Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Niebo-właściwie co to jest niebo?
Niebo-ile słów zmieści!?
Mi,wystarczy tylko jedno.
Jedno słowo które pomieści me serce to śmierć.
Śmierć
A co to właściwie smierć jest???
Na śmierć trzeba słów wiele,ale jakich niestety nie wiem

Opublikowano

Jednak nie zapominajmy, że nie oceniamy autora, tylko wiersz, a z nim to raczej tak sobie. Ja oczywiście nie napisałbym nic lepszego, ale o jeszcze nie powód, dla którego mialbym się nie wypowiadać (uprzedzając ewentualny odzew:). Wiersza tego nie dodam do ulubionych (bo tam jeszcze nic nie mam), ale staraj się dalej. Pozdrawiam.

Opublikowano

Wiersz slaby.Taka niepotrzebna filozofia i maslo maslane.I po co ten szyk przestawny?
Niebo , smierc..To wszystko juz bylo..Szkoda ze nie ma jeszcze lez, milosci i aniolow..Postaraj sie byc bardziej oryginalan- to moja rada na poczatek..Pozdrawiam

Opublikowano

zadbaj o stylistykę i gramatykę wierszy,
po przecinku jest odstęp, nieprawdaż?
jest: Mi,wystarczy
ma być: Mi, wystarczy

poza tym zbędny wydaje się w tym miejscu,
a brakuje go przed: "które"

poza tym wiersz bardzo słaby,
jednak pierwszy krok za Tobą :)
przmyśl to, poczytaj wiersze innych, oraz komentarze,
przeanalizuj dział: "Warto przeczytać"

każdy może się mylić, ja też,
Twoim zadaniem to znaleźć odpowiednią drogę :)
heh, ale się mądrzę ;)

Pozdrowionka,
Kai Fist

ps
no i oczywiście pisz, pisz i pisz :)


Opublikowano

Wiersz pisałam mając lat 10.Moje terażniejsze wiersze dopiero napisze wiem że oszczędziliście mnie ze względu na wiek ale ja prosze o szczere opinie.Na prawde mam 13 lat i moim zdaniem moje wiersze napisane w ostatnim roku są dobre.Ten wiersz jest pierwszym i najgorszym ale ponoć to tak sie zaczyna.

Opublikowano

Ja cie nie oszczedzilam jak widac..Ale mam nadzieje ze sie nie gniewasz.Moim zdaniem krytyka wiecej ci da niz slodzenie.

W koncy jestes mloda13 czy Olka ,bo cos mi sie nie zgadza?

Opublikowano

och dorma... nie do razu krakow zbudowali... olka musi dojsc do pewnych spraw sama, nie ma drog na skroty... ty tez zapewne nie od razu pisalas wielkie wiersze przez wszystkich oklaskiwane, chyba ze urodzilas sie geniuszem... nom kazdy zaczyna tak jak zaczyna, wg mnie ten wiersz nie jest slaby, zapewne nie jest tez dobry ale jak na 13 latke nie potepie go... ogolnie nie jest zle...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja nigdy nie patrze na wiek i nie oceniam wiersza wedlog wieku, choc czasami jest to wskazane aby lepiej zrozumiec wiersz..Rozumiem ze Olka jest bardzo mloda i ze jest poczatkujaca..Ale napewno nie bede jej z tego powodu slodzic..Ale masz racje jak na 13 niezle..Ja w tym wieku jeszcze sie nie interesowalam tak bardzo poezja aby cokolwiek napisac..


"ty tez zapewne nie od razu pisalas wielkie wiersze przez wszystkich oklaskiwane, chyba ze urodzilas sie geniuszem... "

- tylko prosze bez takich.Nie lubie jak ktos tak mi pisze.Jak mam na to zareagowac..Zaprzeczac?Moje wiersze nie roznia sie od innych i nie wszystkim sie podobaja, bo kazdy ma inny gust..I chwala Bogu..



Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @TylkoJestemOna Dzięki, samo życie niestety. Pozdrawiam
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Niektórzy uważają, iż w tym jest clue poezji, ja się z tym nie zgadzam, ale życzę po prostu, by szukać w dobrym miejscu. Nie zamykać się. Pzdr.
    • Wygnanie z Raju. Albo Cztery wesela i pogrzeb. (szkocka orkiestra) Pzdr :-)  
    • Szedł z nisko pochyloną głową poboczem pola, piaszczystą drogą. Szedł. Idzie obok kartofliska, które okrywa potok wieczornego słońca. Cały w pomarańczowej zorzy. Chłopski malarz. Namalował świat: bydło na rżyskach i pajęczyny babiego lata. Drżące. Sperlone kroplami rosy.   Wiesz…   Jesteś tu jeszcze?   Idę i jestem tutaj. Idę tak, jak szedłem wtedy, pamiętasz? Niczego nie pamiętasz. Już nic nie pamiętasz i nie widzisz, gdyż twoje oczy.   Martwe. I takie zimne zimnem kamienia. Bladego marmuru wyciosanego wieki temu dłutem nieznanego rzeźbiarza…   Ale znowu idziemy razem. Idziemy tak, jak moglibyśmy iść we dwoje. Tak jak moglibyśmy…   Idziemy. Idziemy. I idziemy raz jeszcze…   Stawiamy kroki powolne, jakby w zadumie. Idziemy jak ten sen śniony nagle nad ranem. Jak ta widziadlana korektora zdarzeń, co chwyta za gardło jakimś ciężkim westchnieniem.   Wypiłem trochę, to prawda. I wypiłem raz jeszcze, wznosząc toast za ciebie. Za nas…   Dlaczego milczysz? Spójrz, wznoszę kielich… E, tam, kielich, butelkę całą. Wznoszę ją pod światło wieczornego słońca.   I przez szkło przesącza się światłość pomarańczowa. Nadciągający wieczór. I przez szkło, przez płyn przejrzysty, przez te szkliste turbulencje spienionych majaków…   Napijesz się ze mną? Patrz, jest jeszcze trochę. Widzisz. Nie widzisz. Ale ja, widzę za ciebie.   Nie wypiłem do końca, albowiem chciałem… chcę zostawić tobie.   Stoję w otwartym oknie i patrzę. Wiatr szarpie gałęziami kasztanów. Szeleści liśćmi.   I szepcze. Szepcze. O, mój Boże, jak szepcze…   Na stole leży talerz. Mży cały w pozłocie kryształowy wazon z wetkniętym bukietem czerwonych róż. I te róże. Te róże czerwone…   Choć, napij się ze mną. Na stole lśni butelka. Podnoszę ją, aby wznieść…   Wiesz, był tu przed chwilą mój ojciec. Przyszedł zza grobu, aby się ze mną napić. Nie mówił nic, tylko patrzył. I patrzył tryni swoimi oczami.   Takimi oczami zasklepionymi czarną ziemią jak u trupa. Był i znikł. Nie powiedział ani słowa…   Kielich stoi nadal. Mój i jego. Jego i mój… Był i nie ma, choć przed chwilą jeszcze…   Wiesz, ćwiczę wirtuozerskie szlify chorobliwej fantasmagorii. I próbuję przecisnąć się przez ścianę. Atomy mojego ciała łączą się z atomami tynku, zaprawy murarskiej i cegieł.   Lecz nie mogę. Utykam, gdzieś pomiędzy. Nie potrafię przebrnąć jeszcze tej otchłani czasu. Choć jestem już bliski poznania tajemnicy przemieszania się w czasie.   Wiesz, to jest w zasadzie proste. Bardzo proste… Wystarczy tylko…   Zamykam oczy. Zaciskam szczelnie powieki. I widzę jak idzie ten malarz chłopski i maluje odręcznie dym płynący z łęciny, nad lasem idący...   Mimo że cierpi na bóle głowy i zaniki pamięci.   Ogląda swoje dłonie, palce. Licząc odciski, rdzę z lemieszy zdziera.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-10)    
    • Oryginalne, wakacyjne porównanie podróżnicze :-) Głębokich rozmów ze swoim wnętrzem ciąg dalszy :-) Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...