Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

*

- O czym chce pan napisać film?
- O miłości
- To zbyt rozległy temat.
- O nieszczęśliwej miłości.
- To pewnie jakiś straszny dramat chodzi panu po głowie?
- Mam go głęboko w sercu....



Ostatnio byłem uczestnikiem ciekawej dyskusji.

Wracałem pociągiem osobowym ze szkoły do domu. W pociągu panował straszny tłok. Wszystkie miejsca były zajęte, więc usiadłem na ziemi. Wyciągnąłem z torby słuchawki, puściłem moją ukochaną Bonnie Raitt i z ciekawością nastolatka zanurzyłem się w lekturze Kournaca. Niestety baterii starczyło mi na jedną piosenkę: „ I can’t make you love me”.
- Znów będę musiał podsłuchiwać ludzi. – pomyślałem. Na szczęście wszyscy mówili zbyt cicho. Słowa mieszały się z hałasem pędzącego pociągu.
Dziewczyna, która siedziała przy oknie uśmiechała się do mnie ukradkiem. Nie zwracałem na nią uwagi bo po pierwsze była mało atrakcyjna, , a po drugie czytała Wartona, czym przekreśliła sobie wszelkie szanse nawiązania ze mną rozmowy.
W Pruszkowie zwolniło się miejsce. Skorzystałem. Usiadłem obok młodego mężczyzny, jak się później okazało studenta, a naprzeciw mnie siedziały dwie bardzo atrakcyjne blondynki. Z konwersacji wynikało, że są również wysoko wykształcone. Paplały bez przerwy. Nie mogłem się oprzeć potrzebie wymiany zdań, gdy ta ładniejsza z żalem w głosie oznajmiła:
- No bo wiecie, ten mój Wojtek jest jakiś taki mało romantyczny. W ogóle nie jest romantykiem.
- Przepraszam, że się wtrącę, ale to chyba oczywiste.
- Co pan ma na myśli?
- Widzi pani, dzisiaj romantyków już nie ma, czasem się nimi bywa, to znaczy mężczyzna, jak chce zaimponować kobiecie robi takie głupie, banalne rzeczy : kupuje kwiaty, robi kolację ze świecami...
- No czyli są jeszcze romantycy na tym świecie.
- Nie ma, bo mężczyzna robi takie rzeczy nie z głębi serca, tylko po to by zaimponować kobiecie. Widział to na jakimś filmie, naoglądał się komedii romantycznych i sprawdza czy osiągnie zamierzony cel.
- Pan też stosuje takie chwyty? – zapytała ta druga.
- Nie. – odpowiedziałem ze smutkiem. I spuściłem głowę.
Nastała chwila ciszy. Pociąg zatrzymał się na stacji, jedni wysiedli, inni wsiedli. Pociąg ruszył w dalszą drogę.
- Powinien pan spróbować. – My kobiety lubimy czasem takie spontaniczne przejawy romantyzmu. Taką odskocznię od rzeczywistości.
W tym momencie postanowiłem zwierzyć się dwóm przypadkowym kobietom. Do dziś nie wiem dlaczego to zrobiłem.
- Poznałem niedawno dziewczynę. Cudowną kobietę. Spotkaliśmy się zupełnie przypadkiem. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Wie pani co to znaczy.? To się czuje. Tu w środku.- Chwyciłem jej dłoń i przyłożyłem do swojego serca. Uśmiechnęła się.
- Mijają trzy miesiące od tamtego razu, Nie wiem co robi, nie wiem gdzie jest, a gdyby tylko zadzwoniła, w jednej chwili rzuciłbym wszystko co mam, zostawiłbym dla niej cały świat. Gdybym chociaż miał cień nadziei.
- No tak, ale...
- Pamiętam każdy szept, każdy gest. Zapamiętałem jej uśmiech, i choć wiem, że nie mam najmniejszych szans, nie potrafię się odkochać. Nie chcę.

Pociąg gwałtownie zahamował. Pożegnałem się, podziękowałem za miłą rozmowę i wysiadłem. Czułem na sobie ich wzrok. Stanąłem przy postoju taksówek i zapaliłem papierosa. Zorientowałem się, że przez mój wywód dostałem wypieków. Na szczęście październikowy, nocny chłód przywrócił w mgnieniu oka równowagę.
Zadzwonił kumpel.
- Gdzie jesteś chłopczyku?
- Właśnie wróciłem ze szkoły. Czekam na taryfę.
- No to rusz dupę i dawaj do mnie na imprezę.

