Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kolejowy nasyp pomiędzy chałupami
z bajkowego wieku - przenikanie czasów,
z każdego coś zostaje. Wzdłuż asfaltu
wierzby, w środku - niby puste;
dlaczego więc chłopi nocą się błąkają
z odjętym rozumem, ciężko wystraszeni?

Pod próg kładąc grosik, baby zamawiają
pomyślność dla piętrowej sadyby z pustaków,
obok traktor, figurka, samochód i śliwa.

Cień po wszystkich ścianach rozkłada ramiona.
Do niego lgną bez czapek i słabi, i silni,
i w nim odkrywają wtedy samych siebie -
następuje nagła zmiana perspektywy:
widać Ojca w niebie, złotą Arkę w trzcinach.

Każdy idzie swą miedzą. Samochód rdzewieje.
I wszyscy zalęknieni by kogoś nie brakło.
Górą mija ich pociąg, znika jak kometa.
Oni idą. Z nimi jak profesor - szatan,
słuchają go. Obok milczący archanioł
łobuziakom rozdaje swoje lśniące pióra.

Dziewczęta w archanielskich kaloszach stąpają,
idą do miłości, jakby szły po szynach.

Opublikowano

Witaj,

no więc, żeby uczenie zacząć ;), podoba mi się tu wiele; przede wszystkim klimat, wyobraźnia (troszkę, ale tylko troszkę, pachnie Nowakiem), pomysł - przesłanie, ta pionta jakby od niechcenia (ale jak się zamyślić - to!).
A jednak - jednak bym się nie spieszył tak; wiem, że Ty to tak lubisz, jak Ci się zacina, zgrzytnie, powtórzy bez powodu rytmu lub sensu, ot, z przypadku, z zaplątania języka - widać, żeś go emocjami napisał (starając się je dokładnie poukrywać, poubierać w niby-cuda albo proste, rzeczowe opisy - wyliczanki w zasadzie).
Zaznaczam boldem to, co drażni (mnie ;), a italikiem to, co może podmienić - rozwinąć?

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


I jeszcze - może mniej przecinków? (przed "babami" zbyteczny). Można coś z szykiem popracować przy tym "szatanie", ale tylko: można ;)
"traktor, figurka, samochód i śliwa" - niewykorzystane, bo - o ile "samochód rdzewieje", to reszta? nic? - najbardziej mnie boli ta pominięta "śliwa" :)
Gratulacje.
pzdr. b
Opublikowano

Dariusz Sokołowski.; zgodzę się z komentarzem w całości, bo życie to też p r o c e s j a, rozmaite
znaki i chorągwie w nim wleczemy, i bywa drepczemy przy świętościach,
które zaniedługo okazują się fałszywką; więc zgoda - szacuneczek i pozdro-
wienie wraca do Pana;

Opublikowano

Roman Bezet.; i ja witam, ale jak się wita ekonoma, który wykreśla batem pole po horyzont z ko-
mentarzem: należy jeszcze tylko to obrobić, i już fajrant. Dziękuję mistrzu dobrych
uwag za skrupulatne wskazanie słabizn tego wiersza. Już wiem, że tylko do jedne-
go się nie zastosuję - do "archaniołów", bo choć rzeczywiście trącą Nowakiem, to
doprawdy nie wiem, czy poza belfrem od polonistyki ktoś z tym nazwiskiem wy-
zwoli w sobie takie skojarzenie czytając; a ponieważ zaznaczyłeś: może, więc
skorzystam z prawa do wyboru. Cała reszta tak bezceremonialnie i publicznie
wytknięta będzie poprawiona, choć pozbawiłeś mnie snu aż do Świąt Wielkano-
cnych. W sumie, nie pochlastałeś mnie tak ciężko, a nawet, pogłaskałeś, czego
szlachetnym dowodem jest: "lubisz, jak Ci się zacina, zgrzytnie, powtórzy bez
powodu rytmu lub sensu, ot, z przpadku, z zaplątania języka..." Jednym słowem
kapralskie gratulacje. Italikiem!. :))))) J.S.

Opublikowano

Leszek Baliński.; "szyny" to metafora realizowania się w życiu wg raz wytkniętego celu /żona, matka/, ale i niebezpieczeństwo, ryzyko wychodzenia drugiemu człowiekowi /mężczyźnie/ naprzeciw, naprzeciw życiu...tak to mniej więcej...Pozdrawiam. J.S.

Opublikowano

Pan Eugen De.; nie wiem, dlaczego potrzebuje pan zachęty, bo ja jestem ciekaw propozycji
poprawek, nawet bardzo - zapraszam! J.S.

