Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pod krzyżem stoję, przed tą tajemnicą
co w butne serce cichutko kołacze,
chciałbym zobaczyć to, czego nie widzę,
zrozumieć, czego nigdy nie zobaczę.

Ile wysiłku, ażeby usłyszeć,
co mówią strugi skrzepłej krwi na twarzy,
co wyszeptały z góry usta nieme
rozbłysłe w słońcu barwami witraży.

Zranionym sercem, zgubioną miłością
bezradnie silne rozkładam ramiona,
a cień ich krzyżem kładzie się na ścianę
podobnym temu, na którym Tyś konał...

Tylko podobnym, bo ku ziemi stronie
opadły syte beznadzieją ręce
obrosłe w ludzką potęgę i męstwo...

Na Ciebie patrzę - w cierniowej koronie
Twoje ramiona obolałe w męce
kreślą pod niebem VICTORIĘ - ZWYCIĘSTWO.

Opublikowano

Widać, że wiersz pisany przez osobę głęboko wierzącą.
Pierwsza zwrotka najbardziej mi się podoba, najlepiej oddaje moje częste przemyślenia.
Jak dla mnie wiersz rytmiczny, czyta się dobrze.
pozdrawiam ciepło

Opublikowano

wszystko pięknie, ładnie, osobiste przemyślenia, trochę jakby wzięte z rozważań Drogi Krzyżowej, właściwie przed oczami pojawił mi się obraz z "Pasji". tylko to już było. a możeby jakoś tak bardziej nowatorsko?
są np. próby przedstawiania Krzyża jako drzewo(oklepane), plecak(prawa autorskie zastrzeżone:), można znaleźć wiele metafor anie tak prawie wprost...hmm??

pozdrawiam ciepło!
ER

Opublikowano

Piaście - a gdyby zrobic z tego sonet ?
Zostawic 2 strofy 4 wersowe po 13 zgłosek i 2 3- wersowe - też 13, ?
Godne uwagi jest:

a cień ich krzyżem kładzie się na ścianę
podobnym temu, na którym Tyś konał...

co wyszeptały z góry usta nieme
rozbłysłe w słońcu barwami witraży.

chciałbym zobaczyć to, czego nie widzę,
zrozumieć, czego nigdy nie zobaczę. - tylko uniknąc powtórzenia "zobaczę"

Bo właśnie - próbuje to tłumaczyc - forma jest jakby oprawą obrazu, bez niej albo trzeba miec wyśmienitą intuicje, ewentualnie techniczny talent - a istnieją takowe.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Jestem całkowicie na tak. Tematyka Świąt Wielkanocnych - nadających sens całemu chrześcijaństwu - męka Pańska i zmartwychwstanie. Dobre podejście: spojrzenie na krzyż dziś:

"Pod krzyżem stoję, przed tą tajemnicą
co w butne serce cichutko kołacze?.........”

Dalej zawarłeś kilka myśli dziś aktualnych,zmuszając do myślenia o sprawach zdaje się dawno przemyślanych i zamykasz spostrzeżeniem:

"Na Ciebie patrzę - w cierniowej koronie
Twoje ramiona obolałe w męce
kreślą pod niebem VICTORIĘ - ZWYCIĘSTWO"

doskonałe wykonanie. Gratuluję! - zabieram do ulubionych

Pozdrawiam Jacek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To tak prawie wprost - ale jak rozłożysz ręce w geście bezradności, to cieniem jest " smutny " krzyż ...
Może przyjdzie czas na coś nowatorskiego...?
Pozdrawiam miło Piast
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Miło mi cię słyszeć, Beenie. Ten wiersz zrodził się w Wielką Sobotę ubiegłego roku... Tamten krzyż był radośniejszy, niż cień bezradnych rąk na scianie.
Pozdrawiam miło Piast
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jacek jak balsam dzisiaj dla mnie, po ciężkim, roboczym dniu. A spodziewałem się samych bęcków! Jak to - nie znacie dnia ani godziny...
Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam świątecznie - baziowo, mazurkowo i Szczęść Boże! Piast
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a ja wprost przeciwnie!
uważam że nie trzeba "nowatorzyć"tego co jest miłością, właśnie tak mi się podoba, przejmująca wiara pozwalająca na pisanie TAKIch wierszy do pozazdroszczenia- Piaście
biorę twój wiersz.
pozdrawiam ciepło Wielkoczwartkowo już.ES
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Michale, w pierwotnym założeniu miał to być sonet, ale wkradła mi się, nie wiem jak, trzecia zwrotka i zmieniła założenie i myśli skierowała na nieco inny tor. A skoro tak, to widocznie tak musiało być, może inne siły działały...
Przerobić 11zgł. na 13zgł. to kawał roboty, który zmieniłby chyba cały sens i przedsięwzięcie.
Wiem, że lubisz formę sonetu, może kiedyś poddam takowy pod twoję srogie i wnikliwe oko, wprawdzie już się boję...
Z tym "zobaczę" to chyba niewykonalne. Jest taki synonim 3-zgłoskowy o rymie do "kołacze"?

Pozdrawiam serdecznie Piast
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




hmm nie oceniaj i nie stwierdzaj tak tylko po jednym wierszu. taka tylko mala uwaga ;)
Opublikowano

a co do wiersza twojego piascie znalazlam cos dla siebie. forma moze w innym wykonaniu bardziej mi by sie spodobala ale nie jest przeciez zle. na ten czas mile rozwazania.
pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Formy się człowiek uczy, nawet chyba bardzo długo, bo to rzecz zmienna w miarę upływu czasu. Na razie jest jak jest, a ja nie spodziewałem się, że będą miłe komentarze. Wiem, że nie każdemu taka forma, czy treści odpowiadają, ale czego to ludzie nie wymyślą. Gdzie dwie głowy, tam dwie, a może nawet trzy opinie...!
Dzięki za wizytę i jeśli skłoniłem do zamyślenia chociaż maleńkiego, to to jest właśnie to.
Pozdrawiam Piast

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...