Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

[Behemot]


Ona_Kot

Rekomendowane odpowiedzi

W mojej szafie zostawiasz futro. Pachnące jeszcze
ostatnim wybrykiem, wyskokiem w miasto, szaloną ucieczką
przed, pożal się Boże, pościgiem. Prawdziwi tropiciele urojeń
zdarzają się, ale daleko od ciebie. Szukający cieni a znajdujący
pięcioksiąg twoich wyjść, wejść i wariackich przeniesień.

Są obrazy, które na ciebie czekają. Kreślą się przez moment,
wstydliwie, żeby natychmiast zniknąć w natręctwie chichotu.
To wnętrza, które zostawiłeś uchodząc. Dwa światy, oddzielne.

Leżenie na moich kolanach traktujesz teraz jak grand prix.
Jeszcze łapami przebierasz, pomrukując zaklęcia
a już zaczynasz się zmieniać.

W mojej szafie zostawiasz futro. Pachnące jeszcze
ostatnim wybrykiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu taka to natura :).
Jak się domyślam, tytułowa postac ma coś wspólnego z "Mistrzem i Małgorzatą", czyli treśc dotyczy kocich spraw. A że koty to istoty przebiegłe i tajemnicze, niezależne i wolne, wystarczy tylko napisac, że wiersz jest na pewno warty przeczytania i to nie raz...
A szczególnie 3 strofa...
"Szukający cieni a znajdujący
pięcioksiąg twoich wyjść, wejść i wariackich przeniesień." - to częśc muszę jeszcze przemyślec.
Świetny wiersz, pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawy... Choć na pierwszy rzut oka wydaje się przegadany, ale po ponownym przeczytaniu nabiera się pewności, że każde słowo jest niezbędne i jest na właściwym miejscu. W słowach tych jest jakiś ład i spokój, ale treść... hmm niejednoznaczna, bo któż wie co porabiał ten kocur. Pozdrawiam : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



czasami zastanawiam się, czy warto rezygnować z pewnego "gawędziarskiego" stylu tekstu na rzecz...no właśnie, czego? sztuki dla sztuki? (taki zaczyn dyskusji ewentualnej o poezji XXI wieku ;])
dzięki za koment

pozdrawiam

Wiem, gawędziarski styl. Temat na rozmowe przedni - przyznaję. Może jednak bym wolał styl gawędziarski, który trzyma w sobie tysiąc opowieści, różnych skrytek semantycznych, frazeologicznych... Ale to wymaga pracy, pracy, której nie włożono w ten wierszyk.

A temat trzeba podjąć, ale może to Twój wątek Kotku, bo kiedy ja ostatnio założyłem post, to został zdominowany przez teksty osobiste, a nie chciałbym aby ten temat również tak skończył.

papa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



na to, jakbyś wolał Oscarku - niestety nie mam wpływu :)
co do stylu gawędziarskiego - moim zdaniem nie zawsze musi zawierać w sobie tysiące opowieści, skrytek i tych innych rzeczy. czasami styl nadaje tylko odcień tekstom, jeśli wiesz, co mam na myśli. akurat do tego tekstu pasuje mi takie "niby-przegadanie", bo Behemot był gadułą...więc chociażby z tego powodu raczej niczego tu nie wytnę :)

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



na to, jakbyś wolał Oscarku - niestety nie mam wpływu :)
co do stylu gawędziarskiego - moim zdaniem nie zawsze musi zawierać w sobie tysiące opowieści, skrytek i tych innych rzeczy. czasami styl nadaje tylko odcień tekstom, jeśli wiesz, co mam na myśli. akurat do tego tekstu pasuje mi takie "niby-przegadanie", bo Behemot był gadułą...więc chociażby z tego powodu raczej niczego tu nie wytnę :)

pozdrawiam

jakoś to przezyje;) jednak wole wiecej dopracowania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


polemizowałabym na temat "dopracowania" - jeśli coś jest zgodne z założeniem autora, świadomie wykorzystującego styl gawędziarski - jak może być niedopracowane, hm?
ale to już raczej żarcik - wiem, co masz na myśli - Twoim zdaniem, jest niedopracowane - i ja te zdanie, z całym szacunkiem, przyjmuję.