Stefan Rewiński.; lepiej do miłości nie chodzić po szynach, przecież jest to metafora zagrożenia jej
/miłości/ i życia, więc lepiej polną drogą /nie daj Bóg autostradą!/; J.S.

hewka.; no i jest mi cieplej; od kobiet zawsze płyną ciepłe fronty, i właśnie za to są uwielbiane!
J.S. :))

Opublikowano

Roman Bezet.; "najbardziej mnie boli ta pominięta śliwa";

- czy to nawiązanie do powiedzenia: jeden lubi śliwki, drugi lubi dziwki? a może 3 w jednym: śliwki, dziwki i wycieczka do Łącka? co za apetyt, jaka zachłanność! to przed czytelniczkami buduje waść taki image super-gościa, 4 w jednym! :)))) J.S.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym refren chyba najlepszy z tych dotychczasowych 
    • Czy będziesz jeszcze kiedyś wspominać o naszej wspólnej zabawie w podchody — które odnajdzie większą odwagę, które podejdzie do drugiej osoby?   Tak bardzo grzeczni, tak bardzo młodzi, tak nieśmiali, jak słońce za chmurką, z nadzieją ciągłą, że wyjdzie ponownie, i znowu oślepi, i znów oczy mrugną.   Czasami niebo chmurzyło się wieczność, a gwiazda, co świecić mi miała za oknem, zamiast znów wyjrzeć, zmierzała w ciemność, oślepiać innych swym blaskiem przelotnym.   Lecz jak daleko by nie uciekła, dnia kolejnego znów mnie witała, a będąc w jej blasku, czułem z nią jedność — była czymś więcej niż wodór i skała.
    • Wszystko jebło. Nie runęło – roztrzaskało się na milion kawałków, a ja zostałam w epicentrum chaosu, zalana ogniem własnej pustki, lodem, który wbija się w kości.   Cisza krzyczy. Każdy oddech wbija się w płuca jak tysiące ostrzy. Każda myśl, każde wspomnienie, każdy cień – rozrywa serce na kawałki, które nie chcą się już złożyć.   To była miłość. Cała, prawdziwa, dzika i pełna nadziei. Oddałam wszystko, co miałam, serce, które biło dla Ciebie, każdą cząstkę siebie, każdy uśmiech, każdą noc, każdy dzień.   A Ty odszedłeś. Nie było ostrzeżenia, nie było słowa. Tylko pustka, która zalała wszystko, co kiedyś miało sens. Świat stracił kolory, dotyk, smak – została tylko dziura, w której kiedyś mieszkała miłość.   Moje oczy patrzą w nicość, szukają ciebie w odbiciach, w cieniu, w każdej drobnej rzeczy. Dusza pali się od środka, rozrywa mnie chaos uczuć, które nie mają gdzie uciec.   Każdy ruch, każdy oddech, każdy dźwięk jest ciężarem, który miażdży ciało i serce. Wszystko, co kochałam, co dawało poczucie bezpieczeństwa, rozprysło się nagle, zostawiając tylko ból i tęsknotę.   Próbuję oddychać, próbuję iść dalej, ale pustka jest oceanem, który wlewa się do płuc, zalewa serce, kruszy każdy krok, ciągle przypomina, że to, co kochałam całym sercem, już nie wróci.   Wspomnienia wracają i szarpią mnie wciąż. Nie mogę ich odrzucić, nie mogę ich wymazać. Każdy uśmiech, każdy dotyk, każdy wspólny moment – wszystko wbija się we mnie i pali od środka.   Już wiem, że nic nie będzie takie samo. Nic nie wypełni pustki, która została po miłości, która była całym moim światem, która dawała sens i nadzieję, a teraz pozostaje tylko echo w sercu.   Ból we mnie nie jest cichy. Nie jest mały. Jest jak tsunami ognia i lodu, zalewające wszystko, co kochałam, co dawało choć cień poczucia bezpieczeństwa.   To nie mija. Jest we mnie w każdej komórce, w każdym oddechu, ciągle szarpie, pali, wypełnia chaos, ciągle przypomina, że wszystko, co kochałam całym sercem, roztrzaskało się w proch i pył.   I mimo że nic nie mogę zmienić, ciągle próbuję istnieć wśród ruin, ciągle próbuję znaleźć choćby ścieżkę, która pozwoli przetrwać kolejny oddech, bo nawet w tej pustce, ta miłość, choć utracona, wciąż mnie definiuje, wciąż mnie kształtuje, wciąż mnie boli.
    • tylko walizka terkocze mi znajomo w tym obcym mieście szczerbatymi frontami kpią nawet kamienice
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...