Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

***

Łączę dobre myśli!
...nie jesteś sama –
popatrz
obok
ludzkie serca
pogubione dzieci
cicha dobroć...
W światłach miasta
pamięć
Twoje oczy
Bez
dotyk
tęsknoty
nie wszystek umrę
miłość
Jest
dla Ciebie
nie bój się
wystarczy...

  • Odpowiedzi 307
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Bo zawierzył miłości


Od najmłodszych lat
poddając się drogowskazom
które prowadziły do nikont
wędrował ciemnymi drogami

aż w koncu zabolało go
zmęczone tą nicością serce
i przemówiło do niego sumienie
w tedy zrozumiał i zawrócił

odnajdując to czego nie znał
razem z tym zbudował dom
pełen rodzinnego ciepła
bo uwierzył w jej sens.

Opublikowano

JEJ historia miłości.

Początkiem było otworzenie,
następne uświadomienie,
potem zaciekawienie,
w końcu oszołomienie,
niedowierzanie zachwyt i przeznaczenie,
po zastanowieniu zrozumienie,
a później pogodzenie,
choć jedno było pewne to było zawiedzenie był strach ból i opuszczenie był smutek i zapomnienie.
Przełomem było duchów święto i całe myślenie zmieniło się prędko.
Było zaskoczenie i zadowolenie.
Później pragnienie.
w domu przemyślenie i wielkie myśli kłębienie,
przemienił się zachwyt w niedowierzanie radość w powątpiewanie,
lecz opisać nie mogła słowami tego co czuła do niego chwilami
Juz się nie zastanawiała,
Pobiegła dotknęła powiedziała te 2 płomienne słowa,
i poczuła jak by zaczęła żyć od nowa
teraz jest radość i zadowolenie
zachwyt i dojrzenie
kochanie a co najważniejsze to nad wszystkimi tymi uczuciami i myślami zapanowanie.

Opublikowano

-----NAGOŚĆ KSZTAŁTÓW-----


pędzluję akty w niej
widząc muzę godną piedestałów
włosie w sosie soczystych barw

ocieka klepsydryczną talią na płótnie
pełne usta pusta wątrobiasta szaro-czerwień
oczu latarnianych trwogi smutek
sutek twardy targa powietrze zziębnięte
pomieszczenie szczegółów głów tułów
słów brak

konwersacja spojrzeń
językiem pędzla namiętna



czuję na policzkach chropowatość
twoich piersi
opuszkuję ciepły jeszcze brzuch
łzawiste rzęsy

dla mnie żyj śnij schnij


będziesz moją na ...
ścienną

Opublikowano

Powroty

Jeśli chcesz coś powiedzieć, dobrze się zastanów,
czy słowa raz zgubione nie zburzą twych planów

czy czasem nie obudzisz w pamięci ukrytej
jakiejś nuty już dawno zatartej, rozmytej

tamtych chwil nie pamiętam, bo zapomnieć chciałam
aby było jak dawniej, słowa to za mało

może nie chcę nic zmieniać, nie chcę już powrotów
słońce świeci bez ciebie, samotność to spokój

tamte słowa ci przecież mogą figla spłatać
i nie będziesz mógł zniknąć już z mojego świata

zaplączesz się, pogmatwasz świat swój ułożony
więc używaj słów zwykłych, nie tych pogubionych

Opublikowano

Zostań

Chwila
chwila bezsennie się dłuży
Myśli
myśli dręczące człowieka
Słońce
słońce w wiosennej kałuży
Życie
życie co ciągle ucieka
Jutro
jutro przyniesie pogodę
Gwiazdę
gwiazdę daruję ci z nieba
Jeśli
pamięć otoczysz ogrodem
Po co
więcej wspominać, nie trzeba
Przeszłość
już się przeszłością nie troskaj
Dosyć
i nigdy więcej już rozstań.