Podjechała taksówka i zawiozła mnie do domu. Kazałem taryfiarzowi zaczekać. Wziąłem prysznic, zjadłem odgrzewaną chińszczyznę, spakowałem gitarę, kupiłem po drodze butelkę wytrawnego wina i po godzinie byłem już na imprezie.
Było rewelecyjnie. Piękne kobiety, wino i śpiew. Cały wieczór.
Około trzeciej, kiedy miałem zamiar wychodzić, podeszła do mnie Marta, piękna brunetka o niebieskich oczach. Nachyliła się. Bombowe piersi i zapach perfum onieśmielił mnie.
- Zagrasz specjalnie dla mnie „ Kartkę z kalendarza?” – wyszeptała – proszę.
- Martuś, grałem to już dziesięć razy.
- Nie tu. U mnie w domu.

(...) nie wiem czy na jawie, wzięłaś mnie za rękę,
czy jak wszystko ty się tylko śniłaś.

Bo jesteś kartką z kalendarza(...)

Gdy wychodziłem od niej nad ranem, spojrzałem na spowite ciemnością niebo, uśmiechnąłem się i pomyślałem sobie w duszy:
- Jak to dobrze, że nie ma już romantyków na tym świecie.

Opublikowano

"Wyciągnąłem z torby słuchawki, zapodałem sobie moją ukochaną Bonie Raitt i z ciekawością nastolatka zanurzyłem się w lekturze Kournaca. " - zmień to "zapodałem" na jakiś inny wyraz, proszę.

"Ostatnio byłem świadkiem ciekawej dyskusji" - a nie uczestnikiem?

"- Znów będę musiał podsłuchiwać ludzi. – pomyślałem a nienawidzę tego robić" - możnaby wywnioskować, że nie lubisz myśleć. proponuje: , . Kilka innych błędów interpunkcyjnych równiez wyłapałam, ale poszukaj sam :P

spory plusik a gitarę :)
no i za październik
interesujące


m.

Opublikowano

To jest dobrze napisane, ale jakieś takie żenująco nierealistyczne...
Mam na myśli to, że doświadczam przy czytaniu podobnego uczucia
jak przy oglądaniu polskiego serialu. Niby fabuła może jakoś "zaskoczyć"
ale pod warunkiem, że zapomnę o rzeczywistości. Nie mam tutaj na myśli
tego, że nie czytam fantastyki ( ona nie jest żenująca, ale po prostu nie-
realistyczna ), ale to, że ktoś mi tu wpycha "swój świat", nie uwodząc mnie
przy tym stylem i nie wzbudzając we mnie buntu ani trwogi.

Nie wiem za bardzo o co chodzi. Mam nadzieję, że ostatni wers nie miał być
w jakiś sposób ironiczny. Ja tu widzę jakiś rozpaczliwie papierowy świat.
Mam nadzieję że ta pierwszoosobowa narracja to tylko i wyłacznie pusta konwencja.

PS. Nie jest to jakiś rewanż. Mam nadzieję, że dalej będziesz komentował moje utwory.

pozdr.

Opublikowano

wiem wiem, to gorący tekst, już poprawiam...

Marku, nie traktuję, to jako rewanżu, bo jak wspomniałem komuś wcześniej, pisanie to nie są zawody, nie ma lepszych, gorszych. Zwycięst i porażek.

Oczywiście, że będę komentował twoje utwory, bo jest w nich niezwykłośći i tu chyba popełniłeś błąd twierdząc, że wpycham ci nierealistyczny świat. Skoro traktujesz to jako serial to w porządku i to chyba jest bardzo realistyczne? To o czym ty piszesz jest, przy najmniej dla mnie, nie z tego świata. A z tym świrowaniem, to zaleta, bo dla mnie sztuka jest właśnie balansowaniem na granicy obłędu. Mam nadzieję, że cię nie uraziłem. Ostatnio takjestem tu odbierany.

A ostatni wers, sam musisz do tego dojść... Dzięki za komentarz i pozdrawiam...

Opublikowano

W sumie fabuła całkiem ok, ale momentami jakoś opornie się czyta. Forma trochę nie nadąża za treścią i tym co między wierszami, wg mnie.
I przy rozmowie tych dwóch blondynek popraw:
'- No bo wiecie, ten mój Wojtek jest jakiś taki mało romantyczny. W ogóle nie jest romantykiem.'
na:
'- No bo wiesz [...]'
Bo skoro ona w tym momencie zwracała się jeszcze tylko do swojej koleżanki, to liczba mnoga raczej niepotrzebna.

