Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

po wielu bezowocnych dniach
odkryłem
moja dusza nie przypomina Sylwestra Stallone
niestety

moja dusza podobna jest do mojej córki

lubi suknie koronki atłasy
uwielbia lalki - tylko większe

ze zdumieniem patrzy na śrubokręty
z francuskim kluczem nie umie się porozumieć
w żadnym języku
wiertarka ją przeraża
konieczność użycia młotka sprowadza
wielodniowy stres

broń
której używa w niczym nie przypomina
wielolufowej armaty
bardziej laser - promień wzroku

woli kwiaty
mówi im zresztą po imieniu
leśne i łąkowe ma za swych przyjaciół

Cykoria podróżnik Mniszek i Centuria
obok plamistego Gołka
no i Atropa belladonna osobliwa mroczna i dostojna
moja dusza lubi milczące towarzystwo
każdy wie co każdy myśli

moja dusza najlepiej czuje się w towarzystwie sukien
właściwie w każdą chętnie się ubierze
dlatego z zazdrością patrzy na płatki kwiatów
i kobiety

ale one
dziwnie wydymają wargi
jakby chciały syknąć
nie dość jesteś gładka
pachnąca i oddana
lustrom

aby być doskonałą
powierzyć trzeba siebie grzebieniom szmince kremom

a moja dusza
owszem
krem lubi - ale zjadać

a jeśli już się lepić
to tylko do tego co gładkie
i pachnące

pragnie doskonałości
naprawdę

Opublikowano

Powiem tak, Panie Jacku, jesteś trasznie odważny człowiek. Z duszą się obnosić po codziennemu. Gdyby jeszcze do wiersza nie wpychać, to może mniejsze ryzyko, że się zapodzieje albo porwą złe duchy. (Indianie uważali, że zdjęcia zabierają duszę. Ja - że wiersze). I tak oto niezmierzone pokłady za-dusznej abstrakcji się ukazały. Nie wiem na ile ów infantylizm i bujanie się między tematami kwiatków rozlicznech i problemów mechanicznych jest zabiegiem, a na ile skutkiem płonnej wyobraźni, ale jedno mogę powiedzieć, że brak mi wyważenia tematu. To pewnie tylko mój widzimiś. Ale, Panie Jacku, a gdyby pochlastać wierszysko. Wyrwać z niego miękkie koronki i postawić same sobie. Niech kołyszą wrażliwe dzieci, czy zamiar nie byłby lepiej widoczny. Dla chłopców osobno przewidziałbym laserowe wzroki, mechaniczne natręctwa, permanentne prześwietlania, itp. To bardzo długi wiersz. Początkowo jasny (wydaje mi się) zamiar roztapia się w duchowych imaginacjach i ucieka (mi) gdzieś w eter. Ale wraz z tym zanikaniem jezyk wiersza staje się bardzo subtelny, wyrafinowany i wrażliwy. Czy to może świadectwo jakiegoś katharzisu? Lektura na ile ciekawa, na tyle irytująca. Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Dariusz Sokołowski.; na tyle, na ile ją znam, to ona nie tyle jest odważna, co zuchwała a nawet bezczelna, i lubi puszczać oczko do nieznajomych /czytelników/; z duszą jak z córką - trzeba ją kochać nawet krnąbrną; ja - rozpaczliwie próbuję... :))) i o tych próbach ten wiersz; J.S

Opublikowano

Do końca nie rozumiem zachwytu wszystkich Państwa. Dla mnie wiersz jest nijaki. Wywoluje we mnie emocje lecz nie pozostawia czytelnikowi nic do interpretacji. Już w pierwszych wersach autor sam zdradza o co chodzi w wierszu. Zero tajemnicy. A gdyby tak pominąć całą pierwszą strofę ? O ile bardziej fascynujący były wiersz

Opublikowano

amandalea - :))))

Dorma.; wiersz nie może być przedmiotem zachwytu, raczej zawarta w nim treść, myśl; ten wiersz
ma bawić sensami, o których rozprawia i uśmiech w reakcji na niego już jest dla autora
nagrodą; dlaczego go gasić? :))

Ewa Socha.; dosłowność może sprowadzić czytającego na manowce; :))))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A czy ja gaszę uśmiechy?
Każdy uśmiecha się kiedy chce. Ja tylko powiedziałam, że dla mnie wiersz jest nijaki przez to, że nie pozostawia czytelnikowi nic do odkrycia ( pierwsza strofa)
Opublikowano

Ja się delikatnie "wetknę" - kto mówi, że wiersz musi zaskakiwać... wcale nie musi być też odkrywczy w swym przesłaniu, poezja służy różnym celom,

czasem czytelnik oczekuje, by wiersz był przyjemny, myśl zawarta dobra i spokojna; dlatego też czytamy twórczość różnych autorów, a sami piszemy tak, jak nam akurat rozum, bądź dusza zagra; zależy od naszego humoru, pogody, śniadania, muzyki, pierwszego wyrwanego mleczaka dziecka;

istnieje też takie coś jak gust; o gustach się nie dyskutuje;

lepiej, żeby nikt nie wycinał szablonów pod zaskakujący wiersz; samo życie wystarczająco zaskakuje;

i co to ja miałam jeszcze... wiersz nic nie odkrywa? Droga Dormo; peel odkrywa przed nami całą duszę;

całe szczęście można jeszcze sięgnąć po słowa piękne w swojej prostocie i szczerości;
pozdrawiam
ewa

Opublikowano

A ja podkreslam, że pisze cały czas tylko o swoim zdaniu. Skoro zachwyca to niech zachwyca..

