Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

----------------


Rekomendowane odpowiedzi

Piszę. Codziennie. W każdy wieczór. Noc w noc.
24 godziny na dobę. Bardzo często bez papieru.

Jak wtedy, gdy ona była. Zanim weszła dziewczyna
w inne płotno, tam gdzie nie licza się z szybkością kół samochodu,
tym bardziej z niepełnosprawnymi nogami ....

Piszę.
Bez niej. Bez cienia wątpliwości. Bez cienia.
Dziwny ten uśmiech, bez struktury, jednak

piszę dla niej. Także.














Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Adamie - nie wiem - jakoś ten wiersz do mnie nie dochodzi - pisze Pan że pisze dobra - u mnie też się pisze - ja też swoje wiersze topię gdzieś pod "kołami" obcych ludzi -okołoludzi - więc nie wiem co Pan chciał więcej przekazać - chyba że komuś bardzo bliskiemu ktoś kto już nie przeczyta .....

pozdrówka W_A_R

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem o co chodzi..Ale zatrzymam dla siebie..

"Jak wtedy, gdy ona była. Zanim weszła dziewczyna
w inne płotno, tam gdzie nie licza się z szybkością kół samochodu,
tym bardziej z niepełnosprawnymi nogami .... "

O ile pamietasz Piotrze to zamienilismy kiedys pare slow na ten temat..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Adamie - długo nosiłem go przy sobie - wydrukowałem - patrzyłem i poezja poezją - ale Pan wyszedł z jej ram (jeśli takie poezja posiada) - życie odrąbuje mosty i każe patrzeć w przepaść lub spinać agrawką krajobraz od słowa do słowa - boję się spojrzeć w źrenice dnia - są takie pożółkłe

pozdrówka W_A_R
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za wszystkie komewntarze.
Jest to wiersz o Magdzie, mojej miłości, która biegła na nasze spotkanie. "Zatrzymał" ją samochód.... W dodatku Magda była osobą
niepełnosprawną. I to wszystko, całe wyjasnienie... W nim kryje się ból, rozpacz, i pewna niemoc, dotycząca niepełnospawności, nie umiem tego wytłumaczyć, lecz po tym wydarzeniu uważam, że niepełnosprawni
mają bliżej do śmierci, w tym sensie, że ocierają się o nią na każdym kroku. Bo czym jest śmierć? Dla mnie ostatecznym kresem ciała. ( O duszy innym razem .). A niepełnosprawne ruchy powinny zmuszać człowieka do rehabilitacji, a ta przecież ma swój kres.Obłęd? Koło
się zamyka? Jeśli tak, to tylko dlatego, że jest ŚMIERĆ. A przecież Magda nie wiedziała.... I nikt nie wiedział.
Popatrzcie na ludzi niepełnosprawnym, przeczytajcie PLANETĘ ZIEMIĘ (tam jest o niemocy człowieka ) i nie bójcie się ŻYCIA. Amen
Pozdrawiam Adam Miks

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to była najczarniejsza godzina nocy kiedy świat zaczął im się kurczyć na grudzie ziemi obiecanej w makiawelicznyn kontraście ryk sytych oprawców głód i brud wiekuisty tu obrzezali ich z życia i ułożyli w kopiec swoisty trójkąt Pascala mrowisko przeszłości utleniając się zamknęli Księgę Wyjścia i na skraju koszernego nieba tańczą w kole Mojżesza    
    • @Jacek_Suchowicz Każda wymówka jest dobra teraz trend jest na Bobra Pozdr.
    • @Jacek_Suchowicz dzięki  Również pozdrawiam 
    • @Jacek_Suchowicz Satysfakcja dla mnie spora Fajny wierszyk, mądry morał. Pozdrawiam Adam
    • Wszystko o kant – czegokolwiek. Łóżka, stołu, spodni. Teorii Immanuela przedstawionej w Krytyce. Wszystko zbłąkaniem rozumu na ścianie w postaci iluzji. Powinienem być instead of – to anielski młyn - jestem, zniekształcony głos Boga u Lema. Wyjątkowe stany – somnambulizm pod oknem ukochanej w postaci zespołu Elpenora – niech szlag trafi fantastykę i pchły (kogokolwiek, kolego). Shut up!, duplikacja dwóch w syndromie Gansera – mój stres, twój wybór –  choćby kur, miss world, studiowanie popisu składania jaj przed kogutem, resztki snów pochowanych paskiem zegarka na przegubie dłoni. Starej dłoni. Wszystko jest kantem i o kant – czegokolwiek. Niech trafi szlag – was, mnie, ich – przede wszystkim ich,   onych. Oto jestem – bez zgody. Według artykułu dwudziestego trzeciego. Opisuję, co widzę – i bez urazy. Że ściąłem drzewo dobra i zła – patologiczne upicie – splotłem wieniec cierniowy, nakładając na głowę przeźroczystej postaci welon. I zawołałem – sanna! Ho, ho - jak ja wołałem – owe sanna! I kląłem przy tym to, na czym świat stoi. Aż padł  na twarz, uruchamiając wszystkie mięśnie, każdy, nawet najmniejszy miocyt, to nie był krzyk – by wydyszeć –  Eli, Eli, lema lema lema… (jak kibic) sabachthani. Shut up! – zakrzyknął (i to był ryk) setnik  w obcym języku. Przebili mu bok, krwawił – wyciągnęli na środek drogi, Longinus pochylony nad Caiusem. Płakał. Ten pierwszy. I usłyszałem, jak jakaś kobieta – pięćdziesiąt lat – przeklina świat, nas, żołdaków po obu stronach granicy, pograniczników, wieczną ruchomość celu. I pomyślałem, że drab leżący obok jest ŚWIĘTY. A drab, skulony obok – przeklęty. I rozdarłem kotarę, by widzieć obu. Boga – ŚWIĘTY, ŚWIĘTY, ŚWIĘTY Serafinów i Tronów, w piżamie, gdzie ukryty papieros, dłoń na szyi strażnika zaciśnięta w nienawiść.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...