Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jeżeli słońce kłamliwą złudą promieni
A księżyc ten książę książek kreśli kruchy sen
zgaduje z kart tych myśl co i mnie odmieni
Tam przeszłość istnienia wpisana w ruch cieni

Czasem spleciona w woale marzeń jedna noc
Usypia pięknego młodzieńca pod starym drzewem
Nie zbudzi się , przeklęta przeznaczenia jest moc
We śnie piękna wróżka Śmierć szepta w ucho „ nie wiem”

Kim jesteś człowieku z kart życia wydarty
Miękkim prochem czarnoziemu nawozem, błotem
Kiedy odchodzisz starty w pył tak martwy

Nie łudź się, że odłożysz tę chwilę na potem
Hades symbol przekleństwa od wieków jest otwarty
Nie przekupisz ponętnej ni potem ni złotem

Opublikowano

Czytałem to z takimi zmianami:
-w 3 wersie zamiast która-co;
-"piękna wrózka Śmierć"- całość na "Kostucha";
-w 2 od końca wywalałem -jest, wydawało mi się ciut płynniej, ale nie jestem do końca pewien czy zamysłu Autora nie burzę, a zacny jest. Pozdrawiam, Stefan.

Opublikowano

a gdzie te przekształcenia moze obejrzeć, (jesli mozna?) ja bym byla chętna bo kibicuje ;-P sonetom Pana Michała a jak zacznie pisać elegie i treny to sie chyba popłacze...! ze szczęsca oczywiscie ;)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no prosze! a gdzie koce sie podziały heh? o wiele lepiej i w klimacie i nawet konsekwencji treściowej więcej, Pan sie rozwija na wiosenę!

pozdrowka

p.s. moze mi ktos gdzies objasnic, po co jest to nizej "twoja graficzna ocena" i gdzie to ewentualnie widac? bo ze mnie blondynka - metaforycznie i nic nie widzę (przepraszma za przywatę)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie byłbym taki pewny tego...

A jednak wziąłem się do roboty, ale nie wiem, czy myśli nie wypacze, bo nie wszystko kapuję. To - jest - w przedostatnim trzeba oczywiście wywalić !!!
Piast
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie byłbym taki pewny tego...

A jednak wziąłem się do roboty, ale nie wiem, czy myśli nie wypacze, bo nie wszystko kapuję. To - jest - w przedostatnim trzeba oczywiście wywalić !!!
Piast

W tercecie ? co wywalic ?
Ja już powoli przestaje rozumiec :(
Opublikowano

jeśli będziemy podchodzić teoretycznie do każdego wiersza, który jednak oprócz ilości sylab coś niesie za sobą, to połowe dzieł będzie na nie, a po co

już na pierwszy rzut oka widać, że została włożona praca, jest zachowany rytm a co najważniejsze, oprócz tej ilości sylab jest jeszcze przecież treść która PODKREŚLAM nie jest banalna
nie pisał tego jakiś pierwszy lepszy grafoman, forma może ma niedociągniecia ale przecież nie jesteśmy doskonali, każdemu mogą się trafić jakieś niedociągnięcia, mankamenty

czytam wiersze pana Krzywaka od jakiegoś czasu i widzę że utrzymuje pewien poziom a nawet powiem że go ciągle podnosi

odemnie plus


pozdrawiam

Opublikowano

Ten sonet jest 13-zgłoskowcem o rymach żeńskich, prawidłowych dla budowy sonetu. W kwadrynach układ rymów musi być taki, jak poniżej, w tercynach zaś rymy mogą miec różny układ, np. 1-2-3, 1-2-3, albo 1-2-1, 2-1-2, lub 1-2-2-, 1-2-1 ... No i średniówka regularna 7/6.

Jeśli słońce kłamliwą ułudą promieni,
A księżyc, książę książek, co sen kruchy kreśli,
Zgaduję z kart tej jednej, co mnie zmieni, myśli,
Tam przeszłość istnienia wpisana w ruch cieni.

Czasem, w woale marzeń, czarna noc spleciona
Usypia przepięknego młodzieńca pod drzewem,
A we śnie szepce w ucho wróżka - śmierć: ja nie wiem
Nie zbudzi go, przeklęta moc mu przeznaczona.

Kimże jesteś, człowieku, z kart życia wydarty,
Czyś prochem ziemi czarnej, nawozem i błotem,
Kiedy odchodzisz starty w pył i na wskroś martwy?

Nie łudź się, że odłożysz tę chwilę na potem,
Hades, symbol przekleństwa, od wieków otwarty;
Nie przekupisz ponętnej ni mirrą, ni złotem...

To tak go zrobiłem. Wiem, że myśli ci trochę nadszarpałem, ale pozycję wyjściową masz dobrą, nawet mistrzowską - nie zaprzeczysz...

