Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 45
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

trzeba przyznac, ze wiersz bardzo,
bardzo dobry, nie czytalem -rowniez-
wczesniejszych, wiec nadrobic trzeba:)
pieknie, czarownie i bardzo przyzwoity
warsztat:)))

Pozdrowki

:)

Opublikowano

Przyznam szczerze, że nie mogłem pojąć ostatniego wersu. Choc dobrze wiem, o co chodzi w nim, to jednak jest tam pewna niezręczność w wyrażeniu myśli.
Na pewno chodzi o to, że ocean łączy się z niebem, czyli na linii widnokręgu jakby przelewał sie ocean w przestrzeń. Bardzo ładnie wszystko, tylko z szyku zdania wynika, że to krawędź jest tu wskazana jako podmiot, a ocean jest słowem wyjaśniającym, do czego należy ta krawędź. Wobec powyższego słowo "gdzie" nie wskazuje, że chodzi o przelewający się ocean, a o krawędź, która przelewać się nie może!
Nie wiem, czy zgodzicie się ze mną, i ty - szanowny autorze, że trzeba określić tutaj jednoznacznie, że to ocean przelewa sie w kosmos, i takim wyjściem z sytuacji będzie - kurs na krawędź oceanu, co w kosmos się przelewa!
Ocean przelewa sie w kosmos na całej krawedzi widnokręgu, a nie w szczególnym tylko miejscu - jednym, wybranym, dokąd podążyć chce peel, chyba ze on zna jedno takie miejsce i tam kurs obiera...
Nie mówię jednak kategorycznie, ze moje wywody poszły w dobrym kierunku. Moze być przecież tak, że to ja nie mogę uchwycić przyczółka myślowego i tym samym załapać sedna...

Jeszcze jedno bym napomknął - jest tu kilka zwrotów typu łamańce języka, lecz wiem, że nie było to celem Bartosza. Można więc wyeliminować jeden dla płynności czytania, by nie sąsiadowały ze sobą powtarzające się głoski: go - ugo... - jak harpunem go raził – wizg mi zaklął w uszach;

A trzecią część także wlepiam do ula, zaczekam jednak, co na moje wywody mądrzejsi powiedzą i sam mistrz oczywiście...
Pozdro Piast

Opublikowano

Hm, Piast podał konkretny może nie tyle zarzut, ale pewną sprawę do dyskusji. Oto ten wers:
kurs na krawędź oceanu, gdzie w kosmos się przelewa!
Ja czytając wiersz od razu skojarzyłem, że "ocean" się przelewa, przez łącznik gdzie (rodzaj męski). Gdyby chodziło o krawędź, musiałoby byc "która się przelewa". Przynajmniej dla mnie ten wers nie jest błędny, chociaz ja też nie musze miec racji. Za to miałem problem w innym punkcie tego wersu - chodzi mi o "krawędź oceanu".
Ja bym to odczytał w dwójnasób - albo uznał krawędź za błąd językowy, albo - za metaforę. Pierwsze pomine, a skąd drugie skojarzenie - patrząc na osean widzimi praktycznie płaski pejzaż i właśnie niebo - czyli to "w kosmos się przelewał" moze byc takim obrazowaniem (jak "wpłynąłem na suchego przestwór oceanu") - widac tutaj nawet pewne podobieństwo. Nie będe pisał o symbolice kosmosu i oceanu, bo to by dużo zajęło.

Opublikowano

Bartosz, chyba się powtórzę - ale to strasznie fajny wiersz, który kunsztownie dopełnia ten naprawdę udany Tryptyk. Bardzo mi się podoba, (choć Astronauta II w dalszym ciągu jest moim "ulubieńcem") Pozdrawiam ciepło.
Ps. Zgadzam się z Piastem, że ostatni wers jest niejasny - już wczoraj się nad nim zastanawiałam. Rozumiem, że miałeś na myśli ocean, ale w pierwszej chwili nie wiedziałam co się przelewa, bo mi z kolei przyszło na myśl że przelewającym się podmiotem jest kurs. Więc poprzestawiaj troszkę i będzie super. Ściskam. L.A.

Opublikowano

Piaście, Michale, Lady. Naprawdę długo się już zastanawiam nad waszymi uwagami
i nie za bardzo wiem, co począć teraz. Tzn. Michał jakby broni oryginalnej koncepcji
- i za to mu chwała, no ale przecież Piast i LA to też profesjonaliści i spece od rymów.

