Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Plastelinowe chodniki, pozostawione odciski dziecięcych, malutkich stópek, chwiejące papierowe drzewo śpiewa wraz z wujkiem Gramofonem piosenkę tak znaną, jak smak babcinego kompotu:

- zakazany owoc, ciągle krąży mi na głową…zakazany owoc…

To nic, że Tomcio zapomniał palucha – przecież może wziąć chałkę, to nic, że Kubuś nie lubi już miodku, to nic, że Kłapouchy, co piątek wyprawia imprezkę, a mały Prosiaczek nie tańczy już twista. I tak wspominam dni spędzone przy dębowym korzeniu – pamiętasz Natalko jak Ciocia Sowa opowiadała o dzielnych gumisiach? Babcia Bunia zaparzy nam herbatkę z gumisokiem – wyleczymy uciążliwy katarek i zwalczymy upiorny ból główki.

- Natalko zabiorę cię w świat moich młodzieńczych wspomnień, przedstawię ci wszystkich moich malutkich przyjaciół, poznasz wiernego psiaka Reksia i kotka Filemonka. Zabiorę cię we wspaniałą Karinę Muminków, poznasz samotnika Włóczykija oraz przezabawnego Ryjka – nie martw się jest tchórzliwy i leniwy, – ale razem pokażemy mu, że nie ma się, czego bać – a wiesz Natalko jak pokonać strach?

- Wiem kofany psyjacielu - tseba zapalić swiatełko, albo zawołać mamę, która pocyta bajeckę. Można tes przytulić pana królicka.

- A znasz Natalko nocną zabawę w mruganie oczkiem? To proste – jak będziesz się kiedykolwiek bała to mrugnij oczkiem do swojego kochanego króliczka, a potem szybciutko go przytul. To naprawdę działa, przecież jestem twoim przyjacielem, nie oszukałbym cię.,

- Wiem, wiem – ufam ci, jesteś naprawdę kofany…

Tak też Natalka uczyniła; poczym spokojnie zasnęła. Myśli dziewczynki przepełnione były marzeniami o chmurkach pełnych cukrowej waty, o lizakach we wszystkich kolorach tęczy, o mamie, która pięknie się uśmiecha i tacie jak zwykle odważnym. Cichutko i sennie mrucząc jeździła na wszystkich znanych jej pojazdach; śpiewała też znane i mniej znane piosenki. Natalka lubiła słuchać swego przyjaciela, uwielbiała jak wypełniał jej każdą dziecięcą chwilkę – nie znała jego wyglądu, ale jej radosne i czyste jak łza serduszko wsłuchiwało się w wieczorny i bardzo tajemniczy głos – dochodzący; sama nie wiedziała skąd.

Gdy pierwszy promyk słoneczka ucałował dziewczynkę w nosek pomyślała, że czas wstawać, że dzień jest piękny i że trzeba go wykorzystać, końcu trzeba dokończyć piaskowej królewnie zamek, Natalka w planach miała również piękną fosę – mostem zwodzonym miał zająć się tatuś. Żeby tylko nie zapomniał…

- Natalko już wstałaś? Pośpij jeszcze – przecież miałem opowiedzieć ci o moich malutkich znajomych

- Psyjacielu teraz musimy się zająć ksiezniczką, a potem o wszystkich mi opowies

Pomyślałem…niech i tak będzie, końcu lady Barbie też jest ważna.

W przepięknej zielonej roślinności owady bawiły się w chowanego z kwiatami, a malutkie śpiewające ptaszki wskazywały miejsca kryjówek – jak twierdziły zupełnie niechcący. Liście chwytały życiodajne promyki za paluszki i tarmosząc je podkradały energię. Pracowite pszczoły zbierały pyłek kwiatowy i roznosząc go wesoło pogwizdywały; w tym samym czasie ich równie przedsiębiorcze koleżanki mrówki budowały kolejne osiedle, tym razem przy ulicy Parkowej. Ich wspaniałą organizacją kierował Pan Maciuś – w mrowiskowej rozgłosi brzmiały słowa: „podaj cegłę, podaj cegłę – zbudujemy nowy dom…”

Mała Natalka nie zwracała uwagi na otaczającą ją przyrodę, była zafascynowana nowymi „rakierkami” – twierdziła, że są bardzo wygodne i że czuje się w nich jak mała dama.

