Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zmęczony swoją zwykłością, Zwykłością
którą rozumiałem; Więc piłem.

Czemu pijesz? "Jak zwykle".
I wczoraj też piłem - zwykle.

Wszystko było zwykle.
Bar był zwykle; przyjaciel zwykle;

Piwo nienawidziło mych ust -
I moje usta nienawidziły piwa.

Lecz wiedziałem; będzie dobrze;
Jutro znów będzie zwykłość.

Ona nie była jak zwykle;
Ona była jak z wierszy - zwykle.

Młoda; bardzo młoda i tak bardzo pijana,
Jak my zwykle; I trzymała 3 miesiące na kolanach.

Wyszła sama gdzieś - na papierosa [?];
Główka Oli do mojej piersi przytulona.

Gdy powróciła nie było już jak zwykle,
Bo przecież niezwykłość spała w mych ramionach.

Nagle me usta zapragnęły piwa,
I nagle piwo zapragnęło mych ust.

Maleńkie rączki Oli..

Pragnąłem odpłynąć w łzach niezwykłych.
Błagałem by nie czuć; Nie chciałem oddychać...

Trzymałem w ręku Niezwykłość,
Niezwykłość przykrą.

Jak odkryta tajemnica w mym domu,
Miś stary połączył wspomnienia;

Mama tak wyraźna ... strzelista,
I ból zawirował w gardle; ból spełnienia;

Banalnie; Prościej się nie da; Muchy,
Gdyby one nie mówiły dobranoc - zasnąłbym.

Pełzają po suficie; Lepią się do skroni;
Brzęczą; I dopiero teraz nie mogę oddychać.

Są w odchodach, i we śnie przychodzą;
Gdy widzę Ciebie i gdy wiersz ten piszę.

Ja wierzyłem - wierz mi ... choć ty, człowieku,
I chciałem ... pragnąłem wykorzystać niezwykłość.

Żeby zasnąć ... zasnąć raz z myślą -
Myślą wstrętną... "Uff, dobrze, że mnie to ominęło".

Nie było dobrze patrzeć samemu na to obrzydlistwo;
Czekam na Olę; Pijaczkę zwykle; spotkamy się gdzie życie nowe rozdają.





[sub]Tekst był edytowany przez Seweryn Muszkowski dnia 05-11-2003 00:09.[/sub]

Opublikowano

Och tutaj to te zamierzone powtórzenia aż kłują!
Ale temat jest,a ten fragment podoba mi się najbardziej:

(...)
Ona nie była jak zwykle;
Ona była jak z wierszy - zwykle.

Młoda; bardzo młoda i tak bardzo pijana,
Jak my zwykle; I trzymała 3 miesiące na kolanach.

Wyszła sama gdzieś - na papierosa [?];
Główka Oli do mojej piersi przytulona.

Gdy powróciła nie było już jak zwykle,
Bo przecież niezwykłość spała w mych ramionach(...)

Natomiast tu, nie wiem , cos mi nie pasuje
(...)Banalnie; Prościej się nie da; Muchy,
Gdyby one nie mówili dobranoc - zasnąłbym.(...)


one-te muchy? mówiły dobranoc..czy ma byc jednak mówili?
Pozdrawiam,dzięki za wrażenia
Irena.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ten wers kilka razy zmieniałem. Wyrzucałem, później powracał, ewoulował itd.; w pierwszych wersiach "mówili" miało sens. Ale obecnie, to faktycznie zwyczajne przeoczenie.

Dzięki, zaraz poprawię.

s.m.


[sub]Tekst był edytowany przez Seweryn Muszkowski dnia 05-11-2003 00:09.[/sub]

