Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

A podam podam, nie było mnie dwa dni:)

W ogóle to pragnąłbym zwrócić uwagę szanownych czytelników na to, iż w wierszu tym dokonuje się ciekawa polemika między determinizmem, a indeterminizmem.

W kontekście determinizmu Bóg okazuje się straszliwym tyranem, bo nie dość, że odbiera Jego, to jeszcze w ogóle go stwarza i nakazuje podmiotowi o nim rozmyślać, co jest już świństwem pierwszej wody.

Natomiast w kontekście indeterminizmu Bóg jest nieskończenie dobry, gdyż jego rola w całej historii ogranicza się do stworzenia Jego, który to On musi być przecież istotą idealną, skoro opdmiot tak za nim szaleje.

Opublikowano

"w wierszu tym dokonuje się ciekawa polemika między determinizmem, a indeterminizmem."

Kiedyś slyszałem pewną historię. W Paryżu został zorganizowany konkurs, przez bardzo znanego marchanda, człowieka utytuowanego, zajmującego się sztuką - w każdym wymiarze, a w środowisku artystycznym cenionego za wkład jakiego dokonał w tej dziedzinie. Do konkursu zaproszono śmietankę artystyczną z całego świata, wybrano jury, spośród najznamienitszych osobistości parających się sztuką......i wyznaczono termin nadsyłania prac. Nad całością czuwał oczywiście główny pomysłodawca i sponsor tego - malarskiego (bo o tym jeszcze nie wspomniałem) festiwalu. A problemów miał sporo, bowiem nie wszyscy zaproszeni do udziału w tym chwalebnym konkursie (dzieła miały, po przyznaniu nagród, być zlicytowane na aukcji, a cały dochód przeznaczony na jakiś szlachetny cel) mieli ochotę, mówiąc najprościej - zawracać sobie tym głowę. Jednym z tych opornych był światowej sławy abstrakcjonista (nazwiska nie podam z prostej przyczyny - opowiadał mi to ktoś, kto nie wdawał się zbytnio w szczegóły), który jedynie mając wzgląd na osobę organizującą to przedsięwzięcie...po długich namowach, w końcu zgodził się na uczestnictwo.
Ale jak to bywa z artystami...szalone życie, zamówienia, wernisaże...itp, itd., - czas mijał, a praca nie została przez niego nawet rozpoczęta. W końcu, gdy pozostały ostatnie trzy dni na dostarczenie dzieła - szalony artysta wpadł na diabelski pomysł, że zakpi sobie ze światowej miary krytyków, marchandów...i całego tego napuszonego środowiska. I podobno w kolejnym tzw. "w pijackim widzie" wysłał ...swoją paletę do mieszania farb, wcześniej oprawiając ją w dość wyszukane ramy.
Debaty na temat przyznania pierwszych nagród trwały bardzo długo, bo komisja nie mogła się zdecydować, kogo uhonorować I-szym miejscem. Wszystkie toczące się na ten temat dyskusje nakręcono oczywiście, w formie reportażu, który po rozstrzygnięciu konkursu miał zostać wyemitowany w TV.
I ukazał się, ale już po fakcie, kiedy odkryto całą tę mistyfikację ( zapewne domyślacie się, kto wygrał).
Dlaczego to napisalem? Z przekory....i również dlatego, że dyskusja, która toczy się tutaj ma bardzo podobny wymiar. Tam poważny konkurs zamieniono w groteskę, a tutaj...? Jest dokładnie...to samo. Bo to, co chciał powiedzieć autor...i tak wie tylko On ( jeśli wogóle miał coś do powiedzenia). A sprawa wartości dzieła, to wrażenie na tyle subiektywne, jak sprawa gustu - a o tym się nie dyskutuje...podobno. Dzieło wiekopomne obroni się samo, bo wartości , jakie zawiera przemawiają z reguły do wszystkich - bez względu na wykształcenie, podejście intelektualne, czy inne mniej lub bardziej wartościowe cechy oceniającego.