Pozdrawiam Piast

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




To, że praca została włożona - zgoda, ale rytm! Gdzie tu masz rytm, Macieju! Toż to rytmu wcale nie ma, bo nie może mieć rytmu tego typu wiersz zawierający od 11 do 14 zgłasek w wersie. A że pisał go maestro - to zgoda!
Pozdrawiam miło Piast
Opublikowano

No tak - mam świadomośc, na co się rzuciłem i wiem, gdzie padłem :)
Ale gwoli wyjaśnień - początkowo mial byc sonet klasyczny, i z tego zostały własnie tercety - i one sa prawidłowe. Kłopot natomiast jest z tetrastychami i tutaj już szukałem wszelakich rozwiązań.
Piast nie ma racji co do zdania "W kwadrynach układ rymów musi być taki, jak poniżej, w tercynach zaś rymy mogą miec różny układ" ponieważ mamy sonet "strombotto" - mój poprzedni, sonet klasyczny (abba, abba), potem mamy modyfikacje pzreprowadzone przez spensera (abab, bcbc), że o romantyżmie, parnasistach, MP już nie wspomnę.
Zatem jest to zmierzenie się z ciężką formą i mam świadomośc, że trochę go położyłem, jednak i tak trochę jestem dumny, że coś niecoś wyszło :)
Dzięki wielkie za wsparcie, usunąłbym go do poprawy, ale szkoda tygodnia po prostu.
Dzięki i pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @APM Lubię gdy poezja nie zawiera zbyt wiele wielkich słów. I gdy operuje obrazem, gestem, albo bierze konkretne ludzkie doświadczenie i pokazuje mi na jak wiele sposobów można widzieć świat.
    • @hollow man @hollow man dobrze, przekaze  
    • @Deonix_ Dzięki. Podoba mi sie to co napsiałaś: "wiersz, ukazujący przedświąteczną zawieruchę z innej perspektywy,  bez nadmiernego biadolenia ale i bez lukru i "dobro(ś)ci" :) ". Wiersz był bez tytułu, dodałam potem. Czyli można zmienić, albo wytłuścić. Aktualnie wybieram to ostatnie. Nie chcę nic więcej dodać. Zastanawiałam się, czy nie pwinien się kończyć na przedostatim wersie, czyli na "potulne jak baranki", ale chba też nie. A tak ogólnie to faktycznie pasuje na każde święta oraz inne okazje/wydarzenia życiowe być może. Pozdrawiam 
    • "Jedyną rzeczą, która ma jeszcze moc sprawczą w świecie po sensie, jest obsesja."   Noc przełomu. Ostatnia a zarazem pierwsza. Stary rok odszedł przed dwiema godzinami a nowy narodził się  jak zawsze ślepy i w ułudzie nadziei  na poprawę bytu jednostek doczesnych. Jakaż to okrutna  a zarazem prześmiewcza farsa. Święta i nowy rok. Bajeczki dla małych dzieci  o jedności, pokoju, zgodzie i miłości. O cieple ognia rodzinnego i atmosfery wzajemnej godności i szacunku. Ja nie życzę nikomu dobrze, nie życzę jednakże też źle. Ale cóż mi przyjdzie  z czyjegoś szczęścia i sukcesu  nawet jeśli miałby się on  magicznie zyścić pod wpływem  słów, gestów czy guseł tych przeklętych dni? Nic się nie zmieni.     Sukcesy innych nie motywują one ranią i jątrzą  uczucie wstydu, hańby i zawiści. Ludzkiej, podłej i małostkowej zazdrości. A ja najadłem się w życiu  dość hańby i wstydu. A zazdrość. Czego miałbym im zazdrościć? Uciesznych, grzesznych igier, tańców i hulaszczego pijaństwa do odcięcia się od ludzkiej myśli poznawczej? Grania w karty, kuligów  czy zabaw na świeżym śniegu? Czasami widzę przez okno salonu, jak zdać by się mogło  dorosłe i solidnie wykształcone jednostki zachowują się jak dzieci  i to te rozwrzeszczane  i rozpieszczone do granic.     Patrzę jak bałwany  lepią jeszcze większe bałwany. Swoje autobiograficzne pomniki. Mienią się w słońcu i iskrzą dumnie. Scala je mróz i ulotność. A potem idzie wiosna zielona  a z nią ocieplenie. Patrzę z tego samego okna  jak bałwany z każdą godziną marnieją,  topią się aż wreszcie kruszeją  i rozpadają się na części. A potem widzę ich twórców. Jak wracają z pracy lub uniwersytetu. Marni, w rozsypce,  upadku pod ciężarem jestestwa. Widzę jak czas ich kruszy. Żadne z ich życzeń nigdy się nie spełni. Bo życzenia nie są do spełniania  a do pustego karmienia skrzywdzonego ego.     