Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

A co to za staruszek -
W białych łachach siedzi?
Na tronie jak król jaki,
Coś pod nosem bredzi.

Boga to proszę Pana nie ma,
I ten Janek tego nie zmieni.
Katoli szpalere mądrości -
Same głupoty - panicz bieli.

Inkwizycja ich siła wielka,
Mordować - tfu! - szkoda.
I ta ich nieudana męka,
Zmienni jak pustynna pogoda.

*

Tych prawd objawionych,
Aż grzmi gdy słucham -
Z ust wybitnie wyuczonych,
I wiedzących wszystek - młodych.

Ni cytatu nie znają,
Historii jak mydła unikają.
Wiara rzecz sporna -
Lecz cynizm w imię dobra?

Nieuleczalna trwoga -
Sprzymierzonych płomień,
Od deszczowej łaciny,
Zamienia się w modę.

A w Wigilię - bo rzecz piękna,
Przy opłatku zaznajmiają,
Że Boga szczerze kochają,
I kolędy - jak pies przy kości.

Tak! O kolędy dbają...

Opublikowano

Zainteresowal mnie temat. Musialem przeczytac 2x by zrozumiec :D. Pierwsza czesc lepsza... Dziwi mnie jednak dobor rymow. Jakies pol roku temu uczyles mnie, jak wygladaja "rymy czestochowskie" i bym unikal ich jak ognia. Czyzby zmienil sie tred (siedzi-bredzi, szkoda- pogoda... zjadlbym loda...nowa moda... :D, znaja-unikaja):D ??

Opublikowano

śliczny.

najbardziej mnie urzekły ostatnie trzy strofy, a początek tzn głównie jego formę odebrałam jako taki żart....choć może nie powinnam? Tak czy inaczej wierszyk świetny, choć jego przekaz dość zasmucający...

Serdecznie pozdrawiam
Natalia

Opublikowano

okropnie mentorskie i dlatego sie nie podoba. Jeśli ten wiersz miał wywrzeć jakieś wrażenie na tych młodych, to oczywiście nie wywrze. Unikanie historii jak mydła brzmi przekomicznie, zwłaszcza w takim kontekście.
I ocztywiście ta generalizacja: wszyscy młodzi mają gdzieś tradycję, historię, właśnie takie generalizacje sprawiają że tekst staje się niczym wiecej jak zrzędzeniem. I zaraz jeszcze jakiś młody na to napisze, a wszyscy starzy zrzędzą. Posługuje sie tu Pan stereotypem, w żaden sposób nie zdajac sobie sprawy ze to stereotyp, to jest płytkie, stereotypy należy rozkładać i demontować, tylko wtedy można mówić o rzetelnej obserwacji.

Opublikowano

Panie Sewerynie, czy procedura nie jeste taka, że najpierw się umiera na krzyżu a potem poucza ludzi jak mają wierzyć ??
nie od wiary w Boga zależy piękno Wigilii, więc oskarżenie zawarte w wierszu, "że wigilie to chcą mieć ale biblii to już czytać nie chcą" jest bezsensowne....
i to nie jest nic osobistego, ja tam w bogów i inne dobre wróżki nie wierzę, ale w wigilii zawsze biorę udział, a kolęd nie śpiewam i nawet o nie nie dbam i zapewniam pana że połowa z tych psów o których pan wspomniał też nie dba....
[sub]Tekst był edytowany przez klaudiusz dnia 28-12-2003 18:48.[/sub]

Opublikowano

zdziwiłem się - gdy zobaczyłem,
że ten wiersz wypłynął "na wierzch":)

dziękuję za komentarze.
Wziąłem sobie je do serca
i postanawiam poprawę;

i cieszę się,
że jednak komuś się podoba:)
to wielka przyjemność,
dla niewielkiego autora..

pozdrawiam
seweryn
[sub]Tekst był edytowany przez Seweryn Muszkowski dnia 06-01-2004 22:05.[/sub]

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
    • Alicjo. Tylko nie gniewaj się na mnie. Proszę.
    • @Waldemar_Talar_Talar to tylko cieszy moją skołataną duszę. Dziękuję.
    • I.  Dobrze, że mogę kochać  bez rekomendacji –  jak się kocha  rysę na szkle,  bo przypomina twarz.  Ty możesz  nie wiedzieć.  Możesz spać spokojnie  w świetle,  którego się nie domagam.  Nie pytam.  Nie proszę o   wyjaśnień –  wiem, że tłumaczą się  z miłości  ci, którzy przestali kochać.  Czasem piszę  do ciebie  wiersze, których nie kończę,  bo koniec  to już nie o tobie. II.  A potem wracasz –  nie słowem, nie gestem –  ale oddechem,  który zostaje  na szklance po herbacie.  Nie wiem,  czy to znów miłość,  czy tylko echo  w miejscu,  gdzie milczenie  nauczyło się twojego głosu.  Znów czytam  to, co nie zostało zapisane.  Znów jestem  tym, który nie potrafi  zrezygnować,  choć już dawno  zrezygnowano z niego.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...