Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

skąd inspiracja przyszła?
Kochanieńkie - z doświadczenia życiowego siwego włosa.
A tytuł - Co z tą kobiecością?
Ona była, jest i będzie
najpiękniejszą inspiracją dla wzniosłego uczucia i nie tylko...
bez względu na ości jakie tu i ówdzie mogą się pojawić :)

Dziękuję za wizyty
i komentarze

PS. brakuje mi warsztatowej nauki:(

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no i właśnie Kochany,
ta pierwsza wprowadza nas w aurę prawdziwej kobiecości
a druga wyrywa nas z tego i przybliża obraz nieco inny- nieco hipotetyczny
acz często prawdziwy:)

Dziękuję Ci i pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Marlett,
ładna to jesteś Ty,
to jesteście WY Kobiety

a do poprawki, to zadanie do rozwiązania
"Co zrobić, żeby nie było ości"
:))
Dziękuję Ci Marlett
i pozdrawiam w ten deszczowy, pochmurny
na wybrzeżu wschodnim dzień
Opublikowano

"dlatego
trzeba z dystansem do tej
co jest tak bardzo na kobieco
Często kończy się ością"---- a często kończy się ością---może o to chodziło Gai?

tych ości w życiu jest coniemiara, ale też są ...oty
na początku lub na końcu
(o ty tak. owak.)
albo- głupoty
no i się nagadałam -pozdrawiam egzegeto ES

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tak. Masz rację.
Zastanawiałem się, czy nie zrobić takiej miniaturki:

trzeba z dystansem do tej
co jest tak bardzo na kobieco
bo często kończy się ością

Ale jednak te przeciwności uznałem za właściwe
najpierw "charakterystyka" kobiecości
a potem obuchem go, pardon ością ..:)
Dziękuję Ci za komentarz
który potwierdza, że mój wcześniejszy zamysł nie jest zły:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Pas z grubą sprzączką wisiał na drzwiach i tylko pytał się o lanie.
    • Biznesmen Jan Nowak, po powrocie z Kobe, obwieścił, że na gwałt - kowala chce, w dobę! Wieś przybyła z Grania* - po odszkodowania. Dziś, gdy chcesz dać anons zatrudniaj 'o s o b ę'.        * -

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @infelia a co byś oberwał:)
    • @violetta Cała frajda polegała na tym jak je ukraść.
    • Dostałem almanach – miło, z czerwoną okładziną poplamioną tłuszczem - trudno. Trafiłem na ćpuna – pożegnał mnie wulgaryzmem, przepadł za drzwiami kwadratu. Ikona. Wieszajcie święte obrazy zamiast portretów - Egalite, upojna francuska dziwko, twoja latarnia rottes Milieu świeci zabójczym światłem. Dałem ćpunowi en liberté provisoire sutrę, świętą sutrę poety – zwrócił drukowaną kartkę z pionowym gryzmołem przeciętym w poprzek: lokomotywy mogą mieć kolor słonecznika, zielony korpus, żółte koła, można przetworzyć puszki na kolory, a wprawny ogrodnik wypełni je żużlem ze spalin, oleistą cieczą, zbierze nasiona, które się wysiały - bezwiednie, nada sens sutrom przerwanej melancholii. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, nadbrzeże myśli o rdzawej wodzie, gdzie uschłe kielichy, wgłębki, piwisi domki dla krabów, nowe molekularne wiązania, nasiona dające życie kwiatom. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, srebrzystym drzewie Mondriana, neoplastycyzmie, pionie żółtej lokomotywy, czerwonym almanachu leżącym na stole – poziomym, brudnym dopełnieniu dwóch, krzyżujących się szpalt niebieskiej przestrzeni bez przedmiotowości, formy, wyzwaniu. Smutny almanachu, wypasiony wierszami, tłusty, stekiem kłamliwych sutr. Siedzę sam od godziny, palę - dla zgorszonej kobiety, odbieram kretyński telefon – od kretynki, palę – znów, piszę o wypalonych ćpunach i papierosach (za dużo o papierosach), czytam bluźniercze wiersze innych, swój – równie brudny, słucham The Tallis Scholars. Nic wcześniej nie było tak puste, plugawy almanachu, żadna myśl, żadna wyschnięta studnia, żadne serce - pustynnych ojców, morderców, wdowców, maszerujących w krucjatach dzieci. Nic nigdy nie było tak brudne, plugawy almanachu, posłuchaj ze mną riffu zacinającej się płyty. A Ty, Wielki, Niewymowny Tetragramie, jeśli jesteś - czarny na białym, pewny, zawisły w rogu szeptuchowej chaty albo i willi pokrytej boniami (jak we florenckim siodle Medyceuszy), gotów wciąż do tworzenia: wulgarnego słowa, ćpunów i poetów, ikon, zmaż wszystkie winy słonecznikowego znaku, skrop w skwar hizopem według twojej sutry, zasadź w oliwnym gaju, oto stoję z tłustym, plugawym almanachem pod pachą – nie gardź.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...