Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Byłam żoną.
Od zmierzchu do świtu,
nocną kochanicą,
ustami nabrzmiałych pocałunków,
zatęchłym porankiem niewyspanych powiek,
radosnym skowytem wieczorów
opasanych lubieżnym dotykiem,
natchnieniem wariata,
co czarował szczęście
z papierowych obłoków,
kosmykiem włosów za pazuchą,
niebieską kokardą na prezencie życia.
Falbanami uśmiechów
zaściełałam stoły
miłością obfite,
niepamięcią cerowałam
puste miejsca, co czas wydrążył
twoim niebytem.
Dziś,
w szaleństwie, którego fałdy przykrył kurz,
w napięciu tak gęstym, że w głaz się przyoblekło,
zwiędłe liście pysznią się jeszcze wyblakłą zielenią,
korale malowane, ukradkiem wypełzły z kordonku.
Siwe smugi cienia
sączą się z obrazu
co roztrzaskał się o ziemię.
Pękła szyba,
posypały się wspomnienia,
jak garść pereł,
rzuconych pod stopy olbrzyma.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...