Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

*
Dziękuję Ci (...)
za to, że nie ma czasu by pisać list krótki
więc dlatego się pisze same tylko długie
choć pisanie jest po to by szkodzić piszącym
a miłość wciąż niezręcznym mijaniem się ludzi

ks. Jan Twardowski - "Dziękuję"

Napisałem do Ciebie list: średniej długości, na brzydkiej kartce,
zaznaczając w ostatniej chwili arkadowe litery czarnym długopisem.
Jestem pewien, że przestrzegałem reguł: ani razu nie przeczytałaś,
że kocham, że serce, że przeznaczenie, złota klatka. Że piękne
masz oczy (nawiasem: wiesz o tym?).

Starałem się, żeby było
jak należy: żebyś nie wiedziała, że to miało być o miłości. Podobno
do słów trzeba dorosnąć. Nie tak jak do czynów, którymi spełniamy się.
Pozornie.

Pozawerbalnie przekazałem treść, osiągnąłem dysonanse
(rezonanse?) znaczeń, nagiąłem do granic niemożliwości licentia poetica.
Jednak kiedy przechodziłaś korytarzem, spojrzałem tak jak potrafią tylko
ludzie chorzy na nieśmiałość: z poczuciem bycia niegodnym, a jednak
z wyrzutem. Ze wstydem

odwróciłem głowę w stronę okna. Podziwiałem
perspektywicznie świat, który jak zwykle był po drugiej stronie. Ciemnoszary
gołąb usiadł na parapecie.

Opublikowano

Kasparku, widzę, że prozowata forma pełną gębą :). jeśli chodzi o sam tekst,
nie mam większych zastrzeżeń, spodobało mi się w pierwszej zwrotce arkadowe litery
czarnym długopisem
- autor chyba interesuje się grafologią, dobrze też wiedzieć, że peel pisze pismem arkadowym ;)

serdeczności Karspena :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kiedyś nim pisałem, a jak wiadomo charakteryzuje ono ludzi nieśmiałych i skrytych - a taki jest peel. Tak nawiasem, to moje zainteresowanie grafologią rozpoczęło się od Twojego wiersza :D. Chodzi oczywiście o "spisane prawą, z lewej powstałe", gdzie przeczytałem coś o piśmie girlandowym, a nie wiedząc o co chodzi - wpisałem to w Google, gdzie wyskoczyły mi strony o grafologii - i tak się zaczęło ;).

Pozdrawiam,
Kaspar.

PS. Teraz piszę girlandowo w ramach walki z chorobliwym zamknięciem w sobie ;P.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...