Mnie nie zachwyca..

Co nie znaczy, ze nie ma w tym wierszu nic dobrego..

Opublikowano

Dorma; może jednak wygrałem na tym? lepiej mieć "coś dobrego" niż się "zachwycać" - bo po
zachwytach pustka - a dobre dobrem pozostaje; dobrze, że bronisz swego - nie ma obo-
wiązku zachwycać się czymkolwiek; ale przyjętą przez peela konwencję "żartu" z samego
siebie można chyba zrozumieć i uszanować, a nie od razu dezawuować; prawda? :))) J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy przychodzi zieleń, to nic innego nie robię, pakuję się w nią i tak aranżuje dni.
    • W czterech ścianach płonie strach, Cisza krzyczy, serce drga. Na stole zimny chleb i łzy, A w oczach dziecka — koniec gry.   Zagubiony w cieniu win, Własny gniew pożera dni. Chciałem tylko być kimś znów, A zostałem echem krzywd i słów.   Zasłaniasz blizny — wstyd i żal, Mówisz „nic się nie stało”, jak co dnia. Ale nocą słyszysz płacz, To twoje serce woła: „dość już masz!”.   Roztrzaskane lustro wciąż, Pokazuje twarz bez słów i rąk. Czy przebaczenie ma jeszcze sens, Gdy każdy krzyk to nowy grzech?   Nie bij, nie krzycz, nie niszcz snów, Niech miłość wreszcie przerwie ból. Z popiołów wstań i zacznij żyć, Bo w każdym z nas jest światło i krzyk. Niech echo ciszy woła nas, By nikt nie płakał jeszcze raz...       p.s. Tekst jako piosenkę można posłuchać tutaj 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @tie-break Oj, jak ładnie, wrócę - tylko pomyślę, bo teraz jestem jeszcze trochę śpiąca :)
    • Tańczyły, śpiewały, pijane obłędem, Oszalałe, w upiornych podskokach. Po chwili krótkiej do kotła, równym rzędem, Stały za sobą w ciemności zmrokach.   W kotłach smakołyki się zagotowały: Tłuste mięso z udźca baraniego, Na zakąskę zaś zioła przygotowały I drobinkę kwasu chlebowego.   – Ja, to tamtej mleko zabiorę – za karę, Bo mnie nazwała staruchą starą, Że niby ona wielką posiada wiarę, A ja jestem zgryźliwą poczwarą.   – A ja, to plagę szkodników na pszenicę Ześle sąsiadce, co do kościoła, Wczoraj ledwie – wyobraź sobie – w rocznicę, W biegu na msze poszła chylić czoła,   Wymodlić wybawienie przeklętej duszy, Bo deszcz sprowadziłam na jej pole. Tamtej zeszłorocznej, przeraźliwej suszy Pokonała zawistną niedolę,   A ona, że to niby czary, że szkodzę. Nie pomogę więcej – źli są ludzie. W smutku spuściła głowę. – Od nich pochodzę, Dbali, wychowali, w pocie, w trudzie.   Zamartwiła się nad swoimi słowami, A sumienie poruszyło strunę, Która w duszy – nakazami, zakazami – Drapie niewidzialną oczom łunę.   Wrzask. Na kłótniach i na sporach noc upływa, Zmęczone i rozdrażnione – senne, Na niczym już im nie zależy, nie zbywa. Blisko świt słońca, zorze promienne.   Wtem pojawia się demon, kozioł kudłaty, One w strachu: przewiniła która? Wchodzą z lękiem na latające łopaty – Złego aura: upiorna, ponura.   Matoha syczy, czerwone oczy wbija, Dokładnie ogląda, wzrokiem bada, Czy która nie zwodzi albo nie wywija, Kłamie, oszukuje. To szkarada –   Pomyślały. Pokorny wzrok w ziemię wbity. Na to on: sprawiedliwość – tak Zofio – Wiedźmy, czarodzieja, maga czy wróżbity Jest matką i waszą filozofią.   Straszyć czy szkodzić – nie. Wam pomagać dane. Ziół leczniczych poznałyście sekret, Przepisy na różne choroby podane Nosicie jak podpisany dekret.   Wymagam więc jako strażnik waszej pracy, By morale przestrzegane były, W przeciwnym razie na rozkaz was uraczy Sroga kara. Diabły będą wyły   Z klęski, z zatraty waszej, z waszej głupoty Wyły będą pod niebiosa same, Winne będziecie jeżeliście miernoty Pod odpowiedzialnością złamane.   Wiedźmy w strachu całe przed Matohem stały. Wygląd jego jak demona z piekła: Kozioł zawistny i to kozioł niemały, Oczy czerwone, gęba zaciekła,   Na głowie rogi, zębiska, czarna grzywa, Lecz co innego bardziej przeraża: Odgłos co się z głębi gardła wydobywa, I śmiech, który raczej nie zaraża.   Z piekła rodem, więc dlaczego zapytacie, Czuwa pilnie, by wiedźmy chroniły, A nie wiodły ku zgubie, żalu, utracie? Cóż? Prawo, prawem – tu prawo siły.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...