Opublikowano

mój

stanęłam w Twym progu
jak na krawędzi świata
zachwiałam się
podparłam o klamkę
drzwi uchyliły się mocniej

wyleciało zza nich tysiące motyli
przelatywały muskając me ciało
delikatny wiatr odgarnął włosy z czoła

zamknęłam oczy i weszłam za próg
najpierw usłyszałam dzwony cerkwi
później poczułam krople deszczu na twarzy
otworzyłam oczy
na stole leżał łagiewnicki żonkil

wszystko wróciło
to moje wspomnienia
cały czas zamknięte tu z Tobą

byłam już tu
jeszcze przed myślą i słowem
byłam

rozejrzałam się za Twoją twarzą
zobaczyłam uśmiech skropiony łzami

w Twych ramionach
czekał cały mój świat

Opublikowano

dłonie

gdybym tylko potrafiła
utrwalić chwile na płótnie
czy choćby w kamieniu
naniosłabym Twój dotyk

ale jakiego koloru jest ta pieszczota
i jak wykuć Twe dłonie
kiedy ty potrafisz jedną z nich
uchwycić całe piękno świata
i moje uczucia razem

nawet zimne kamienie
nie potrafią oddać naszego milczenia
krzyczą poruszone rozkoszą
splecionych w warkocze palców

odmęt kolorów
nie potrafiłby powtórzyć
bicia serca Twego
które przenikało moje opuszki
i pulsowało w duszy

jak to się stało
że moje serce
choć tak małe
wyrzeźbiło tą chwilę
a dłonie zapamiętały kształty Twoich dłoni

Opublikowano

astralna znajomość *

W każdym dniu bywa tak samo
(piszę "bywa", bo każdemu czasami brakuje uczucia ciągłości pojęcia "jest")
W dzienniku opisuję moją konsystencję, która przechodzi do historii powszechności
stan zużycia mojego ciała ze zmienną ilością odżywczych materii.
Są konkretne daty,
niestety nazwiska często poprzekręcane
nie mam dobrej pamięci do nazw własnych
czy określeń szarych eminencji codzienności
ale mam taką znajomą nie z tego świata
- co zalatuje wątkiem s-f -
w której przebywam jako taki specyficzny wizerunek mnie:
z plastikowym kubkiem kawy,
na ławce z widokiem na miasto
(ale w bezpiecznej odległości)
szukający czegoś w sobie
podgatunek samczy

Skupiając się na określeniu 'przebywam' -
dodam dla czepialskich,
że właściwie to mam wrażenia przebywania -
powiedzmy na zasadzie patrzenia na piękny obraz
i odczucia, że obraz od czasu do czasu też zerknie na mnie.

Kiedy zdarza się, że rano nie mamy możliwości usiąść razem przy śniadaniu
albo przytomność naszego świata urywa się w połowie rozmowy metafizycznej
leżę zwinięty w ból; mam nieodparte wrażenie, że wsiąkam w podłoże
tracąc resztki tłuszczu

na szczęście
budzę się do staro-nowego życia z uczuciem, że to był tylko zły sen
a moja astralna kobieta jest cały czas najbliżej

Na dzień dobry zrywam drzewo
cały bukiet drzew, który wkładam do wazonika
w pokoju gościnnym naszego domu
później wyrywam kartki z mojego dziennika i
zwijam w ruloniki różnej wielkości
tak żeby godzina 18:00
dotykała 18:00 z poprzedniego dnia -
dwadzieścia cztery godziny
jak największa przyjemność skondensowana w jednej minucie
jak najbardziej
widzę moją astralną kobietę
patrząc właśnie przez takie ruloniki
i wiem że wszystko będzie dalej,
limonka na niebie - ewentualnie - łyżka miodu
który spływa do wieczora,
do ostatniego 'dobranoc'
podgatunek samczy myśli:
astralna kobieta jest moim życiem
astralna kobieta jest moim życiem

Opublikowano

Przepiękny wiersz

Przepiękny wiersz zaczynam pisać
wiem to
nadzieja wszak nie kłamie
zbudzi mnie jutro Twoją bielą
podasz mi dłoń
i
wiersz się stanie

zapachem snów
pieszczotą myśli
nieopisanym brakiem słów
dniem
unurzanym w słodkości nocy

dzisiaj mój pogrzeb
jutro nasz ślub...

