Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rozmowy na krzyżu


Smok

Rekomendowane odpowiedzi

Zawisł na kawałku skóry, spocone rzemienie oplatały jego członki.

On

Człowiek z człowiekiem się nie zejdzie, lecz człowiek ze swym krzyżem zawsze.

Ten po lewej

To nie przypadek, że każdy z nas swój krzyż dostał.

Ten po prawej

A czy przypadkiem nie jest, że On pośrodku nas wisi?

Ten po lewej

Wszystko ma swoją przyczynę i skutek.

Ten po prawej

A jaki jest skutek z przyczyny naszych narodzin?

On

Właśnie jesteś bliski jego odkrycia przyjacielu.

Ten po lewej

A więc to, co nieuniknione. Bez narodzin nie byłoby śmierci. Tylko czy bez śmierci nie byłoby narodzin?

Ten po prawej

Jeżeli jesteś tym, o którym tyle mówią, to powiedz nam; po co żyjemy?

On

Gdybym był tym, o którym tyle mówią… Minie dwa tysiące lat i więcej, a człowiek i tak się niczego nie nauczy, pamięć pozostanie, lecz słowo zaginie poutykane w szparach ludzkiej chciwości.
Żyjemy po to, by nie dać żyć innym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie podoba mi się zupełnie, nie ma na czym oka zawiesić, przystanąć na chwilę, oddać refleksji, kilka słów, rozsianych w kilka wersów i ta puenta, która zagościła w czyimś opowiadaniu niewiadomo który raz. ani trochę mnie nie ruszyło, ale zaznaczam - nie znam się.

pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tu nie chodzi o znanie się czy nie znanie, tylko o dobiór, więc się prosze nie tłumaczyć w taki sposób z krytyki, ja się wcale nie obrażam, wiadomo, ze nie każdy tekst do każdego musi trafić i to jest normalne :)

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to była najczarniejsza godzina nocy kiedy świat zaczął im się kurczyć na grudzie ziemi obiecanej w makiawelicznyn kontraście ryk sytych oprawców głód i brud wiekuisty tu obrzezali ich z życia i ułożyli w kopiec swoisty trójkąt Pascala mrowisko przeszłości utleniając się zamknęli Księgę Wyjścia i na skraju koszernego nieba tańczą w kole Mojżesza    
    • @Jacek_Suchowicz Każda wymówka jest dobra teraz trend jest na Bobra Pozdr.
    • @Jacek_Suchowicz dzięki  Również pozdrawiam 
    • @Jacek_Suchowicz Satysfakcja dla mnie spora Fajny wierszyk, mądry morał. Pozdrawiam Adam
    • Wszystko o kant – czegokolwiek. Łóżka, stołu, spodni. Teorii Immanuela przedstawionej w Krytyce. Wszystko zbłąkaniem rozumu na ścianie w postaci iluzji. Powinienem być instead of – to anielski młyn - jestem, zniekształcony głos Boga u Lema. Wyjątkowe stany – somnambulizm pod oknem ukochanej w postaci zespołu Elpenora – niech szlag trafi fantastykę i pchły (kogokolwiek, kolego). Shut up!, duplikacja dwóch w syndromie Gansera – mój stres, twój wybór –  choćby kur, miss world, studiowanie popisu składania jaj przed kogutem, resztki snów pochowanych paskiem zegarka na przegubie dłoni. Starej dłoni. Wszystko jest kantem i o kant – czegokolwiek. Niech trafi szlag – was, mnie, ich – przede wszystkim ich,   onych. Oto jestem – bez zgody. Według artykułu dwudziestego trzeciego. Opisuję, co widzę – i bez urazy. Że ściąłem drzewo dobra i zła – patologiczne upicie – splotłem wieniec cierniowy, nakładając na głowę przeźroczystej postaci welon. I zawołałem – sanna! Ho, ho - jak ja wołałem – owe sanna! I kląłem przy tym to, na czym świat stoi. Aż padł  na twarz, uruchamiając wszystkie mięśnie, każdy, nawet najmniejszy miocyt, to nie był krzyk – by wydyszeć –  Eli, Eli, lema lema lema… (jak kibic) sabachthani. Shut up! – zakrzyknął (i to był ryk) setnik  w obcym języku. Przebili mu bok, krwawił – wyciągnęli na środek drogi, Longinus pochylony nad Caiusem. Płakał. Ten pierwszy. I usłyszałem, jak jakaś kobieta – pięćdziesiąt lat – przeklina świat, nas, żołdaków po obu stronach granicy, pograniczników, wieczną ruchomość celu. I pomyślałem, że drab leżący obok jest ŚWIĘTY. A drab, skulony obok – przeklęty. I rozdarłem kotarę, by widzieć obu. Boga – ŚWIĘTY, ŚWIĘTY, ŚWIĘTY Serafinów i Tronów, w piżamie, gdzie ukryty papieros, dłoń na szyi strażnika zaciśnięta w nienawiść.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...