Jak to się mówi..."śpiewać każdy może", ale nie zawsze to robi, żeby zdobywać laury. Może po prostu to lubić... Pozdrawiam.
P.S.
Z góry przepraszam autora cytatu, którego użyłem na wstępie. Nie jest to zmojej strony żadna złośliwość. Po prostu wkleiłem pierwszy z brzegu, i jakoś pasował do całości.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Mój świt, wstaje zazwyczaj wcześniej niż ja, nie robi mi kawy, tylko ja jemu - też biała.  Masz rację śmietanka jest lepsza, podkręca smak i jest bardziej przymilna dla języka i jest tak trochę zamiast śniadania. Budzik jest w telefonie, ale nieaktywny, a telefon wyciszony, bo to przecież mój święty czas. Na kawę i na poezję i niech mi nikt nie próbuje zmieniać tego, co moje.  Mówiłam, Bereniko, że jesteś jakby siostrzana :)    
    • @Annna2   świetnie, że napisałaś to co napisałaś.   odpowiadam.   to nie jest historia o konkretnym związku, lecz raczej metafora człowieka współczesnego.   uwikłanego w technologie, kredyt, rutynę i nadmiar bodźców.   to opowiesć o tym, jak w świecie, który wciąż się kręci, zanika zdolność do prawdziwego przeży wania  zarówno miłości, jak i wiary.   te postacie nie są więc z „informatyki” w sensie technicznym, lecz duchowym.   to ludzie, ktorzy utracili realność, stali się sobą jedynie w wersji cyfrowej, odbiciem,   projekcją.   to metafora epoki, w której coraz trudniej odróżnić autentyczne uczucie od symulacji.   motyw Boga nie jest tu próbą oskarżenia, lecz ślad tęsknoty po Jego nieobecności !!!!!   to echo metafizycznej pustki, w której człowiek zostaje sam, zmuszony tworzyć sens z materii, która nie ma sensu sama w sobie.   w tym sensie tekst jest bliski egzystencjalizmowi - nie oskarża Boga, tylko pyta, co dzieje się z człowiekiem, gdy przestaje w Niego wierzyć, a świat zostaje sprowadzony do danych, przedmiotów i rachunków.    moj poemat to nie opowieść o winie, lecz o utracie, o duchowym głodzie w epoce pełnej wszystkiego oprócz sensu.   i Boga.   @huzarc dzięki wielkie Kolego za docenienie i zrozumienie :)   piszę prześmiewczo o katastrofalnym stanie człowieka.   dziękuję serdecznie !!!  
    • @Leszczym  marzenie o pizzy jest jak najbardziej realne i osiągalne, no może słabiej z Marzeną ze względu na odległość tą z Honolulu, ale z dostawą do domu( a może kurierem będzie Marzena) lub wyjściem do pizzerii- i analogicznie- pizzę poda Marzena.    
    • @lena2_ Piękny wiersz! Uchwyciłaś coś bardzo subtelnego – tę cichą ulgę jesieni. która może wreszcie odpocząć po naelektryzowanej intensywności lata. Urzeka mnie minimalizm formy przy maksymalnej pojemności znaczeniowej. I ta "zaduma" w pierwszym wersie, która otwiera przestrzeń dla wspomnień - bardzo jesienne. Wiersz ma w sobie spokój i mądrość.  
    • Marzy mi się duża pizza hawajska na Spółę z Marzeną w Honolulu. Marzy mi się również kilka innych nieco mniej wymiernych spraw, choć trzeba dodać, że równie nieosiągalnych. Ktoś mnie kiedyś poprosił, abym mierzył wysoko, słusznie nawet, ale moje zamiary chyba za wysoko się wzniosły, więc - cóż - poniosło. W związku z powyższym najwyższym poleciałem z tym tekstem, którego nie da się już odnienapisać. Wyszedł mi niedolot.    Warszawa – Stegny, 16.10.2025r.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...