójstwo, aniżeli słuchać takich wierszy.

Nie miej mi tego komentarza za złe, jednak tak to odbieram, taki jestem.... nie dla mnie pisanie o .... niczym.... PZDR

Opublikowano

Panie Mariuszu - Jeśli już to chciałaś.
Przynajmniej to nie o zwłokach i nie przerobiona mdła modlitwa.
Nie rozumiem jak krytykować coś jeśli się nawet nie wie o czym to jest.
Sformułowania w stylu wolałabym popełnić samobójstwo to już żenada a na pewno nie konstruktywna krytyka.

Messalinie - coś w tym jest - ja twoich wierszy też nie doczytuję. Próbuje przy każdym kolejnym messaskładzie i nic. Może tak po prostu jest że każdy robi na swoją pieśń i jak czuje.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dzięki, dzięki to wszystko dla was.
jak możemy się odwdzięczyć zatem za taką hojność? :)

bo to wszystko dla nas- dla szarej i kolorowej
dzięki dzięki
Opublikowano

antlantyda,

odnoszę wrażenie, że mój komentarz potraktowałaś jako pewną złośliwość z mojej strony, kiedy tak nie jest... wyraziłem tylko s w o j ą opinię, do czego przecie jako czytelnik mam prawo a nawet obowiązek... co do moich wierszy, to nigdy nie sądziłem, że są wielkie albo jakąś rewolucją, której celem będzie stworzenie zupełnie nowej poezji... nic nie istnieje bez czegoś, teraźniejszość nie istnieje bez przeszłości, przeszłość bez teraźniejszości, tak poezja nie istnieje bez swoich wielkich poprzedników... wiem, wszytsko już było... i to, dla jasności, o czym ja piszę, też było...problem w tym właśnie, aby napisać o tym, o czym jeszcze nie pisano... trzeba by było jednak oszaleć;)

Łącze pozdrowienia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie wiem co się z tym forum zrobiło.Ja wysiadam.



Mesalinie -przepraszam-Dla mnie twoje wiersze są dobre ale puste.(puste czytaj jako nie wnoszące nic w czytelnika,nie komentuję ich, bo nie brzmią we mnie) I pewnie odwrotnie też.Pozdrawiam serdecznie.(Nie dołujemy się i nie gniewamy prawda?:)

Panie Mariuszu.Może i mnie poniosło.To samobójstwo okrutnie mnie zdenerwowało.Ważne dla mnie jest aby sam wiersz krytykować a nie pierwsze wrażenie.Jak bedzie miał pan chwile proszę przeczytać całość.Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie wiem co się z tym forum zrobiło.Ja wysiadam.



Mesalinie -przepraszam-Dla mnie twoje wiersze są dobre ale puste.(puste czytaj jako nie wnoszące nic w czytelnika,nie komentuję ich, bo nie brzmią we mnie) I pewnie odwrotnie też.Pozdrawiam serdecznie.(Nie dołujemy się i nie gniewamy prawda?:)

Panie Mariuszu.Może i mnie poniosło.To samobójstwo okrutnie mnie zdenerwowało.Ważne dla mnie jest aby sam wiersz krytykować a nie pierwsze wrażenie.Jak bedzie miał pan chwile proszę przeczytać całość.Pozdrawiam

statek tonie
szczury uciekają
nie chcesz do abissos?
toż to los Atlantydy

ale masz rację jednak
nie warto zwracać uwagi
kiedyż ta panna
czepia się na zasadzie łamagi

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Cóż atlantyda to zbieg(okoliczności- nie ucieka ze statku:)
nazwisko popularne
Imie najbardziej popularne w Polsce
cóż
Znam mnóstwo ludzi o takim samym imieniu i nazwisku.

abissos?
Taki twój wiersz mi przemknął
I kapela
czemu mam tam chcieć zdradź?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a pamiętam
coś przez mglę
jak to na atlantydzie
wieczorną porą

Messa udanych wieczornych spacerów po wierszach, po snach, i po czym tam jeszcze chadzasz;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a pamiętam
coś przez mglę
jak to na atlantydzie
wieczorną porą

Messa udanych wieczornych spacerów po wierszach, po snach, i po czym tam jeszcze chadzasz;)

to i mgła bywa
na Atlantydzie?
a jam myślał, że niwa
dobrze wiedzieć i widzieć

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zatem moje uściski wystrczy że wsiądą w tramwaj....

