Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pięć i pół godziny snu.
Tyle mam czasu.
Tyle mam czasu.

Gdy obudzę się rano,
zapewne pięć minut
zanim zadzwoni budzik,
pomyślę, że mam jeszcze chwilę,
nim wstanę i rozpocznę dzień
od podniesienia deski klozetowej,
by wyjść w końcu z domu
z niezbyt podniesionym czołem
i czymkolwiek innym, na przykład własnym ego.
Zależnie od pory roku będzie padał deszcz,
lub śnieg —
słońce świeci tylko wybranym,
ciężko je polubić również z tego powodu,
że jest zbyt jasne by spojrzeć mu prosto w twarz.

Nadjedzie tramwaj z zapłakanymi szybami
siedzącymi obok pasażerów, którzy —
niekoniecznie ładnie pachną.

Szybom to nie przeszkadza,
w końcu mają lepsze zmartwienia
jak choćby wyrostki nocą,
uzbrojone w markery, żyletki i bezmyślność.
Wolałbym być szybą.

Otworzę drzwi z wizerunkiem sowy i pszczół —
bardziej na miejscu byłby zdechły kot i muchy,
ale jedyne co można zrobić, to wybaczyć artystom
dar wyobraźni.

Dzień minie na obserwacji stóp
oraz przegranych starciach
z chęcią podniesienia wzroku,
bo wiem, że wyżej zobaczę same jabłuszka
zapewne z drzewa mylnych interpretacji —
tych literackich też.

Po smętnych korytarzach gdzie-tylko-nie-spojrzę
będzie się snuł PAN LAER w szarym trenczu,
uśmiechając się ironicznie poczęstuje mnie
papierosem i zapewni, że z nim nie wygram,
utwierdzając w przekonaniu,
że nie lubię
interpunkcji — bez względu na rasę i poglądy,
ani się powtarzać.

Więc mogę jedynie uciec na trochę.
Około pięć i pół godziny snu
o tym, że jednak można wygrać —
Tylko tyle.

Opublikowano

jest w tym tekści coś takiego co wciąga, przelatując błyskawicznie wzrokiem po literkach buduję się specyficzny obraz za którym jakby było drugie dno
całość dość treściwa i mi się podobało, zbrakło mi tylko czegoś solidnego na zakończenie, bo "tylko tyle" po taki tekście jest mało satysfakcjonujące dla czytelnika (mam na myśli siebie, nie chcę uogulniać bo mi może ktoś to zarzucić)

nisko sie kłaniam i pozdrawiam

Opublikowano

zaczne od konca
"tylko tyle" to kiepska puenta. brzmi zbyt ucinająco jak na ten wiersz.

rozwleka sie miejscami ponad wszelkie dopuszczenie. na przyklad:

"i o pozornie niezrozumiałym nazwisku,
uśmiechając się ironicznie poczęstuje mnie
papierosem i zapewni, że z nim nie wygram,
utwierdzając w przekonaniu,"

tak na marginesie, jak coś może być pozornie niezrozumiałe? stworzyłeś pozór, ze nie rozumiesz?:)

"oraz spisanych na straty starciach" - aliteracje albo wieksze, albo przemieszane z jakimis innymi zabiegami, jak na przyklad zgrabna rymizacja (wiesz, w jakim wierszyku jest doskonaly przyklad;)), bo inaczej trudno jest sie oprzec wrazeniu przypadkowosci.

wiecej konkretow w cztery oczy

poprzycinac, skondensowac, napakowac jakaś harmonia i moze cos z tego bedzie.

ale nie mam za co cie glaskac

no moze za uchem.

Opublikowano

Macieju, tylko tyle, a czego się spodziewałeś? W końcu chyba ton wiersza jest dość wyraźny (w każdym razie miał być). Całą ostatnia strofa jest przemyślana i pasuje do całości (według mnie w każdym razie), realizując tym samym koncept z małym zakrętasem wieloznaczności (tylko tyle czasu, tylko tyle można wygrać, tylko tyle na zakończenie, naiwniacy!). No i uogólniać.


Oscar, "pozornie niezrozumiałe" ma sens jak najbardziej, np "Ulisses" Jouyce'a jest dla niektórych pozornie niezrozumiały. Wers wywyaliłem, bo w sumie nie jest potrzebny, ale to nie twoja wina.

