Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na klatce schodowej jak zwykle panował półmrok. Ktoś wykręcił dwie żarówki. Kopnęłam w coś, aż mnie noga zabolała. Zaklęłam siarczyście. Spod dwójki wychynęła siwiuteńka czupryna Marciszewskiej. Lubiłam ją nawet, bo była zawsze uśmiechnięta i życzliwa. Ukłoniłam się więc, jak przystało na dobrze wychowaną sąsiadkę i skierowałam w stronę windy. Marciszewska nadal stała w drzwiach mieszkania. Smuga światła wydobywająca się z przedpokoju rozjaśniła nieco korytarz. Nadjechała winda. Otwarłam drzwi kabiny. Oślepiająca fala omiotła korytarz penetrując najmniejsze szczeliny w podłodze i ścianach. Wsiadłam do windy. Szczęknięcie zamka odbiło się echem wzdłuż szybu.
Ledwo przekroczyłam próg mieszkania, a już natknęłam się na skamlącego Maksa. Niestety nie było chętnych, żeby pójść z nim na spacer. Spoglądał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Co Maksina - pochyliłam się nad nim i potarmosiłam go pieszczotliwie - pójdziemy na dwórek, tak - pies podskoczył i wywiesił jęzor - na dwórek, dwórek - ściągnęłam smycz z wieszaka i potrząsnęłam tuż nad nosem pobudzonego zwierzaka.
- Dziewczyny! - krzyknęłam - idę z psem - miałam nadzieję, że mnie słyszą. Odczekałam chwilę. Pies zaczął się niecierpliwić. Z pokoju dobiegało głośne dudnienie - halo, halo! Słyszy mnie ktoś? - wsadziłam głowę do pokoju. Dziewczyny szalały przy jakiejś dziwnej muzyce. Jeśli o mnie chodzi - nazwałabym to raczej niemiłosiernym łomotem, jednak w myśl powiedzonka że "na temat gustów się nie dyskutuje" ugryzłam się w język i na migi zakomunikowałam moim latoroślom, że idę z psem.
Poszliśmy z Maksem na skwerek. W pobliżu nikogo nie było, więc pozwoliłam psu na trochę szaleństwa. Biegał w tę i z powrotem, nie wyrabiając na zakrętach.
Poczułam w kieszeni charakterystyczne wibrowanie.
- Słucham – odezwałam się chyba trochę za głośno, wytężając jednocześnie wzrok w poszukiwaniu psa. Bałam się, że może kogoś zaczepić.
- Cześć moja piękna – usłyszałam znajomy głos – jutro wracamy.
- Buźka, cieszę się – zaćwierkałam radośnie – to o której będziesz? – zapytałam podekscytowana. Dojrzałam Maksa. Przywołałam go krótkim gwizdnięciem. Gdy podbiegł, wykorzystałam moment i szybko przypięłam mu smycz.
- Ale gwiżdżesz – skomentował Jacek – myślałem, że już wszystko o tobie wiem – zachichotał.
- Chciałbyś – rzekłam przekornie – no dobra – przerwałam ten wątek – to o której będziesz?
- A co, boisz się, że nie zdążysz wystawić kochanka za okno? – usłyszałam głośne parsknięcie. Mój miły rechotał już teraz pełną gębą.
- Ach, żeby tylko jednego – odpaliłam – gadaj wreszcie o której wracacie, przygotuję coś pysznego. Jutro na szczęście niedziela.
- Na pewno przed południem, ale dokładnie ci nie powiem, muszę jeszcze sprawdzić pociąg.
- No dobra, to nie przeciągajmy tej rozmowy, szkoda pieniędzy – rzeczowo skonstatowałam.
- Jasne – przytaknął – przedzwonię jutro, jak będę już w pociągu. Do zobaczenia.
- Pa.
Przyciągnęłam psa do nogi i podreptaliśmy z powrotem.
W domu było już trochę spokojniej, zjadłyśmy z dziewczynkami kolację. Mama położyła się wcześniej spać. Sprzątnęłam naczynia i usiadłam z książką w fotelu. Niestety litery, słowa i zdania poczęły zlewać się w całość. Migoczące, różnokolorowe plamki, drgające półcienie przebiegały tuż pod moimi powiekami. Zmęczenie dało się we znaki i musiałam przerwać lekturę. Westchnęłam ciężko i podniosłam się z fotela z takim wysiłkiem, jakbym dźwigała wielki tobół. Stwierdziłam, że prysznic dobrze mi zrobi. Ostatecznie jednak położyłam się spać nie umyta z powodu niespodziewanej przerwy w dostawie wody.
Przebudziłam się w środku nocy czując niesamowitą suchość w ustach. Wstałam, żeby zapalić światło i położyłam się z powrotem. Leżałam przez chwilę z otwartymi oczami i wpatrując się tępo w sufit, usiłowałam sobie przypomnieć, o czym śniłam. Bez skutku. Zamiast tego w mojej wyobraźni zaczęły pojawiać się obrazy z przeszłości, dawni znajomi, sklep w którym pracowałam kilka lat temu. Kolejne sceny pojawiały się i znikały jak kadry filmu. Wszystko nie wiedzieć czemu w kolorze czarno-białym. W oddali duża ilość świateł, szeroka autostrada, dużo samochodów i ja wśród przyjaciół, a jednak z boku. Ocknęłam się po dłuższej chwili i podeszłam do okna. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Delikatny, chłodny powiew orzeźwił mnie. Pomyślałam o Jacku i uśmiechnęłam się do własnych myśli. Świadomość, że jest ktoś taki w moim życiu dodawała mi sił. Położyłam się do łóżka. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w nieznane.

