Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Jak miło, pan mnie poznaje...
Ja też pana witam.
Pan się nie śpieszy...pan przystaje...a w mojej głowie niepewność się rodzi, czy to mój widok tak pana ucieszył?
Pan się wyraźnie zatrzymał, nie chce pan tak szybko ze mną się rozminąć...
- Ach, tak...słyszał pan o moim maleńkim sukcesie. Dziękuję,bardzo mi miło.
Nie wiedziałam, że wieść tak się niesie.

Jak na razie sukces to niewielki, słyszał pan niezbyt dokładnie ale dziękuję.

Chodziło panu raczej o to spotkanie niespodziewane.
Cóż, czas mija, pan sobie sprawę zdaje.
Panu jest do twarzy jesienią, a dla mnie latem.

Nie mam już tylu piegów, choć lato bywa piegowate.
A jesienią wiatr układa na ścieżce dywanik z kolorowych liści, które rozrzuca po parku koszami,
a my właśnie jesienią tutaj się spotkaliśmy.
Pan chyba wie już to, co ja.

Pan od podszewki życie zna. Życie wypisuje nam ślady na twarzy.

Twarz jest odbiciem różnych zdarzeń tajemniczych.
Z lekkim zwątpieniem spoglądamy sobie w oczy w sposób nawet dość uroczy czytając, o co w życiu chodzi.
Skoro los nas zetknął, i rzucił na ścieżkę jedną, i jakież to tematy nam poddaje, gdy nie jesteśmy już bardzo młodzi? Czy wspólna to droga, czy rozstaje...?
Pan na mnie zbytnio nie nastaje, choć od zarania dziejów różnią nas poglądy, i jest pan nawet dość uprzejmy, czyżby to było pojednanie?
Mógłby to być wybór mądry, i akcent przyjemny.
Pan już to odgadł, ja też jestem dość ustępliwa w życiowych tematach.
Cóż, lat nam przybywa, nie tylko od nas zależą losy świata.

Edytowane przez Mari_anna_ (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

nie mam nic do prozy poetyckiej, choć to IMO lepiej byłoby przerobić na wiersz. jest kilka naprawdę fajnych zwrotów. mam wrażenie, że za dużo wielokropków się wkradło. i tylko te... rymy jakoś mnie nie przekonują. bo trochę ich jest i to chyba nieprzypadkowo. a to wszak proza jest chyba...
ale ogólnie ciekawe, tylko chwilami przynudza (to sztuka w tak krótkim tekście=).
mimo to, ogólnie dałbym +

Opublikowano

ostatnimi dniami (nie jestem pewien poprawności tego zwrotu) łazi za mną gość, wpisuje się tuż pod i wciąż powtarza o kokieterii, . Nie wiem o co mu chodzi, ale to co przeczytałem to jest dopiero kokieteria :D

Nie rozumiem tego, prosze o wytłumaczenie...

  • 3 tygodnie później...
  • 11 lat później...
  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @MIROSŁAW C.  tak to prawda. I cytat też bardzo dobry. Świat jest wywrócony do góry nogami dzięki
    • Zaprosił mułłę słynnego w Tule hodowca mułów na świeże mule. Uczony nosem swym czułem ocenił: "Mule czuć mułem, a dennych potraw nie jem w ogóle".
    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...