Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Siedzę i myślę, myślę i siedzę
jak długo wysiedzę?


Myśli...
są różne myśli...
myśli o śmierci
myśli o duszy
myśli o życiu
i jedna myśl - taka dziecięca - jedna jest myśl o Tobie: 'Pamiętam!'

Pamiętam jak razem, biegając po łące... o czym ja piszę?!?
Nie było Ciebie. Nie było łąki!
Więc nie mam wspomnień?
Marzenia me prysły?
O czym ja mówię? Czy ktoś to czyta, czy dla siebie piszę?
Co z nami będzie? Lecz nas już nie ma. Nas nigdy nie było!

Martwisz się o mnie? Chyba chory jestem...
Dusza ma zdrowa, lecz w sercu coś czuję.

Powiedzmy to wprost - piszę o niczym! Sam nie wiem o czym!
Chyba śpiący jestem, ale... skąd wzięły się słowa w mej głowie?
Czyżbym wariował?


Czyżbym wariował?


Czyż...

Opublikowano

nie ma co ukrywać, ze poeta ze mnie żaden i właśnie dla tego napisałęm to "coś"

Chciałem, by "wielcy miłośnicy poezji" mieli co komentować i by się zastanawiali: 'Co on do diaska miał na myśli?'

Otóż oświadczam: Nic nie miałem na myśli. Wiersz(jeśli można to tak nazwać) miał być totalnie bez sensu. Nie miał mieć żadnego przesłania. Pisałem(dosłownie) pierwsze co mi przyszło na myśl. Nawet najbardziej dziwaczne rzeczy. Nie przejmowałem się tym, że to ma sie nijak to tego co już napisałem.

Opublikowano

faktycznie, bo poeta nie pisze bezmyslnie, ale układa sobie plan wiersza, temat (choć nie zawsze), ale myśli nad tym co ij ak pisze...
gdybyś spróbował pisać coś porzondnie, a nie na "oby coś", może byłoby to coś ciekawego
póki nie spróbujesz nie bedziesz wiedział czy jesteś dobrym poetom, tym bardziej my... :)

pozdr, frr ;)

p.s. czy ja się mondrzę? (nie działa mi "oł"... heh)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


mondrzysz się, mondrzysz. ja zazwyczaj piszę całkiem bez planu, bo jakoś nigdy nic nie umiem zaplanować na początku. potem już jakoś idzie.

pozdrawiam,
Gaspar :-).

PS. Co do wiersza - faktycznie strasznie cienki, ale szczerość autora rozbraja.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @wierszyki Zgadzam się, jestem łasuchem dobrych snów, ale te świadomie skrócone są dobre, jak bywają szybkie i intensywne. :D
    • @Migrena Bardzo dużo wiersza w wierszu, osobiście ropuchowi takiemu jak ja za dużo jest tu wszystkiego. Mniejsza o inszość, że powtarzają się zapachy: pachną krwią, potem, kurzem i strachem, by później zapachu leków, krwi, metalicznej wody i betonu, tudzież bodźce: zimno metalu; chłodzi się jak stara stal oraz dwukrotnie pikujący monitor. O krwi już nawet nie będę wspominał – wszystko jest krwawe, zakrwawione. Nawet sala z tytułowej 117 zamienia się w 17, ale to już szczególik.   Sprobuj to napisac w tytulowych 117 slowach, mysle ze przekaz moze byc nawet duzo mocniejszy..    przykladowo:   Sala sto siedemnaście pachnie chemią i gnijącym życiem.   Twoje ciało jest jak spalony list, a kości skrzypią pod palcami.   Trzymam Twoją dłoń, która pachnie krwią i strachem, ale wiem, że to już tylko ciepło, które odpłynie.   Aparatura mruga, monitor pikając ogłasza koniec. Pielęgniarka nie patrzy, bo słowa już nie wystarczą.   Moje serce staje jak pies pod zamkniętymi drzwiami. Chciałbym Cię nakarmić dniami, których nie było, ale życie odchodzi cicho.   Kiedy aparatura milknie, gaśnie światło.   Zostaje cisza – ciężka, jak mokre poduszki. Ale ta cisza to Ty. Już nie w bólu. Oddychasz we mnie, twarda i brutalna, jak nieoswojone życie.    
    • @Waldemar_Talar_Talar ... nie zapomnij zabrać jej będzie udany dzień  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego wieczoru 
    • Łup, łup, łup, drap, drap, stuk, stuk. Co tam znowu za cholera się dobija? Licho w drzwiach staje ubłocone, Mizerota nosem pociąga, zasmarkaniec.   Prześcieradło dziurawe z siebie zrzuca. Uuuu... dobry człowieku, odzieniem ratuj, Bo na chleb nie zarobię z dziurami na tyłku. Oj, ty nieszczęśniku! w bajkach cię sponiewierali.   Jak ci na imię? „Beztwarz” za mną wołają. Kto ci taką krzywdę zrobił, dziecino? Wydziergam ci sweter ze słów aksamitnych, Portki uszyję z akcentów na twoją miarę.   Czapeczkę z rymów uplotę, wepnę orle pióro, Cekinami metafor przyozdobię cię całego. Co tam stoisz w mroku? oj, nieładnie! Manekina podszczypujesz, kawalerze?   Uchuchu, buahhaha, dzyń-dzyń tylko słychać. A puknij ty się w głowę, casanovo bez majtek. Miarę muszę zebrać, nie garb się, stój bez ruchu, Chuchro z ciebie, a nie duch, z metra cięty krasnal.   Uszy brudne, ośle, ty chcesz dzieci straszyć? Jak przywołam sobie pamięć z dawien dawna, To potwór kosmaty siadał mi na rogu łóżka, A ja nie miałam odwagi zerknąć spod kołdry   Kto mi tam zjada nogi; chrup, tylko słyszałam, Uszy zakrywałam przed wyciem ludożercy. Ciach za nos! boleśnie mnie chwytał, podlec, Wlókł z łóżka na pożarcie — takie były czasy.   Nóg nie umyłeś z lenistwa? dawaj, szybko. Tu — miednica, szare mydło, wodą się polewaj. W końcu idziesz między ludzi, ty flejtuchu. Ile klas skończyłeś w szkole duchów?   A ile korytarzy? buhuhu, co, pod górkę było? Dyplom masz z Collegium Duchum? Powodzenia, idź, ciamajdo, straszyć koty! Ubierz się choć, i na golasa narobisz popłochu...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...