Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

duszo
nie płacz
nie tęsknij
nie wolno ci

obmywaj ręce,co dzień w snach ludzi pełnych miłości
dotykaj ust najżarliwszych kochanków
bądź oddechem kobiet,gdy wzdychaja w uniesieniu
idź po śladach tych co przysięgali na wieki

pamiętaj mnie
duszo
nie zasypiaj
będzie dobrze

codziennie rano wybiegaj,aby posłuchać
szeptów mężczyzn w dziurawych butach
co po drodze,kupują pęki kwiatów
tym,które niecierpliwie spoglądają w słuchawkę

rozglądaj się po wzgórzach
słońce wschodzi
duszo
czas zdjąc szal

wiesz przecież,że gdy zabraknie tchu
mrok wleje się do oczu
jeśli zgaśnie płomień błekitnych marzeń
nic nie powstrzyma zapomnienia

proszę
nie rozpaczaj
duszo
uśmiechnij się

Opublikowano

Siemka
Bardzo ciekawy wiersz, dobrze się czyta. Przypomina mi jakies rozpaczliwe wołanie i chcęc bycia wysłuchanym. Skąd to wywnioskowałam?
"duszo
nie płacz
nie tęsknij
nie wolno ci "
Tak więc chyba dobrze myśle. Anafora, apostrofy stawiają go tylko w jeszcze lepszym świetle. Trzymaj tak dalej! Papa

Opublikowano

Niezły wiersz... w prawdzie gdy go zobaczyłem to się przeraziłem, że będzie to chaos (tak to wizualnie na pierwszy rzut oka się prezentuje) ale jestem mile zaskoczony... czyta się bardzo płynnie

jedyne co zgrzytnęło mi w tym wierszu to powtórka "duszo" w każdym zwrocie do niej... moim prywatnym zdaniem wystarczyłoby zostawić "duszę" w pierwszej strofie, a w pozostałych pominąć, gdyż (przynajmniej dla mnie) było to jasne... poza tym lepiej się wtedy czyta... ale to jest mój subiektywny odbiór...

pierwszy pana wiersz, który czytam i naprawdę mi się podoba

Pozdrawiam i gratuluję :)
Krzysiek

Opublikowano

Caly wiersz moglby sie skladac z trzech zwrotek..:

obmywaj ręce,co dzień w snach ludzi pełnych miłości
dotykaj ust najżarliwszych kochanków
bądź oddechem kobiet,gdy wzdychaja w uniesieniu
idź po śladach tych co przysięgali na wieki

codziennie rano wybiegaj,aby posłuchać
szeptów mężczyzn w dziurawych butach
co po drodze,kupują pęki kwiatów
tym,które niecierpliwie spoglądają w słuchawkę

wiesz przecież,że gdy zabraknie tchu
mrok wleje się do oczu
jeśli zgaśnie płomień błekitnych marzeń
nic nie powstrzyma zapomnienia


Reszta jest niepotrzebna i psuje caly efekt



Opublikowano

dziękuję za komentarze...zwłaszcza dla dormy...chodź..człowiek gdy o coś prosi ..pod nosem... czasami w kółko powtarza parę słów,gada do siebie, jakby chciał to sobie wmówić albo wciąż liczy,że go ten KTOŚ usłyszy.wierszyk wymyśliłem podczas moich licznych gonitw po ulicach w załatwianiu czegoś tam i tamtegoś tam...często gadam do siebie..tak czasami powstają moje myśli rozbrykane ,które przelewam na papier..pozdrawiam
mariusz

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold Gorzkowski :)), ( choć A. Osiecka nie lubiła tego słowa)-  odpowiem - uroczo ! Mam w domu tomik „ kiedy mię Wenus pali”- w którego szerokim wstępie, jest świetna wykładnia tła historyczno - obyczajowego powstawania literatury „ wszetecznej” i „swawolnej”, bardzo polecam.
    • @Kwiatuszek Szczerze mówiąc jeszcze nie wiem . To pierwsze próby. Gitary też muszę odkurzyć. Ale taki jest plan. Co jakiś czas rozciągam palce, zaczynam nucić i śpiewać.    Kocham te swojej gitary i muzykę którą z nich wydobywamy. :)
    • Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi o korzennym aromacie wieczornych westchnień. Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach koroną, kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie.   Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli… W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my.   Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem, choć kroczysz w panteonie niedomówień i jakichś takich, jakby pobocznych spojrzeń, które w tobie kiełkują z nasion niepewności.   Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach, na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach, między którymi słońce przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku, na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów.   Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach…   Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz. W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni. Niech nas oplotą, abyśmy mogli wzbić się na nich ku słońcu lekko. Z cichym krzykiem zamarłym na ustach.   Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną.   Dokądś wciąż wchodzisz. Skądś wychodzisz. Z jakichś zakamarków pełnych anemonów, z leśnych ostępów i w kwiecistym pióropuszu na głowie. Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta.   Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok. Przechodzisz. Przemykasz lekko. Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś.   To znowu zrywasz się truchtem, wybiegając o parę kroków wprzód.   Idę za tobą w ślad.   Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę.   Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie. Na moment albo może i na całą wieczność. Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija z korony wielkiego dębu.   Wiesz, to wszystko jest takie ciche i ciepłe. miękkie od poduszek z mchu i paproci.   Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!) i cała w pozłocie.   Od migotów blasku. Od drżeń.   Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną, jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza, który właśnie piszę (dla ciebie) albo źdźbła trawy, którym muskasz niewinnie moje spragnione usta.   Wychodzisz wprost na mnie, przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę. A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)    
    • @Nata_KrukNo, bo jak krótki może być długi ? :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Marek.zak1Akceptujesz, zgadzasz się na wszystkie plusy i minusy. Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymAlbo i nie :) Któż to wie :) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • @Alicja_Wysockaten świat jest taki mały Las Palmas jest za rogiem? to ja się oszukałem marzenia mógłbym spełnić w knajpie ? w Gdyni, a nie w Krakowie?   :)) dziękuję i pozdrawiam:)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...