Opublikowano

doszkicuj po ostatni szczegół

skończyłaś mówić. wracam do doniczki.
po drodze jeszcze pełen entuzjazmu
zachowuję się po pijacku
śpiewam
chciałbym cię wykorzystać:
mieć tylko dla siebie
każdą twoją dolegliwość
każdy ból wetknąć pomiędzy moje kości
żeby było ci wygodniej
malować w powietrzu moją sylwetkę
kiedy łapiesz ze mnie oddech
myślisz że rzeczywiście
śpiewam
stawiam kroki na zmianę:
raz pierwszy, raz ostatni
pierwszy, ostatni
pierwszy, ostatni

Opublikowano

ruchomość

Potrafię dobrze kłamać. Skreślone moje słowa
gdy bywają prawdziwe. Gdy bywają w taki sposób
nie są wcale moje. Moje tylko oszukują, krzyczą
ale nie do ciebie. Do ciebie milczę.

berlin dymi na nasz dom - myślę, cholernie dymi
karolina, wiesz?! - może uchyl lufcik, niech wleci.

Niech wleci, będzie łatwiej kłamać milcząc tylko,
to niezła sztuka. Całkiem niezła.

Opublikowano

Krzyśtus




Miała na imię Magda, a jej matka
często powtarzała: Magda leni
się za bardzo, więc wzięła się do rzeczy.
Obejmowała go zaradnie i z pełnym
oddaniem, jak Pan Bóg
przykazał.

Latem masowała moje
stopy, a gdy chciałem porozmawiać
o miłości, wydymała
wargi.
Za ostatnim razem rzekła,
bym zgolił ten obleśny zarost.

Opublikowano

O pewnym uczuciu


kocham cię, wiesz to?
rzekłam spontanicznie
powiem Ci przeto
że to nielogiczne
gdyż nazbyt wyczerpujące jest owe uczucie

zadumaj się skrycie
czy ja nie mam racji?
to nowe odkrycie
moich dywagacji
na temat miłości jakoby spełnienia

na nic me poglądy
zbędne dywagacje
niepotrzebne sądy
co rozdają racje
odnośnie problemów nie do rozstrzygnięcia

bo prawda jest jedna
miłość gardziel ściska
czuję się bezwiedna
i Tobie tak bliska
jakoby splątana gestów Twych powojem

jesteś dla mnie wszystkim kochanie Ty moje!

Opublikowano

"Z wiatrem"-------(wiersz konkursowy)
Wiatr plącze włosy
Ociera się o kark
Pocałunkiem pieści usta
Przenika dotykiem chłodu
Ciało odpowiada drżeniem


Zamykam oczy
Czuję


Przychodzisz z wiatrem
Oddechem gładzisz kark
Pocałunkiem witasz usta
Przenikasz dotykiem zmysłów
Ciało odpowiada drżeniem

Zostań

...for F....

Opublikowano

"Chaber i maki"

Pamiętam twoją sukienkę
Gdy zdzierałaś ją z siebie
I rzucałaś niebieski chaber
Pomiędzy czerwone dywany maków
Jakby to było dzisiaj
Falująca łąka od ciepłego lata
Tańczyłaś nago w takt walca
Falujące łono
Obejmowałaś ramionami powietrze
I szalałaś na tym przedziwnym parkiecie
Skłoniłem głowę
- Odbijany
Przeprosiłem grzecznie pana powietrze
Objąłem mahoń twojej skóry
Drżałaś
Taniec, pożądanie
Wyrwałaś mi się z ramion
Pobiegłaś
Pobiegłem
Zrzucałem po drodze z siebie ubranie
By po chwili dogonić cię
Dopełnić tańca
Nurzaliśmy się w srebrzystych kłosach
Gdy czesałem palcami twoje włosy
Uśmiechnęłaś się
Powiedziałaś:
- Już