Pozdrowienia od Szarej i Kolorowej cieszymy sie że w miescie żyrandoli ktoś jescze z orga jest:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @hollow man Oczywiście. Sam kiedyś kochałem palić..Pozdrawiam
    • Ludzie żyją dziś długo. Być może za długo. Długowieczność, choć brzmi dumnie i postępowo, w praktyce bywa zjawiskiem wysoce konfliktogennym.  I wcale nie ma znaczenia, czy człowiek, który nie zamierza w najbliższym czasie wrócić na łono Abrahama, posiada majątek, czy też nie ma nawet porządnego kredensu.    Każdy długowieczny senior - prędzej czy później - robi problem. Ci, którzy nie mają pieniędzy, robią problem czysto ekonomiczny. W ramach obowiązku alimentacyjnego zubażają budżety dzieci, wnuków i całej dalszej rodziny. Zajmują czas, energię i nerwy. W takich sytuacjach zawsze pojawia się myśl niepopularna, wstydliwa, ale obecna: „może mógłby już odejść?” Ci, którzy mają majątek - są jeszcze gorsi. Bo oprócz kosztów generują nadzieje, a nic nie psuje relacji rodzinnych tak skutecznie jak nadzieja połączona z oczekiwaniem.   Długowieczny bogacz to tykająca bomba emocjonalna. Każdy dzień jego życia jest dla kogoś opóźnieniem. Ale do rzeczy. Najlepiej na przykładzie. Mojej żonie - poza rodzicami, którzy niech żyją sto lat i dłużej - zostało troje wujków i jedna ciocia. Był jeszcze czwarty wujek, ale umarł parę lat temu. On nie pasował do stada. Związał się z kobietą z proletariackiej Łodzi. Miał jedną córkę, która podobnie jak ojciec nie widziała się w tym stadzie. A stado było… rasowe. W prostej linii od jednego ze świętych. Jakby tego było mało, jakiś przodek był kandydatem na króla Polski. I z takiego stada trafiła mi się żona. Bywa. Święci, królowie, arystokracja. A ja? Ja - plebs. Rodzina repatriantów z Kresów.  Prosty chłopak z „Piekiełka” - dzielnicy Braniewa, która kiedyś była najgorszą częścią miasta. A Braniewo… Cóż. Warmia. Miasto, z którego młodzi ludzie od zawsze uciekali. Ja uciekłem czterdzieści lat temu. Z mojej klasy licealnej uciekło ponad dziewięćdziesiąt procent. „Uciekło” to może złe słowo. Poszli na studia. Znaleźli lepsze życie. Ci, co zostali - zostali. Ale znów się rozgadałem. Wracamy do świętych wujów. Pomorska wieś pod Tczewem. Dom prawie trzystuletni. Historia rodziny piękna, duma rodowa ogromna - ile w tym prawdy, wiedzą tylko oni. Ja na pewno nie. Przychodzą czasy powojenne. Ze względu na szlachecko-arystokratyczno-królewskie pochodzenie - problemy egzystencjalne. Ojciec mojego teścia  ginie w wypadku. Samochodowym? Traktorem? Spadł z ciągnika? W arystokratycznych rodach prawda bywa traktowana instrumentalnie. W tej rodzinie również. Przekonałem się o tym nie raz. Zostaje matka. Arystokratka. Miłośniczka Goethego i Schillera. Kilkadziesiąt hektarów, których nie objęła nacjonalizacja. Pięciu synów i córka. Łatwo nie było. Ale dali radę. Wszyscy skończyli studia. Budowali nową Polskę - tę, która wcześniej odebrała im majątki. Zakładali rodziny. Żyli całkiem nieźle. Rozmnażali się. Co prawda nie wszyscy, ale materiał genetyczny był przekazywany. Najstarszy brat teścia : żona, brak dzieci. Kolejny brat teścia : brak żony, brak dzieci. Teść: żona, dwoje dzieci. Młodszy brat teścia: żona, jedno dziecko. Najmłodszy brat teścia : żona, sześcioro dzieci. Wygląda na to, że rozmnażanie było jego pasją.  