Wg mnie w ostatnim wersie zmiana "gdzie" na "co" w gruncie rzeczy nic nie zmieni,
przynajmniej dla czytelnika, który nie jest aż tak "zaangażowany", by domagać się
łączników odpowiedniego rodzaju:) Co nie znaczy, że tego nie zmienię, bo faktycznie
przy pierwszym czytaniu brzmi po prostu bardziej klarownie. Co do przelewania się kursu
w kosmos, co zauważyła milady Aj, to nie mam nic przeciwko takiej interpretacji:)

Piaście, nie jestem również przekonany co do zmiany w wersie 3; oczywiście zdawałem
sobie sprawę z pewnej niezręczności takiego zestawienia, ale najzwyczajniej w świecie
jest ono dźwięczniejsze, przynajmniej dla mnie. Tutaj również ew. zmiana to kwestia
otwarta:)

Na koniec mam do was pytanie, dobrzy ludzie: czy mam napisać "akwariusa" z dużej litery,
czy to jest czytelne? Prawdę rzekłszy - to mnie właśnie najbardziej nurtowało przy pisaniu.

Wielkie dzięki za solidne komenty - za uszy ten tekst chcecie chyba dociągnąć do jakiejś
doskonałości, czy co?
Czekam na jakieś dodatkowe argumenty w sprawach zakreślonych powyżej:)

Opublikowano

I tak sobie jeszcze myślę, że "co" kładzie nacisk głównie na wodę, ocean, natomiast "gdzie" - na miejsce, na tę krawędź, a o to mi właśnie chodziło; tzn.
"oni" obierają konkretny kurs - na krawędź, a więc chcą dotrzeć do miejsca,
jakkolwiek jest ono mało precyzyjne (nie jest punktem), to jednak pozostaje miejscem.
heh...

Zresztą całe to zdanie "Koszykiem lin i drewna kurs na krawędź oceanu,
gdzie w kosmos się przelewa!" jest przecież jednym wielkim skrótem myślowym...:)

Opublikowano

Jak widzę, podczas gdy szary ludek lansował się na leśnych dróżkach i z rozwichrzonym włosem pomykał szosami, podziwiając świat z rowerowego siodełka, panowie od poezji nie próżnowali. Zgodnie z obietnicą pojawiła się III część tryptyku i jak widzę hymny pochwalne nie ustają. Co prawda dotarłam na końcówkę oklaskiwania Twojego wiersza, ale na szczęście, jeszcze widzę Cię na scenie i zdążyłam rzucić olbrzymią wiązankę kwiatów pod Twoje nogi.

A tak na marginesie Bartosz, jeszcze niedawno bałeś się, że nie zdążysz http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=37692, a tak niewiele czasu upłynęło, a Ty już na górne półki wchodzisz, zdobywając uznanie krytyków. Szczerze gratuluję.

Opublikowano

Jestem:)...i jestem pod wrażeniem wszystkich trzech części;
Wody, wody mi trza! Byle się jakoś po ludzku wysłowić teraz.

wyżej, głębiej, dalej
no to szukam - jako kobieta-czarownica i wizjonerka dopatruję się ino uczuć, tak cudnie skondensowanych w przyziemnościach(?), powiedzmy;
cholera, jestem na etapie
kursu na krawędź oceanu, gdzie w kosmos się przelewa!
, może przesadzam z nadinterpretacją, ale sięgam dalej, gdzie wzrok nie sięga...
wszystkie trzy w ulu, by jeszcze się porozkoszować:)

ps. Migdał tak analitycznie podszedł - chłop, ja Ci mówię mniam:)
pozdr./V.

Opublikowano

W tej witrynie juz samo czytanie komentarzy jest wielką przyjemnością.. doczytałam... Piasta i Miachała... stop... ryzykuję moje spojrzenie...
(...)..."kurs na krawędzi oceanu, gdzie w kosmos się przelewa"....
krawędż, może być powierzchnią oceanu, a zarazem linią kursu... w kosmos przelewa... to bezmiar
zarówno oceanu jak i kosmosu, połaczonych w jednej przenośni... czy tak..?

Opublikowano

...jejku.. ale namieszaliśmy.. wszyscy po trochu..:))... Bartosz.. wiesz, że czytając wiersz po raz pierwszy, też się zastanawiałam nad tym Akwariusem.. no tak, już dałam wielka literę.. pominęłam to w komentarzu, bo uznałam ten fakt za mniej znaczący.. mała czy duża.. nie ujmuje to literackim walorom wiersza, on sam się broni... po prostu... a ostatni wieeelki skrót myślowy jest dla mnie ...ehh... juz pisałam..:) Dobranoc.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz   
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
    • @KOBIETA no tak, odmładzam się:)
    • A Ci na myśli ;)   Ajajaj - to fajne podsumowanie sztucznej inteligencji :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...