Nie skondensuję, jak ktoś leniwy i za duży wysiłek dla niego/niej przeczytać do końca to już sprawa tej osoby. Poza tym dziwi mnie fakt, że taki fan Whitmana zaleca mi przycinanie i kondensację tak ad hoc.

Nie będzie też więcej konkretów, ani w cztery oczy. W wierszu nie ma kryptografii, opisana jest jasna sytuacja, z której wystarczy wysnuć wnioski, tyle że niekoniecznie musi to być łatwe (możliwe, że wyszło mi tak dlatego, że czytałem ostatnio głównie Frosta i Stevensa, również trochę Williamsa, ale nic nie poradzę). Paradoksalnie harmonia w zestawieniu z opisana sytuacją dałaby potworny dysonans. Nie ma i nie będzie - ja nie Mickiewicz.

Pozdrawiam cheerfully.

Opublikowano

najsłabsza strofa:
Dzień minie na obserwacji stóp
oraz spisanych na straty starciach
z pragnieniem elewacji wzroku,
bo wiem, że wyżej zobaczę same jabłuszka
zapewne z drzewa mylnych interpretacji —
literackich pewnie też.

1. elewacja wzroku :/ eee
2. połączenie "zapewne" i "pewnie też" - z przyczyn niejasnych, gryzie się w kocich uszach ze sobą

nie wiem, czy tekst nie wieje za bardzo prozą, ale poza w/w zwrotką - czytało się na wdechu

pozdrawiam

Opublikowano

Cóż przyznaję, że dość szybko go napisałem i jeszcze szybciej zamieściłem - liczyłem się z tym, że poprawki pewnie będą nieuniknione, bo za późno już było w nocy na to. Cieszę się, że lepiej. Mam nadzieję, że więcej już nie trzeba dopieszczać.

Opublikowano

Po co nie mogłeś przebrnąć? Nie wiem.

Po co z deską klozetową? Bo jest integralną częścią tego obrazu i coś symbolizuje.

Po co to napisałem? Bo taki miałem kaprys.

Po co w ten sposób? Bo ten drugi, który wszystkim by się spodobał, mnie wydawał się tani i oklepany.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Na kaprysy nie odpowiadam, ale tutaj zrobię wyjątek. Nie ma co się obrażać z powodu jakiegoś komentarza lub jego braku. Nadal nie rozumiem symbolu "deski". Poza tym "Wolałbym być szybą" czyli chwilową kruchością jeszcze bardziej narażoną na drapanie żyletką niż pasażer. Tego rodzaju reifikacje nie podnoszą szlachetności bytu!I jeszcze długo mółbym wyliczać takie "Zbitki", ale powstrzymam się i pozdrowię Cię! Powodzenia.
Opublikowano

No tak, następny co ma zbyt wygórowane mniemanie o sobie (że niby od razu się na niego wszyscy obrażają eh, bo ja nie mam co robic :)) i chyba za dużo się naczytał na tym forum, bo wszędzie się metafor doszukuje. Nie mam pojęcia gdzie przeczytałeś cokolwiek o obrażaniu się, ale to nie byłem ja, może ktoś inny w innym wątku. Szyba jako chwilowa kruchość - fajnie, fajnie, ale rozwiązanie jest prostsze - szyby, pomiomo swoich kłopotów, mają tę zaletę, że nie mają zmysłu powonienia, tak jest, o ile pamiętam, napisane. Akt podniesienia deski klozetowej, jest początkiem dnia, a ponieważ pod nią jest (w każdym razie w moim domu) kibel, to resztę sobie dośpiewaj. Ja nie upieram się, że ten wiersz jest genialny, a ci co im się nie podaba to barany. Tyle, że jak już się komentuje negatywnie odnosząc się utworu lekceważąco, to fajnie jest podać jakieś szersze uzasadnienia, bo to wciąż o ile pamiętam jest dział P. Jeżeli mógłbyś wyliczać jeszcze długo takie "zbitki", to może wysiłek włożony w powstrzymywanie się przełóż do pisania, bo w ten sposób udowodnisz swoje racje (o ile są takowe), dasz autorowi szansę na obronę i stworzysz sobie i innym możliwość interesującej konwersacji, a przede wszystkim udzielisz cennej porady i możliwe, że ktoś ci się kiedyś odwdzieczy tym samym. Dziękuję za pozdrowienia, również pozdrawiam i wesołych Świąt życzę.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...