Jedyna siostra teścia  - troje dzieci - wyprowadziła się z mężem na drugi koniec Polski. Bracia zostali na północy, ona na południu. Jak w bajce. Wszystko działało. I komu to przeszkadzało? Nikomu. Aż do momentu, gdy okazało się, że dwóch braci nie ma dzieci. Jeden z nich - bezżenny i bezdzietny - mieszkał w rodzinnym gnieździe od zawsze. Drugi - bezdzietny, po śmierci żony - wrócił na północ i zamieszkał z nim. W gnieździe rodowym. Mieszkali tam ponad dwadzieścia lat. Pieniądze mieli. Teoretycznie powinien tam być teraz  mały, ładny dworek. Arystokracja, hektary, święty w rodzinie. W praktyce… obraz jest inny. Nie wiem, jak to opisać. Może słowo ruina byłoby najbliższe prawdy. I wszystko byłoby jeszcze do zniesienia, gdyby nie fakt, że oni wciąż tam żyją. Teraz tylko jeden. Starszy ma 95 lat. Młodszy — 92. Starszego, bogatszego, zabrał do siebie mój szwagier. Mógł sobie na to pozwolić – miał odpowiednie warunki. Lokalowe. Zaadoptował dla wujka osobny pokój, zapewnił opiekę całodobową – opłacił opiekunkę.  Kilka mieszkań wujka w Trójmieście zobowiązuje. Opieka trudna, ale temat ogarnięty. Drugi – biedniejszy, młodszy został w gnieździe rodowym. I tu temat  jest nieogarnięty. Opiekę  nad nim roztoczyły dzieci brata wielodzietnego. Tego od szóstki dzieci. Szóstka dzieci to heroizm. Ja mam dwoje i bywały chwile, gdy uważałem, że powinienem trafić do psychiatryka. Dodatkowo punktową opiekę sprawuje córka siostry. Czyli: dzieci najmłodszego brata + córka siostry. Opieka rozproszona. Kompetencje różne. Oczekiwania sprzeczne. Idealne pole do konfliktu. Bo długowieczność nie jest problemem biologicznym. Długowieczność to problem społeczny, a w skali mikro - rodzinny dramat. Kto decyduje? Kto płaci? Kto przyjeżdża w nocy? Kto bierze urlop? Kto „robi więcej”, a kto „tylko udaje”? I najważniejsze pytanie, którego nikt nie zadaje głośno: ile to jeszcze potrwa? Tu zaczyna się prawdziwa „święta rodzina”. Nie ta z obrazków. Ta z telefonami, pretensjami, urazami, niedopowiedzeniami i cichą rywalizacją o rację moralną. Każdy jest zmęczony. Każdy uważa, że robi najwięcej. Każdy ma poczucie krzywdy. A senior? Senior żyje. I ma się - na przekór wszystkim - całkiem dobrze. I tak oto ktoś jeszcze nie umarł… A wszystko już się zaczęło… Może być ciekawi.         Cdn………..
    • @Mitylene Dziękuje za lekturę. A na pytania natury egzystencjalnej warto zawsze szukać odpowiedzi... choćby z uchem przytkniętym do morskiej muszli... @Waldemar_Talar_Talar I każdy odchodzi z podkulonym ogonem.
    • Witam - każdy rok  ma coś za uszami - nie ma idealnego  -                                                                                                         Pzdr.serdecznie.
    • Witaj - super - jestem na tak -                                                         Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...