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • deddykuję Befanie   Odkręcić wiatr, zmechacić zieleń, przytulić grzmot ostatniej burzy. Pozbierać deszcz - to jest niewiele. Lecz ważne jest, by ludziom służyć.   Swojego ja poświęcić trochę, uśmiechu ciut zostawić czasem, lub pomóc w czymś - jakie to proste. Zobaczyć Go - w stroskanej twarzy!
    • @befana_di_campi   Jako były pracownik Archiwum Akt Nowych pracowałem z Krzysztofem Naimskim, a jego ojciec wtedy pracował w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy świętej pamięci Lechu Kaczyńskim - byłem na samym szczycie - wyżej już nie było można, więc: czego pani ode mnie tak naprawdę chce?   Łukasz Jasiński 
    • –– Przyznam Barmanko, że i jadło smakowite upichcić potrafisz, oprócz innych zalet, jakimi cię los obdarzył. Jam Dodup, z zacnego rodu Dodupów i w sprawach kiszek żołądkowych, rozeznanie posiadam, od dziada prababki. Dobrą przekąskę uszykowałaś. A i piwo me lico pianką spienia, lecz jam nie wściekły, więc płochą być nie musisz. Rad jestem wielce z tej pożywki, lecz wyznać muszę, że raz po raz różowinka gorzka jak diabli była. Z której to dostawy, że zapytam?   –– Ze słusznej. A co? Coś nie pasi? –– Ze słusznej powiadasz. Wiesz zapewne, iż to mój ulubiony specjał, przeto z kostnej miseczki, wyjadać lubię wielce. Rzekłem ci wtedy przecież. A zatem po próżnicy gadałem? –– Gadałeś, srałeś… jedz co gęby kładziesz i nie stękaj. Jam tylko z tego co było, posiłek dla wszystkich przygotowała. ––Ano. Skoro tak prawisz. A wiesz co… może dostawcy wyjedli?   –– Ha ha ha. Akurat. Gdyby wyjedli, to by mądrzejsi byli. –– Zależy co by wyjedli. Znaczy czy z mądrego czy z głupiego, odcięte łby pochodzą. Tak sobie myślę. –– Myślisz? Sądzę, że to nie oni. Jeden wrzasnął, że mu falującymi cyckami gałki oczne seksualizuje. A on w pracy i nie może. –– Seksu… co? U nas za dnia, tak nie powiadają. My kulturalnością obyczajną spowici. Nie ważne… pokaż który. Podejdę i w mordę przywalę.   –– Nie musisz. Już odcięłam. –– Odcięłaś? To o czym w myśleniu błądzę? –– To. –– Wierzę. Właśnie zauważyć mi przyszło. Mokro tu jakoś i harmider biologiczny, czerwienią zdobiony. Pozwól, że precz pójdę. –– A ja przyrządzę obiad na jutro. Czcigodny Okazały z Okazałym Mieczem przybędzie. –– Naprawdę? To tym bardziej oddalę członki swoje.   ***   Strugi krwawej weny, smagają nielitościwie dach jedynej karczmy na rubieżach czegokolwiek. Wściekłe, skrzepłe w locie krople, stukają zajadle przepowiednią o dachówkowe nosy. Czyżby ktoś szykował niespodziankę?   A w środku harmider jak diabli. Bywalcy nieświadomi tego, co ich czeka, mieszają swoje członki, na różne możliwe sposoby, ku uciesze kamerzystów z przychylnej telewizji→Płynnym Obrazem Po Oczach.   Na stole stoi władczy, Don Seppuku herbu Włochaty Miecz. A zatem mieczem wywija, zaganiając do zabawy, bacząc by głowy nie ściąć i w kłaki swojej spoconej postury nie zaplatać, gdyż podłoga świeżo umyta.   Aż tu nagle słychać grzmot rozległy, aż świece przygasają, zatem pająki pajęczyny pełne much, gubią gdzie popadnie, a kamerzyści uciekają ze sprzętem, nie bacząc na to, że zostaną wywaleni poza film.   Wtem okiennice samoczynnie otwierają szklane podwoje, przeto przeciąg jak jasna cholera, zacnym zgromadzeniem pomiata.   Nagle cisza jak śpiącym makiem zasiał. To ze zgrozy. Drzwi zostają zamaszyście otwarte, by białą postać, słusznej postury, ze srogim błyskiem w słusznym oku, zgromadzonym objawić. Popatruje zjawa jeno na prawo. W żadnym wypadku na lewo. W trwożnej ciszy słychać słowa:   –– Jam Prabida, Prawa Biała Dama. Przybywam, by was postraszyć lub nawet w lewe część dupy przywalić i we wszystkie niewłaściwe części szubrawe, nie pasujące do całości. Za dobry moment, odpowiecie za wasze złe uczynki, lecz najprzód srać w gacie z trwogi, będziecie.   –– Ej Przybladła. Przestań nam banialuki ze skruszałych szczęk, poprzez niewygolone zęby, wypuszczać. Za dobry moment, prawisz? A do tego czasu, to co mamy robić? Nudę niańczyć na braku zajęcia? – pyta odważnie Don Seppuku, herbu Włochaty Miecz.   Nagle cały bar zaczyna drgać w posadach. Wszyscy na podłogę padają jak jeden mąż lub więcej. To zjawie nie bardzo pasuje, gdyż zamiast ją błagać o litość, to pokotem leżą trwogą przyduszeni, a niektórzy nawet dechy wstrzymują. Już chce dalej kontynuować karne straszenie, lecz nagle cała gawiedź spoziera zniesmaczona w kierunku sufitu.   A to Dodup zrozumiał przeciwnie imię swoje. Szybuje pod sklepieniem, niczym dupolot nad wychodkiem. Lecz widocznie zestrachany najbardziej, bo przez porcięta przepuszcza, cosik luźnego, aż głowy w dole przemoczone, skunksem zalatują.   –– Ten popierdoleniec gorszy od zjawy –– wyjawia ktoś opinię swoją. –– Ale chyba nie gorszy nas? – pyta ktoś z matką głupich.   Prabida z radością przytakuje i ucieka w diabły, a reszta za nią, do innych czortow. Karczma pustoszeje, a Dodup spada na struchlałą dupę obolałą. Na dodatek drzazga mu wchodzi, a gryzoń mysiozombia, między zwieńczenie nóg.   Lecz po jakimś czasie goście wracają, a Dodup pełznie, stękając. W pewnym oddaleniu od karczmy, bierze gałązkę i zaczyna nerwowo wyrywać listka. Przebaczą, nie przebaczą, przebaczą, nie przebaczą…   Nagle słyszy głos z wysoka, o dziwacznej treści, w nie tubylczym stylu:   "Ty lepiej w swojej chałupie, spójrz na przestrzeń między tobą a sufitem i jakby co, to wyrównaj. Umiesz fruwać, lecz nie potrafisz szybować"      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...