Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Prosze jasiu, uzywaj papieru, a nie rąk:/

Czy poezja pomaga? Chyba tylko w byciu sobą:)


Zaczynam Cię lubić - a to niebezpieczne - dla Ciebie /hahaha/
Chociaż z tym 'byciem sobą' to ciężka sprawa
Opublikowano

Lepiej napisać wierszopodobne coś , niż iść się schlać albo naćpać =D
Poezja to odreagowanie złego dnia,zdrady przyjaciele,uwagi od nauczyciela.
Po napisaniu "czegoś" jest łatwiej dalej iść,ściąga się kajdany ;)
Pozdrawiam =*

Opublikowano

zwłaszcza zabija nudę podczas podróży, ja dużo czasu tak spędzam i gdyby nie tomiki z wierszydłami to bym chyba zjadł wzrokiem szybę z nudów

a czasem jest fajnie przeczytać słowa które w jakimś sensie odzwierciedlają nasze samopoczucie, jak czytelnik ma wrażenie że właśnie to zdanie napisane jest o nim samym

nisko się kłaniam i pozdrawiam

Opublikowano

ja jak mam podły nastrój (zazwyczaj kiedy wydarzy się jakaś moja osobista tragedia) to czytam czytam czytam... zazwyczaj to, co jest w takim nastroju jak mój... i nie wiem czy mi to pomaga czy wręcz przeciwnie...ale jednak zawsze szukam czegoś co właśnie jest jakby "o mnie" i o tym co teraz przeżywam

a jesli chodzi o pozytywne chwile... to też czytam :) i wtedy nastrtój mam jeszcze lepszy :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Julio, mogę się podpisać pod Twoimi słowami. tyle, że ja jeszcze z muzyką tak mam, w zależności od nastroju słucham adekwatnej do niego piosenki

pozdrawiam serdecznie Espena Sway :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Julio, mogę się podpisać pod Twoimi słowami. tyle, że ja jeszcze z muzyką tak mam, w zależności od nastroju słucham adekwatnej do niego piosenki

pozdrawiam serdecznie Espena Sway :)

ja też słucham do tego muzyki... :)
Opublikowano

Ludzie, dajcie żyć. Poezja nie jest dziurą do zapychania waszymi odchyleniami od rzeczywistości. Owszem to one skłaniają do dziwacznych rozważań, ale niech będą choć w części przemyślane.Jeżeli chodzi o przetrwanie w trudnych chwilach, poezja staje się wtedy kolejnym etapem, gdzie możemy zrozumieć to, co życie w danej chwili uczyniło kryzysem osobowości.Wtedy dopiero swojej małości nadajemy kształt i wielkość, która zależy od stopnia postrzegania i umiejętności ujmowania naszej wyobrazni.W tym przypadku poezja działa jako czynnik motywacji.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Prosze jasiu, uzywaj papieru, a nie rąk:/

Czy poezja pomaga? Chyba tylko w byciu sobą:)


Zaczynam Cię lubić - a to niebezpieczne - dla Ciebie /hahaha/
Chociaż z tym 'byciem sobą' to ciężka sprawa

Słodziutkie:D.

Bycie sobą nie jest łatwe, ale mi zawsze pomagał aforyzm niepewnego autorstwa: "ci, którzy starają się być sobą, nie wiedzą chyba, że tak, czy inaczej nikim innym nie będą":)
Opublikowano

tak;) bardzo pomogła Twardowskiego nie będę wymyślać, a i jak się miało 15 lat to Pawlikowskiej i Poświatowskiej,dlatego może później tyle pisalam o milości;) czytałam biografie Pawlikowskiej ( niebieska zalotnica chyba?) i też chciałam być taka eteryczna, taka kobieca itp itd;) poetka miłości, ale przeszło, tj. przechodzi;) bo..ja tak jakoś mężczyzn w tej poezji wychwalać nie umiem, bo może inni są i tyle..
Reginka

Opublikowano

hmm mozna by tu powiedziec ze pomaga na wszystko kocham poezje cos co oczyszcza, doswiadcza, pomaga....... az nieraz mozna sobie poplakac przy niej;( ale ogolnie uwazam ze jest bardzo potrzebna moze ludzie sentymentalni bardziej na poezje zwracaja uwage :):)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi o korzennym aromacie wieczornych westchnień. Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach koroną, kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie.   Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli… W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my.   Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem, choć kroczysz w panteonie niedomówień i jakichś takich, jakby pobocznych spojrzeń, które w tobie kiełkują z nasion niepewności.   Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach, na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach, między którymi słońce przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku, na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów.   Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach…   Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz. W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni. Niech nas oplotą, abyśmy mogli wzbić się na nich ku słońcu lekko. Z cichym krzykiem zamarłym na ustach.   Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną.   Dokądś wciąż wchodzisz. Skądś wychodzisz. Z jakichś zakamarków pełnych anemonów, z leśnych ostępów i w kwiecistym pióropuszu na głowie. Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta.   Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok. Przechodzisz. Przemykasz lekko. Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś.   To znowu zrywasz się truchtem, wybiegając o parę kroków wprzód.   Idę za tobą w ślad.   Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę.   Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie. Na moment albo może i na całą wieczność. Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija z korony wielkiego dębu.   Wiesz, to wszystko jest takie ciche i ciepłe. miękkie od poduszek z mchu i paproci.   Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!) i cała w pozłocie.   Od migotów blasku. Od drżeń.   Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną, jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza, który właśnie piszę (dla ciebie) albo źdźbła trawy, którym muskasz niewinnie moje spragnione usta.   Wychodzisz wprost na mnie, przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę. A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)    
    • @Nata_KrukNo, bo jak krótki może być długi ? :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Marek.zak1Akceptujesz, zgadzasz się na wszystkie plusy i minusy. Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymAlbo i nie :) Któż to wie :) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • @Alicja_Wysockaten świat jest taki mały Las Palmas jest za rogiem? to ja się oszukałem marzenia mógłbym spełnić w knajpie ? w Gdyni, a nie w Krakowie?   :)) dziękuję i pozdrawiam:)    
    • @Nela Sam wiersz bardzo dobry, niesamowicie trafnie oddaje stan ducha. Dobrze, że piszesz, jest tutaj mnóstwo wrażliwych osób, mamy swoje wzloty i upadki. Jeśli to osobiste odczucia, to warto coś z tym zrobić. Pisanie o tym. to dobry początek. Bardzo pozdrawiam.
    • @Relsom Pięknie! Ciekawe jak brzmi to z muzyką? Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...