Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Już ci się zdarzyło popatrzeć na innych ludzi w twoim wieku z tym
dziwnym uczuciem: Ja chyba nie wyglądam tak staro?
Jeżeli tak, ten dowcip ci się spodoba:



siedzę sobie w poczekalni
tak wypadło, u lekarza
czas się wlecze, czytam ściany
i dyplomy w korytarzach.

nagle widzę, czy być może?
wspomnień czar ożywił wszystko,
miał cudowny uśmiech, oczy
znam to imię i nazwisko.

wchodzę, całkiem zbita z tropu
ta łysina, spory brzuszek.
czas łaskawie się nie obszedł
jednak się dowiedzieć muszę.

co innego ja, szczęściara
tyle lat i bez różnicy,
żadnych zmarszczek czy nadwagi
czegóż sobie więcej życzyć?

z satysfakcją niekłamaną
której woń rozsiewam wokół,
mówię mu, że w siątym którymś,
kończyliśmy w jednym roku.

wtem, sprowadził mnie na ziemię
aż mi krew zawrzała w żyłach,
- ale proszę mi przypomnieć
czego pani mnie uczyła?


18.10.2006.

Opublikowano

Przez gabinet mój pacjenci
przepływają dosyć szybko.
Dali kwadrans, ci z dyrekcji,
co jest dla mnie krótką chwilką.

Od młokosa do staruszka
zbadać trzeba, zdiagnozować.
Od paluszka do serduszka
muszę znaleźć - gdzie choroba?

Po raz pierwszy mi się zdarza,
że pacjentka roztrzęsiona
trzaska drzwiami i wypada,
choć wizyta nieskończona.

Nawet nie wiem o co chodzi.
Chciałem tylko wzbudzić przyjaźń.
Zagadnęła, a ja miło:
- czego pani mnie uczyła?

I wypadła jak ta chmura,
w oczach mając dwa piorunki.
Nawet nie wiem, o co idzie?
Ja się staram być milutkim.

Cóż, że brzuszek, okulary,
i klawesyn jest na miejscu,
ale człowiek nie jest stary
- z dziewczynami jeszcze kręci.

Musi mylić mnie z mym ojcem.
Jedno imię i nazwisko.
Wyleciała obrażona
miast wyjaśnić zrazu wszystko.

pisane na biegu pozdrawiam Jacek

Opublikowano

!!!:));
Alicjo - pół roku temu byłem na wielkiej imprezie, na 100-leciu ogólniaka, znanego w Krakowie, bo to Liceum im.Kochanowskiego, dawna "piątka", po przeprowadzce do nowej siedziby przemianowana na "trójkę"; typowe liceum humanistyczne z greką i łaciną;
zaproszono nas, byłych maturzystów tej szkoły na gremialne spotkanie wielu roczników...wśród dam i panów udało mi się rozpoznać tylko jednego towarzysza niedoli z mojej klasy...i to tylko dlatego, że co kilka lat spotykalismy się w mieście...wszyscy inni byli nie do rozpoznania, szok!
dobry wiersz! :)); J.S

Opublikowano

Śmiech śmiechem, a sprawa poważna...
Jedyna moja pretensja (i to duża pretensja) - że odwiedzasz nas tak rzadko.
To jest dobry, zabawny rymowaniec, w dodadtku napisany, że tylko pozazdrościc.
Pozdrawiam

PS - a Jacek energii ma za dwóch, a nawet trzech :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Akurat jadłem dziś pierogi :)
    • Nie mogę się uwolnić Usta twe niczym wrota do piekieł Rozpalone namiętnie rozchylają sie powoli A Włosy twe aksamitne niczym perskie płótno opadają swawolnie na roznegliżowane ramiona, myslę Podchodzę,,obserwuje,dotykam w koncu całuje, jestem w niebie, jest pięknie Niech Emocje grają melodyczne dzikie dźwięki niech serce tobą pokieruje   Jej jęki znaczyły więcej niż milion słów Nie pamietam snu, w którym  bym Cie nie spotkał, nawiedzasz mnie nawet tam Jestes jak anioł coś stąpił na ludzka ziemie i z łaski swojej obdarzyłas mnie CiepłemZ’, którego nie zapomnę Ach żebym ja ino tez był aniolem to polecielibismy do gwiazd nie patrząc się za siebie
    • MRÓWKI Spałem spokojnie, gdy nagle przez sen poczułem mocne ugryzienie i zaraz potem ból. Przebudziłem się szybko, poszukałem latarki i przeszukałem cały namiot w poszukiwaniu sprawcy zadanego bólu. Nic szczególnego nie zauważyłem więc wsunąłem się w śpiwór próbując usnąć ponownie. Zgasiłem latarkę i położyłem się z powrotem spać. Do rana pozostało jeszcze kilka godzin, lecz nie mogłem zasnąć. Leżałem z przymkniętymi oczami czekając podświadomie na kolejne ugryzienie. To było pewne, że coś mnie ugryzło i przypuszczałem, że był to jakiś mały owad.  Na mojej lewej nodze zaważyłem zaczerwieniony ślad po ugryzieniu i poczułem swędzenie, pieczenie i niewielki bąbel. Dobrze, że nie jestem uczulony na jad owadów - pomyślałem.  Jak więc już wspomniałem nie mogłem spać trochę zaniepokojony, a trochę z bólu. Miałem przeczucie, że coś niedobrego wręcz potwornego dzieje się na zewnątrz namiotu. Tak więc leżałem i czekałem sam już nie wiedząc na co.  Nagle u wejścia do namiotu zobaczyłem małe punkciki posuwające się w moją stronę i po skierowaniu strumienia światła latarki w tamtym kierunku, aż dech zaparło mi z wrażenia, a gęsia skórka natychmiast ukazała się na mojej skórze. W namiocie były dwie czerwone mrówki. W oka mgnieniu zerwałem się na równe nogi i depcząc te, które zdążyły wejść do namiotu, musiałem odganiać te co chciały wejść do środka.  Podczas tej czynności ujrzałem używając latarki, że wokół namiotu jest masa czerwonych mrówek, które otaczały mój namiot że wszystkich stron.   cdn.    P.S. Opowiadanie powyższe napisałem w 1977 roku, czyli prawie pół wieku temu i jest to czysta fantazja.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...