Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zerknij czasem na dłonie
jak zimny strumień wody rano
gdy oczy przelewają kłótnie
do wspólnego współżycia

wieczorem jedna ze stron
pod pomyłką gorącej wody
ostatniego dotyku
wyparzyła ranę rozstania

*

nie przestawajmy kontrolować
temperatur utrzymania przy szczęściu
jakie by nie było
zawsze jest innego stopnia

krany również się psują
dopiero wtedy odkręcamy dopływ
żalu do serca

Opublikowano

"gdy oczy przelewają kłótnie" - ten wers i
"nie przestawajmy kontrolować
temperatur utrzymania przy szczęściu
jakie by nie było
zawsze jest innego stopnia" to po prostu miodzio!!
bliski, nastrojowy, od razu do ulu!! nie ma to tamto!! bardzo!!!
pozdr/o.

Opublikowano

Bielaczku, treść mi się podoba, jednak do formy mam
swoje 'ale' . ja to widzę tak

zerknij czasem na dłonie
jak zimny strumień wody
rano
gdy oczy przelewają kłótnie
do współżycia

wieczorem jedna ze stron
pod pomyłką gorącej
wyparzyła rozstanie

*

nie przestawajmy kontrolować
temperatur utrzymania przy
szczęściu
zawsze jest innego stopnia

krany również się psują


heh, trochę pozmieniałam, ale zostawiłam te najlepsze
wg mnie miejsca. moim zdaniem same krany są dużo
lepszą puentą niż motyw z żalem i sercem, który
do takiego wiersza jest zbyt słaby na zakończenie
- of caurse subiektywnie

pozdrawiam Łejeczka :*

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W pustym łonie, gdzie echa tańczą cicho, tkwi embrion myśli, nie ciała. Składamy dłonie, szepcząc modlitwy, o duszę, która nigdy nie zaistniała.   Prawo i wiara, dwa kamienie młyńskie, mielą decyzje na proch codzienności. Jedni widzą iskrę, świętą i boską, inni zaś lęk, w imię wolności.   W komorze echa, gdzie sumienie waży, płód staje się sztandarem ideologii. Morderstwo? Zbawienie? Kto wskaże granicę? Moralność tańczy w rytm patologii.   Matka, ołtarz z krwi i kości, naczynie wyboru, pole bitwy. Jej ciało, nie jej, lecz publiczna własność, w dyskursie zimnym, pozbawionym liryki.   A co z tych, którzy przyszli na światło, ale światło ich oślepia, rani, dusi? Ich krzyk zagłuszony, mniej ważny, mniej święty, bo wiersz o życiu pisać trzeba, a nie katuszy.   Nienarodzony krzyk ma potężną siłę, rozdziera ciszę, zmusza do myślenia. Lecz krzyk żywego dziecka, bitego, głodnego, to tylko tło dla wielkiego istnienia.   Więc rzucam ten wers, jak kamień w wir wody: Hipokryzja jest największym grzechem. Czcimy potencjał, gardząc rzeczywistością, dusząc sumienia, odbierając oddech.
    • @huzarc   idę obok Ciebie.   tez nie wiem dokąd.   dziękuję.      
    • @Gosława   wsiąkanie w chłodną prawdę o przemijaniu
    • @huzarc   mocny kontrast między jawnym gniewem a cynicznym wyrachowaniem.   wers "rozpylę brokatem" genialnie oddaje brutalność aktu uniewazniania.   celne i zwięzłe ujęcie współczesnej polaryzacji.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      :) Cieszę się, że się spodobał i zatrzymał na chwilę.   Tak, to prawda. Dzieki za reakcję i komentarz. Pozdrawiam.     Myślę, że ten temat nie powinien się dać tak łatwo wyczerpać, ale zrobiłem co mogłem I jak umiałem, cieszę się więc z takiego odbioru. Dziękuję i pozdrawiam.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...