Błędne koło. Cierpią cały rok  by w święta życzyć sobie oddechu. Choć wiedzą że to tylko słowa nie czyny. Bo codzienność wymusza na nich  czyny podłe i niegodne losu  i struktury człowieka. Walka o byt. Człowiek w centrum wszechświata. Człowiek jest kowalem swojego losu. Brednie humanizmu. Wszechświat kręci człowiekiem. I nijak nie ma na to lekarstwa. Jest tylko przekleństwo klatki codzienności.     Część spotkań towarzyskich jeszcze trwała, inne dogasały powoli  a goście na nie sproszeni,  przenieśli się w dużej mierze na zewnątrz. Jedni by zaczerpnąć tchu i odsapnąć, inni by zapalić w spokoju  a jeszcze inni  by dać upust erotycznemu napięciu. Za oknem posłyszałem ściszone głosy  grupki młodych osób najpewniej studentów  lub uczniów gimnazjum. Weszli widać do przedsionka bramy mojej kamienicy a potem do dolnego hallu. Ciężkie dębowe drzwi stuknęły z impetem  a głos kroków  objął stukotem marmurowe schody. Słyszałem przytłumione, lekko podpite głosy. Żegnali się najpewniej,  życząc sobie ostatni raz wszelkiego dobra. Jeszcze tylko odgłos kluczy w zamku drzwi, znów kroki, teraz mniej liczne.  I znów błoga cisza. Koniec tych bachanaliów. Teraz tylko cierpienie i udręka.     A dla mnie czas na zbawczy sen. Na stoliczku leżał kłębek czarnej wełny. Rzuciłem go mojego kotu  by i on miał trochę radości i zabawy tej nocy. Oczywiście momentalnie  wyskoczył spod stołu i rzucił się na ofiarę. Maltretując ją  niemiłosiernie pazurami i zębami. Kominek dogasał z wolna. Sięgnąłem po lampę, podkręciłem płomyk  i ruszyłem do sypialni. Będąc obok drzwi wejściowych dosłyszałem nieopodal odgłos lekkich, kobiecych kroków. Zdziwiłem się bo ostatnie piętro kamienicy, zajmowali raczej samotni i posunięci już znacznie w latach mężczyźni jak ja. Zanim to do mnie otwarcie dotarło,  kroki znalazły się pod moimi drzwiami  a kołatka zasygnalizowała nieśmiałe pukanie. Mam nadzieję, że to nie gość w dom  o tak nie towarzyskiej porze  a to że jakaś pijana latorośl  zmyliła drogę do domu lub piętro. Rad nie rad  zrobiłem kilka kroków i otworzyłem…   Mówią że marzyć to nie grzech. U mnie to proste  bo nie wierzę w marzenia ani grzech. Ale tej nocy nowego roku  odwiedził mnie gość  o którego postaci marzyłem  i życzyłem sobie jego powrotu. A więc czyżby  marzenie może się urzeczywistnić? Dostałem na to namacalny i najlepszy dowód. Choćby przerażający w swej istocie  i metafizycznej głębi.   Otworzyłem drzwi  a w progu zastałem jej postać. Taką o jakiej dziś marzyłem, jakiej pragnąłem. Jaką kochałem i wspominałem co dzień  od dnia jej rychłego zgonu. Była wręcz zwiewna i blada. Ledwie zaróżowione policzki  wygięty się pod wpływem  szerokiego uśmiechu. Jej kasztanowe, ułożone w dorodne fale włosy spływały jak wodospad  na alabastrowe ramiona i piersi. Ubrana była w ukochaną,  malachitową suknię wieczorową. Kolczyki i kolia z pereł oraz makijaż  uczyniły z niej bezsprzeczne  artemidowskie bóstwo pożądania. Zielone oczęta tak niewinne,   miały w sobie niezgłębione pokłady miłości.     Długo syciliśmy się nawzajem tą chwilą. Nie mogąc wydusić słów ani poruszyć zastygłych w nagłym szoku ciał. Wreszcie przemogła się  i mogłem usłyszeć jej głos. Za nim było mi tęskno najbardziej. Polały się łzy. Chciałam przyjść osobiście i życzyć Ci szczęśliwego nowego roku i zapytać czy wszystko u Ciebie w porządku?  To było Twoje życzenie. Czy chciałbyś nadal abym mogła spędzić z Tobą resztę tej nocy Simon? Rzuciłem się na nią  i tuliłem jak największy skarb.  Płakałem jak dziecko i nie mogłem przestać. Wreszcie osunąłem się na kolana przed nią i tuląc się do idealnej talii  wyskomlałem wręcz Tak! Z Tobą chcę być już na wieczność. Och Natalie…   Poddźwignęła mnie z kolan  i ucałowała gorąco. A ja postanowiłem śnić i marzyć  jedynie o niej już do końca swoich dni.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...