Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W każdej kieszeni adresy i numery telefonów.
Pięści zaciśnięte, odwodnione w oczekiwaniu
na kolejną przerwę, na kolejnego papierosa.
Tylko księżyc zdaje się być bardziej samotny,
niczym niedomknięty nawias. Życie
przestało być zwykłą ciekawostką
stając się sumą naszych różnic.
Choć mówimy inaczej nasze usta wiedzą
kim jesteśmy. Niezmiennie oddychają
bez tańca, bez piosenki. Jedynie oczy
płyną dalej. Wiosna nadeszła dla ciebie
i dla mnie. Śnieg stopniał. Stopy komiwojażera
utknęły w obłędzie. Tory kolejowe szukają
miejsca, by się zatrzymać. Błotniste
między stacjami.
Pakujesz swoje rzeczy
i nie oddajesz zdjęć.

Jak w wojsku,
jak wyrywanie zębów,
jak kwiaty. Pozostają
na kaloryferze
by uschnąć

i nie zmienić
mojej nieobecności.

Opublikowano

Muszę przyznać, że chociaż nadmiar prozy w poezji przeważnie mnie irytuje, ten wiersz wyjątkowo mnie ujął swoim charakterystycznym stylem. Na pierwszy rzut oka możnaby spodziewać się czegoś banalniejszego, a i forma mogłaby budzić zastrzeżenie, natomiast już po przeczytaniu pierwszych dwóch linijek utwór wciąga, i to bardzo. Czytało się niezmiernie ciekawie i coś tam pozostało na dłużej... duży plus

pzdr.

Opublikowano

dobry wiersz. od pewnego czasu trzymasz
formę i lubię wpadać pod Twoje teksty. choć forma, cóż
można by ją zmienić /w moim subiektywnym/, ale niczego
nie sugeruję, bo ostatnio moja wersyfikacja się nie podoba

pozdrawiam serdecznie Espena Sway :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Słyszę tę pieśń, co płynie przez ulice, jak rzeka bez nazwy. Mówią nam, że granice to tylko kreski na nietrwałym papierze, atrament, co dawno wyblakł. A jednak wciąż kreślimy je na nowo. Palcem na mapie, czołgiem, słowem, ogniem. I giną miliony, gdy człowiek poprawia świat po swojemu. A mapy kłamią. Kolory bledną, stolice wędrują. Narody znikają jak ślady na mokrym piasku. I tylko On, zepchnięty na margines każdej mapy, Człowiek, którego nikt nie słucha. Z przebitymi dłońmi, z krwią, co wsiąkła w kamień, wiedział, że świat to nie flagi i nie doktryny, nie hymny śpiewane na rozkaz. Lecz to, co trwa, gdy milkną słowa: skała, woda, horyzont. Obojętne, odwieczne, a jednak to w nich jest światło, które wraca w ciszy trzeciego dnia.
    • Oto dyrygent w białych rękawiczkach. Przeciąga basy wraz z grzbietem, co na nim frak. Biała muszka. Do miękkich eskarpin stosuje pauzy lub używa smyczka.   Tak ulizany, a oko zmrużone. Blisko dla dłoni lśnią w cętki lampasy — czyżby odświeżył poszetką z brustaszy trójkolorowe futerko. Dachowiec   Skacze na podium: Czy lepiej w obcasach? Albo do kłusa, bom żwawy jak rumak. W cholewkach buty zdo-biły-by w parach. Zatem go słucham, bo wszystko zrozumiał.   Tu się podpiszę: Jan nie kot Młynarczyk. Najmłodszy, ale nie myślę iść walczyć.            
    • Opowiadania @Simon Tracy były inspiracją do napisania tego wiersza. Ukłony w jego stronę. Dziękuję!

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Waldemar_Talar_Talar Dziekuje Waldemarze z pozdrowieniami. :) @Migrena Dziekuje Jacku za komentarz. Pozdrawiam :) @huzarc Pozostaje tylko nadzieja, że rzeczywistość pójdzie innymi ścieżkami, bardziej pozytywnymi. Dziękuję i pozdrawiam. :)
    • Witam - świat czasem jest porąbany - trudno to zrozumieć -                                                                                                            Pzdr.
    • Po wielkim pożarze zostały zgliszcza Erozje dokończyły dzieło zniszczenia, a mi pośród tych ruin i pogorzelisk Przyszło żyć dalej Próbując istnienia. Chcę coś tu zasadzić, ledwie co wyrasta To już pęd swój wstrzymuje Nędznie wegetuje Powoli zamiera. Za to jałowa ziemia Wspaniale przyjmuje Chwasty i bluszcze Ciernie i krzaki Substytuty życia Które chcę formować By coś tu zachować Cokolwiek utrzymać. Ogród cieni stworzyłem Cierpienia enklawę Pamięci monument Gdzie ból samowolnie wzrasta A nadziei nie wyhoduje. Z zadumą patrzę na nowy pejzaż Widząc w szarości odcieniach Ślady dawnego rozkwitu Niebyłą obietnice raju. I żyjąc w tym ogrodzie cienia Próbuje istnienia  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...