Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

już dobrze
opadła zbroja lata

jesień to esencja wolności

- tak woła od wczoraj
ów kamyk
we mnie i w tobie
wiecznie spadający

źli ludzie gasną
(zło w ludziach gaśnie)

nie grab tych liści dni nie grab
niech warzy się złoto
mięknie i szemrze ziemia

spod rzeczy
ziewają długie cienie
przeziera mowa lamp

zielonych - ku uciesze
cynobrowych - od serca
i żółtych - by widzieć więcej:

zaświaty śpieszą grzać dłonie

w kotle zaklęć demeter
pieni się żywa rdza

Opublikowano

Eee tam...
Dla mnie to wywar niejadalny ;)

W pierwszej strofie:

"już dobrze
opadła zbroja lata"
"nie grab tych liści dnia nie grab
niech warzy się złoto
mięknie i szemrze ziemia" - to jest dobre!

Zakończenie - MNIAM!

Gratulacje ;)
Zupa nie za słona ;)

Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

A mnie się podoba. Jest tylko jedna kwestia, która wg mnie brzmi trochę nielogicznie:

- tak woła od wczoraj
ów kamyk
we mnie i w ciebie
wiecznie spadający


Wydaje mi się, że powinno być wpadający, gdyż spada coś z czegoś, a wpada w coś.

Serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A nie pamiętasz Lady's "Spadania" Różewicza? tam się spadało p o z i o m o ;)
Jeśli np. powiem ( w trakcie :), że spadam w Ciebie (czynność niedokonana, więc raczej wolicjonalna, metaforyczna), to odda właściwie stan faktyczny, bo jakże miałbym (nawet w trakcie :) w Ciebie wpaść?
:D
Marku - dwa ukryte "rymy" (wolności - spadający, dnia - ziemia) - mnie wadzą, dwukropek po więcej? skoro jest odstęp.
Jeszcze czytam i myślę (a upał że że ;)
pzdr. b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No i świetnie, bo niejako "antydopowiadasz" mi warsztatowe opinie Bezeta, a takei uzupełnienia więcej robią dobrego niż mokomentarze w którymkolwiek kierunku. Może za dużo tekst ten nabrał powietrza... Ale sam ten tu początek - jeżeli zupełnie nie smakuje, może nawet odmawiać sensu silniejszego wsnuwania się w resztę (a może za jednak bardzo tu całostkuję...). Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Spadanie tak-tak, jak najbardziej to, momenty u bram momentu - tylko właściwie nie wiem, czemu nie zmieniłem tego przedtem na: "w tobie", choć już chciałem. Swoją drogą racja także bezecia. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A nie pamiętasz Lady's "Spadania" Różewicza? tam się spadało p o z i o m o ;)
Jeśli np. powiem ( w trakcie :), że spadam w Ciebie (czynność niedokonana, więc raczej wolicjonalna, metaforyczna), to odda właściwie stan faktyczny, bo jakże miałbym (nawet w trakcie :) w Ciebie wpaść?
:D
Marku - dwa ukryte "rymy" (wolności - spadający, dnia - ziemia) - mnie wadzą, dwukropek po więcej? skoro jest odstęp.
Jeszcze czytam i myślę (a upał że że ;)
pzdr. b

Spadanie wręcz nieruchome - jak niektóre późne "kawałki" Strawińskiego (nie żebym sobie w ten sposób dodawał, bo nawet odejmuję).

Na jeden gumkowaty rym już lekko wpłynąłem, sam rozdrażnień miałem tu kiedyś kilka, część zmienilem, część stała się dla mnie przezroczysta.

Dwukropek - bo demonstruje to "co widać więcej", czyli i te bosonogie zaświaty, i kocioł cały...