Obudziłam się około ósmej. Wszyscy jeszcze spali, więc przemknęłam cichutko do kuchni i zaparzyłam sobie kawę. Byłam trochę podekscytowana powrotem Jacka ze szkoleniowej eskapady. Popijając gorącą kawę zaczęłam przygotowywać śniadanie. Zadzwonił telefon. Pobiegłam szybko do pokoju. Pewnym, zdecydowanym ruchem podniosłam słuchawkę.
- Tak? – zawołałam radośnie spodziewając się, że usłyszę po drugiej stronie znajomy głos.
- ...
- Halo, kto mówi? – odezwałam się trochę głośniej.
- Mówi Mieczysław Wrzesień. Mam nadzieję, że nie pomyliłem numeru – usłyszałam metaliczny głos.
W mgnieniu oka dotarło do mnie, z kim rozmawiam. Słuchawka wypadła mi z ręki. Zemdlałam.

Opublikowano

z otartymi oczami i wpatrując się tępo w - oTwartymi chyba:)

omdlenie mi się podobało, dobra scena. ja bym wprawdzie ja jeszczze nieco ubarwił (np przy upadku kobieta zwaliła coś przy okazji z kredensu) ale i tak jest ok. kawał dobrej roboty Basiu. przez tyle części utrzymujesz odpowiednie napięcie, wciąż jest nierozwikłana tajemnica, niedopowiedzenia, nagłe wypadki. chyba najlepsza Twoja seria jaką pamiętam. gratuluję

pozdr.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

W kolorze czarno-białym – powiadają, że czarny i biały to też kolory, ale ja się z tym nie zgadzam, lepiej już napisz „w odcieniach szarości”, lub jakoś tak
Wprowadzasz momenty z dużą dawką napięcia, by po chwili zmienić nastrój o 180 stopni – taka huśtawka nieźle się sprawdza nie tylko w lunaparku. Jest fajnie.

  • 2 lata później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Simon Tracy... bardzo ciekawie ujęte rozważania o samym sobie.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @huzarc   dziękuję huzarc za Twoje słowa.     zawsze są dla mnie ważne !!!         @Marek.zak1   dzięki Marku.   pozdrawiam serdecznie :)       @Berenika97   w sztuce, muzyce, poezji tęsknota ma często wymiar piękna.   w życiu to przeważnie utrata nadziei, rozpacz, czasem krew.   bardzo dziękuję Bereniko.      
    • @Migrena Czuję Twój wiersz na własnej skórze. Zamieniłeś abstrakcyjne słowo "tęsknota" w coś fizycznego, drapieżnego i organicznego. Zrezygnowałeś z łagodnej melancholii na rzecz brutalności natury (wilki, pazury, krew). To doskonale oddaje stan, w którym ból jest aktywnym napastnikiem. Przejście od uczucia do instynktu w ostatniej strofie to niesamowita puenta. Sugeruje, że ból stał się podstawowym trybem przetrwania, jak oddychanie. Odbieram Twój tekst, że jest o tym, jak nieobecność kogoś bliskiego może stać się najbardziej obecną rzeczą w życiu. Taki okropny paradoks. Znowu napisałeś świetny wiersz!  
    • Trochę jak sen. Trochę jak obraz. Trochę magicznie. Podoba mi się.   Pozdrawiam :)
    • Czarna wstążka na drzwiach. Cisza pęka w kątach. Odeszłaś, a ja w świat. Idę sam, w ból ubrany. Pusta strona łóżka. Twoje buty w rogu. Każda rzecz to wróżba. Że nie wrócisz już do domu. Wspomnienia jak ostrza. Tną duszę na pół. Odeszłaś!... o Boże! Mi został sam ból! A miłość nasza wieczna, Nasze wspólne sny. Dziś została żałość. I te gorzkie łzy. Ból w piersiach dusi. Tęsknota wciąga mnie. Każe biec za Tobą!... W ten nieosiągalny sen.   Patrzę w niebo, szukam. Jej śladu uśmiechu. W sercu tylko pustka. Brak snu, brak powiewu. Czekam na Jej szept, Na dotyk sprzed lat! Lecz cisza mnie pożera. Ból to mój świat!... Może z góry patrzy. Kochana żona ma. Może anioł Jej chroni mnie? Gdy chcę zniknąć gdzieś. Choć smutek mnie przygniata. I serce wciąż drży. Wierzę, że w tym niebie. Znów spotkamy się! Światła w oknie gasną, Noc dłuży się znów. Z każdym Twoim wspomnieniem Tracę kawałek tchu. Zbieram Twoje listy, Jak okruchy dawnych lat. Każda litera krzyczy, Że już nie wrócisz na świat.   Boże! Czemuś mi ją zabrał? Czemu taka kara? Wyrwałeś mi serce! Została tylko wiara. Jak mam ufać Ci? Gdy świat runął Mi. Oddaj moją miłość! Ma dusza połamana. Zabrałeś Mi słońce, Zostawiłeś mrok i cień. Nie wybaczę Ci tego! Aż po ostatni dzień.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...