Usiadła przy piaskownicy i zaczęła pytać:

- Może powies mi na podatku o tym malutkim piesku…

- Dobrze…a więc Reksio to malutki, wesoły i sympatyczny kundelek, mieszka ona w małej budzie. Ma on wielu przyjaciół. Ja natomiast chcę zwrócić twoją uwagę na to, że ten malutki piesek zawsze broni słabszych, pamiętasz ratlerka, którego uratował z rąk porywacza. To ważne, trzeba, bowiem pomagać mniejszym i słabszym od siebie.

- Dobze to teraz powiedz troskę o misiu Kubusiu…

- Znasz go doskonale – to grubiutki, żółciutki misio kochający miodek – zresztą tak jak ty Natalko, ma on również wielu przyjaciół. Opowiadając o nim chcę żebyś przede wszystkim wiedziała, że jest on dobrym i pomocnym kolegą, lubi sprawiać innym niespodzianki, kocha również zabawę.

- Ale fajny ten misiak…tez chce mieć takiego kolegę…a co wies o kotku Filemonku?

- O to bardzo drobniutki i ciekawski zwierzaczek. Jest on troszkę niegrzeczny, lubi również ryzykować i często trafia na niebezpieczne, podwórkowe sytuacje, ale wiesz, co jest bardzo ważne, że kiedy musi o coś zapytać, poradzić się to idzie z problemem do starszego kolegi – Bonifacego. Pamiętaj Natalko, że jak będziesz miała problem, to idź do kogoś, komu ufasz.

- Będę o tym pamiętać, Dobze ze mam duzo kolezanek.

Chwilkę potem usłyszałem:

- Natalko chodź na obiadek…i otrzepując z pisku różową sukienkę dziewczynka oddaliła się

Jakże smutno mi było bez jej niebieskich oczu i malutkiego, beztroskiego uśmiechu – liczyłem, że jutro też będzie potrzebowała jakiejś opowieści, że zapyta się swojej małej duszyczki o poznanego nocą pluszowego, schowanego teraz w kącie „psyjaciela”.

Opublikowano
pierwszy promyk słoneczka ucałował dziewczynkę w nosek - moze pisz scenariusze do reklam firm telekomunikacyjnych ;P

irytujące (pokrótce mówiąc) nie wiem o co chodzi, PO CO?

interpunkcja, np: Ryjka – nie martw się jest tchórzliwy i leniwy, – ale razem pokażemy mu, że nie ma się, czego bać – a wiesz Natalko jak pokonać strach?

zdecydowany -
Opublikowano

naciepciane. za dużo nawiązań do bajek, do piosenek... i strasznie to słodkie. a z drugiej strony ni pies, ni wydra. bo przecież nie na serio i nie bajka. poza tym błędy różnej maści.
jakoś tak nie strawiło mi się.
pozdrawiam.

Opublikowano

tak - trochę brakuje przecinków, kropków i średników.
mnie w zasadzie się podoba
trudno napisać taki text żeby za bardzo nie zbanalizować i nie przesłodzić - nie udało się tego uniknąć do końca
coś w tym tekściku jest - do mnie chyba przemawia ta naiwność i sentyment
podobają mnie się wypowiedzi dziewczynki - wyszły chyba dość naturalnie
daję słodkiego +

Opublikowano

Interpunkcja, oj interpunkcja. Poza tym budowa niektórych zdań (w sensie, że za długie) pozostawia wiele do życzenia. Np. -> "To nic, że Tomcio zapomniał palucha – przecież może wziąć chałkę, to nic, że Kubuś nie lubi już miodku, to nic, że Kłapouchy, co piątek wyprawia imprezkę, a mały Prosiaczek nie tańczy już twista." Z tego bym zrobiła ze dwa, jak nie trzy.
Gdzieś tam widziałam literówkę, co również nieestetycznie wygląda. Gdzieś "po czym" pisuje się oddzielnie, a nie razem. No, ale to już szczegóły- ktoś powie, że się czepiam.
Tekst niezbyt się spodobał. Nawet nie to, że za słodki. Jakiś taki- "naciapany". I takie rozmemłane to wszystko, jak dla mnie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Robert Witold GorzkowskiMocne. Pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...