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A co jeśli Największą z iluzji Jest nadzieja i wiara Że gdzieś tam Wśród lepszych gwiazd Szczęście nas czeka   A co jeśli Tylko teraz i tutaj W czasoprzestrzeni życia Można z wyboru Smaku szczęścia W pełni doświadczać   A co jeśli Smutek to trwanie W wygodnym złudzeniu Kulawych okoliczności By nie żyć By się ograniczać
    • Czekam. Stoję w smudze słońca. Na podłodze. Na lśniącej podłodze. Na dębowej klepce pościeranej od tysięcy kroków w tę i z powrotem.   Od kroków szurających, ulotnych. Od kroków. Moich? Od kroków dawno przeszłych. Zaprzepaszczonych w odmętach dawno minionych epok i lat.   Całych dekad…   To tutaj. Albo i tam. Coś skrzypnęło. Zatrzeszczało w drewnie szafy, stojącego trema… To tutaj albo nigdzie… To musi być, gdzieś tutaj…   Stoję i nasłuchuję.   Stoisz razem ze mną. Niema. Stoisz obok, zwrócona do mnie profilem swojej jasnej, niemalże białej twarzy. Albo trochę z tyłu.   I mimo że czasami jesteś blisko, bądź dalej, bądź jeszcze w różnych ode mnie oddaleniach, zdajesz się istnieć wyłącznie w takich jakichś przeskokach nieruchomej figury, co się przemieszcza zrywami po szachownicy.   I zawsze jesteś do mnie zwrócona bokiem. Nigdy przodem. Widzę tylko twój bok. Policzek. Ucho. Nos...   I jesteś zimna jak posąg martwy, jak rzeźba wykuta z marmuru.   Jesteś w sukience. Chyba w sukience. Może to coś innego. Nie wiem. Albo w spodniach i w powyciąganym wełnianym swetrze.   Takim zwykłym. Zwyczajnym.   Kiedy zamykam oczy, widzę ciebie. Otwieram -- widzę… Jesteś wciąż obok. Jak ten cień co przerasta mnie pod wieczór.   Jesteś tu w ciszy. W szumie. W piskliwym szumie idącym od okna. Od drzew….   Stoję rzem z tobą. Stoimy… -- w milczeniu. W tym okrutnym milczeniu rzeczy. W tym pustym domu martwym jak omszony głaz.   W pulsującym szumie płynącej w żyłach krwi, który rozsadza uszy jednostajnym, rwącym wodospadem postępującej entropii.   Spójrz na mnie! Choć raz! Spójrz! Proszę…   Twoja nieruchomość przytłacza mnie niczym górski, szary masyw.   Milczenie odbija się od ścian, kiedy wpatruję się w połysk padający od okna. Bez ruchu. Bez najmniejszego poruszenia.   Naśladując ciebie, zapadam w letarg. W jakieś katatoniczne otępienie. Będąc na jawie? We śnie?   Od słońca. To idzie od słońca w tej całej rześkiej jaskrawości. Od słońca chylącego się powoli za koniuszki drzew.   Za chwiejące się nerwowo gałęzie, gałązki. Za dęby. Klony. Za strzeliste topole. Za nagie korony.   To wszystko od słońca chylącego się ku śmierci. Ku lodowatej otchłani nocy.   W porywach wiatru. W zimnych porywach… -- obłoki – prące, gdzieś do przodu, niczym poszarpane łachmany.   Podążające bez celu. Bez niczego   W pokoju. W przedpokoju. Na szafce leżące w nieładzie stare przedmioty matki.   Jakieś korale, łańcuszki…   Na szafce broszka, guziki, jedna spinka do mankietu koszuli ojca… Zdają się jarzyć jakimś wewnętrznym blaskiem, mżyć tymi szarymi pikselami białego szumu...   Na tym drewnie połyskuje słoneczna plama. Pada pod kątem. Migocze. Przesuwa się.   Nieruchomieje na profilu twojej twarzy.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-04-08)    
    • Do przyjaciół mych Obecnych, odeszłych Kieruje ten wiersz   Rzucam pęk słów  Zwartych na kartce Rzec ich nie potrafię    Ściskam wasze dłonie  Słowami obejmuje was W wyobrażeniu mym   Wątpliwej jakości wspomnienia Powoli już we mnie pływają  Upiększone, czasem zgorszone   Zawsze z tą samą bazą  Z wami moi drodzy Niezastąpionym składnikiem   Obecność waszą w momentach trudu Z pozłacanym skarbem utożsamiam  Choć nigdy okazać tego nie potrafiłem    Dziś odsyłam jedno słowo  Lekkie, lecz ciężkie w znaczeniu  Dziękuję! Nie zapomnę   
    • @jaś zasady:) trzymam się stereotypów:)
    • Któż chciałby być samotny, gdy odosobnienie i izolacja dorównują swą wagą cierpieniu?   Któż jest chętny by samemu kroczyć tą wyboistą i krętą ścieżką, kiedy dłoń nie ma się czego chwycić?   Gdzie indziej szukać szczęścia, jeśli spełnienie wydaje się tak odległe, a los nietrafnie rzucił kością?   Odpowiedzi tak dalekie, objęte mglistymi ramionami zza kurtyny nad moimi oczami rozmazują się w oddali.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...