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I.   Czasami nachodzi mi myśl do głowy przeznaczenie? powiedziawszy sobie, idę raz kolejny na fotel Za oknem, stado białych pól, rozrzuconych niedbale; gałęzie przybrały wystrój nagi, wręcz miejscami na miarę ludzkich dłoni surowo zaś poczynione, gdy sypią się chłodne podmuchy, a kołnierz wydaje się być wilgotny na ulicach, podstępnie kryje się cisza jak przystało, ze stylem gonią płaszcze się wzajemnie śmiech rozbrzmiewa głośniej niż zazwyczaj   Po domowym powrocie, ukojenie ciepłem koc już wita lampa świeci w kącie  wszystko znajome, przy drzwiach powódź na podłodze topi się puch przyniesiony z zewnątrz ciemność opowiada o kończących się szmerach i przekręcaniu zamków herbata w kuchni, zdążyła się zaparzyć Na co więc jeszcze czekać?   A w tym wszystkim, serca tulą się wzajemnie odnalazłszy coś więcej   szyldy zapraszają na poranną kawę para z ust wyznacznikiem dróg byle zabrać rękawiczki, czapkę szalik   tak bym powiedział o tym, gdyby prawdą było: “Przyjdzie gwiazda pierwsza, ujrzymy się przy stole, powiem Ci co nie co, Ty mi to samo odpowiesz”   II.   znowu wyczekane zachmurzenie wczorajsze kałuże stoją nam na drodze pierwszy listek strzęk po głosie   gdzie się jest w nadzwyczajny dzień marcowy? pogoda jedynie w zakłopotanie wprowadza niby zima jednak już nie zupełnie inny obraz ukazuje kartka z kalendarza w takim razie w kwietniu się ujrzymy maju maj kwiatów czar   co znaczy przebiśnieg? co znaczy zmiana? odmieniona kartka, oddana porada odejście przygotowanie na zdarzenie nadchodzące ja w tym wszystkim? taki obraz mój na wiosnę?   III.   wielu rzeczy nie powiedziałem głównie dlatego, że zapomniałem pobudka o czternastej haczyk w tym, że jasno jest od czwartej   biurko lśni od odbitego słońca wiecznie to samo zaproszenie Miejscowe szlaki, choć znam, odkryć chcą być raz kolejny tutejsze owocowe drzewa malin stosy   Jakżeby się nie zadurzyć w dobrobycie? Chciałbym odpornym być na ciepła życie tonąc w swej koszulce pląsam w pokoju czując podmuch wiatraka marząc o byciu na szczycie   opieram się na ekstazie tkwiąc głową ponad czterech pieśni chmurami, dumam czy dziś będę gdzieś dalej oddalę się nie myśląc nie tkwiąc będzie następny transport z powrotem   czuję, że ślepnę, bo nie dostrzegam dopełnienia przepływam przez tydzień kryjąc się za mylnym rachunkiem ogromnie bym chciał powiedzieć, że ruszam po kładce dalej jednak stoję tu z rowerem zachód jest czymś czego w głębi siebie, nie mogę ominąć   w radiu lecieć będzie, któryś z kolei, przebój minionego lata   IV.   Gdy to piszę, spaceruje utrzymuje się w stwierdzeniu, iż tutejsze domy mają zadziwiające firany jedynie sylwetki kątem oka dostrzec można   Powróciwszy do mych zajęć, więcej plecaków i toreb widuję Głównie w winklach, za sklepami Lecz jest jakoś ciszej spokojnej szare są budynki duch ducha pogania a ja sam, duchem w mieście owych Czyż marnieję?    Och, prawie bym w drzewo wszedł, nie mądrze pisać, idąc chcę powiedzieć jednak, że niedoszły mój opresor, piękną koronę włożył dokładniej mówiąc, taką z odcieni czerwieni   Czasem przyznam, potrafi być gorzej umiem zagubić się na dobrze znanej ulicy pragnąc mieć pragnienie   Nawiedzę biblioteki, rozpoznam coś co minione na chwilę wrócę choć sprawunków niektórych już nigdy nie odrobię znajdę sposób na życie nadzwyczajne wyrwę się, by wpaść w palący się płomień tylko na moment na pojedynczą chwilę   Gdy to kończę, powróciwszy, snuje się nocną porą począwszy szukać siebie dalej.   I tak co roku.
    • Gdzie jestem? Nie ma mnie na świecie. Kim jestem? Kiedyś się dowiecie. Skąd jestem? Z pustki się zrodziłem. Czy jestem? O tym zapomniałem.   Nie wiem kto ja, kto ty czy my, Czasem dobry, choć mówisz zły, Nie znam siebie, ciebie i nas, Działasz na mnie jak żrący kwas.   Utknąłem w czasie przestrzeni, Z rymami, lecz mało sensu. Minęły już długie wieki, Mniej rymów, lecz więcej sensu.   Szukam dalej swego rytmu, W wschodzącego słońca domu. Czekam dalej swego końca, Aż mnie weźmie mój obrońca.
    • @Alicja_Wysocka Jakież to śliczne i rytmiczne

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam cieplutko!
    • @Agnieszka Charzyńska Świetny wiersz! Iście moje klimaty. Jedyna moja taka sugestia: troszkę poukładać to wszystko, będzie bardziej przejrzyście i dialogi oczywiście

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam serdecznie!
    • @Migrena Byli więc silnie połączeni energetycznie. Bratnie dusze, może z poprzednich wcieleń? Cudownie napisane! Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...