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Marek.zak1   Zapytała mistrzyni dziewczyna: chłop jest lepszy, czy lepsza maszyna?   Chłop cię utuli i wycałuje, maszyna tylko chuć opanuje. Z chłopem to nawet i Kamasutrę! Czy takie cuda da się z tym chuchrem?   Lecz sama oceń i sama wybierz. Czy chłop rycerski, czy z gumy rycerz?  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam!  
    • Pola zmieniają swoje sukienki, układają je miękko na ziemi, nagą piersią chcą jeszcze nęcić lecz on odchodzi, już nic nie zmieni.   Może choć drzewa w domu sadzie, rumianą dotkną go dłonią, rozkoszną słodycz wtopią w usta, do pozostania tutaj go skłonią.   Żurawie snują pieśni smętne o tym by serca nie zamykał a on wplątany już w ich skrzydła, gdzieś w horyzoncie westchnień zanika.   Wszystko porzuca na swej drodze, nie obejmie nikogo ramieniem, ani mnie stojącej na progu, ani słońca z ostatnim promieniem.
    • Noc rozlała się po mieście jak smoła. W jej czerni kołysały się izraelskie iskry - maleńkie, wściekłe gwiazdy Dawida, niosące śmierć palestyńskim dzieciom, spadając prosto w ich kołyski. Wcześniej był tu szept bajek na dobranoc, teraz tylko świst spadających bomb. Na progu domu leży rozerwana lalka. Niebo pękło jak gliniane naczynie napełnione krzykiem. Z rozdarcia wypłynął ogień, który wypala imiona z pamięci ulic. Domy, wczoraj pachnące chlebem i snem, teraz stały się grobowcami oddechów. Pusta miska, w której jeszcze wczoraj pachniała zupa, dzisiaj pełna jest gruzu, Na progach - miski z wodą, której nikt już nie dotknie. Ulice zamieniły się w koryta bezimiennych rzek, niosących małe sandałki, szmery warkoczy, plusk niedokończonych historii. Dzieci - wiosny, które nigdy nie zakwitną - spoczywają w ramionach piasku. Ich rączki zaciśnięte na powietrzu, jakby chciały chwycić chmurę i napić się deszczu. Wiatr czesze im włosy jak matka, która nie umie przestać kołysać. Oczy, które znały tylko kształt matki, gasną, nim zobaczą poranek. Głód ma twarz wygaszonego ognia, gościnnie gasząc głosy głodnych, idzie od domu do domu i niesie w niebyt najmniejszych, w ciemność, ciszę i chłód. Każda ruina to zamrożony krzyk. Każdy cień - zapamiętane imię. Powietrze pachnie spaloną kołysanką. Na krawędzi popiołu rośnie drobny chwast. W jego cieniu drży pamięć światła, ostatnie westchnienie świata, którego już nie ma. Morze staje się lustrem, w którym odbijają się rozmyte twarze, odpływające powoli, jakby ktoś gasił światło w oczach całego świata. Księżyc, blady świadek, przykrywa ich swoim światłem jak prześcieradłem, żeby nikt nie widział, jak dzieci odchodzą, zabierając ze sobą całe słońce. I w tej ciszy, w tym popiele, tylko wiatr śpiewa mszę nad utraconymi: dla kobiet, dla starców, dla dzieci, dla świata, ktory umarł w jednej nocy. Płaczą drzewa, płaczą dachy, płaczą kamienie. Każdy krok po ulicy to echo niewypowiedzianego krzyku. Każdy oddech jest listem, którego nikt już nie przeczyta. List do matki, list do brata, list do świata, który nie usłyszał, nie widział, nie poczuł. I choć noc wciąż spowija miasto jak smoła, w jej ciemności drży pamięć - pamięć, która płonie, jak lalka, a wiatr niesie jej dym, choć światło już dawno zgasło.  
    • @andrew  tak to prawda. Wielu. I każdemu z nas to się uda. Piękny poetycki
    • @Marek.zak1 Poziam tak. Mogó? Powiem tak. Mogę? Równouprawnienie, równouprawnienie! Krzyczą wszyscy. No i ok- nie mam nic przeciwko. Ale to równouprawnienie często kończy się np gdy trzeba wtargać meble- na czwarte piętro ( bez windy)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...