To takie skromne uwagi. Reszta zasługuje na duży plus, szczególnie niektóre wypowiedzi/przemyślenia Twojego bohatera.
Pozdrawiam.

Opublikowano

przeczytałam kilka dni temu i jakoś nie wiem co napisać... hm, to jeszcze raz
...czytam...

wprowadzenie całkiem całkiem (kropka po "miłości")

pierwsze dwa zdania, hm.. rzekłabym, pociągające, może w drugim pociag już zbędny?

więc usiadłem na ziemi. = to czepianie się słówek, wiem, ale może na podłodze? bo masz ziemię w pociągu?

No bo wiecie, ten mój Wojtek jest jakiś taki mało romantyczny = aha, i po tym zdaniu mamy nadal uważać, że to blondynka wyższej inteligencji?

Nastała chwila ciszy = przepraszam, ale nie mogę się oprzeć, ciekawe które to z milczeń w teorii melisy :)

Pociąg zatrzymał się (...). Pociąg ruszył... = a może tu główną osią jest pociąg?

- Powinien pan spróbować. – My kobiety = myślnik jest mylący, w dialogu ma określoną funkcję, więc lepiej go zatąpić kropką lub przecinkiem

zwierzyć się dwóm przypadkowym kobietom = to ten przedział był już pusty? tylko one i bohater?

Piękne kobiety (...) Marta, piękna brunetka = no ja rozumiem, że o trzeciej nad ranem zasób słownictwa może być zubożony... ale

ostatnie zdanie świetnie całość podsumowuje

kilka przecinków i kropek nie na swoich miejscach, ale to drobiazgi :)



no cóż, chciałam tu chyba odkryć Amerykę :) nie do zapamiętania na dłużej, ale czytało się przyjemnie, no i ten pociąg... :)

Opublikowano

No jakżę się cieszę, że i pani profesor skusiła się na komentarz. To dla mnie zaszczyt.

Pociąg osią? Nie... raczej tłem, zatrzymuje i rusza, to taki przerywnik sceniczny...klasyka.

na podłodze? faktycznie...to takie oczywiste. Dziękuję za trafną uwagę.

-MY kobiety, ten myślnik to zwykłe przeoczenie. Naprawdę. Już poprawiam.

No bo wiecie, ten mój wojtek. - To ironia, Natalia jest błyskotliwa i czujna. :)

Dzięki za komentarz, pozdrawiam

Opublikowano

jeśli pociąg jest tłem, to nie powinien się narzucać, prawda? a go tu (dla mnie) za wiele, niech rusza, zatrzymuje się, robi sobie co chce, ale bez ciągłego przypominania, że jest pociągiem; pociąg to, pociąg tamto...(a tamtego nie ciągnij :)

z tym Wojtkiem mówisz ironicznie... no może i tak być.

a na komentarz nie ja się skusiłam, a mnie tekst, to chyba logiczne? :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta a może oddychasz chryzantemą kulistą barwą kuszącą chyba w staniku ramiączko pękło i dar natury wypadł :)))
    • Jesień jest zawsze piękna w barwach ciepłych skąpana wspomina uroki lata pokory ucząc od rana ;)))
    • W podziemnym przejściu handluje głupek. Z roztartym nosem jak majeranek. Wertykalnie przedstawia swoje dzieła. Wystawia arlekiny jak z rękawa. Nostalgia za wódą wyryła mu bruzdy na czole i policzkach. Czarne jak heban usta, przepalone fajkami, wydmuchują już tylko w dal sadze. Przechodząc obok niego, wymamrotał coś pod nosem: — Kup pan książkę. Spojrzałem. Uśmiech u stóp drabiny — Henry Miller. Nowela za uśmiech i pięć fajek. Do dziś nie mogę jej zapomnieć. Wyryła mi na czole takie same bruzdy. Tyle że ja już tyle nie palę. Nieraz, kiedy czuję fajki, wstrzymuję powietrze i nie oddycham. Po drodze tyle syfu w powietrzu. Butadien w aerozolu, brylantyna we włosach. Boję się, że wybuchnę od zapalonego papierosa. Eksploduję jak brudna bomba w Central Parku. Impreza u hermafrodyty. Tam zawsze odchodziły niezłe akcje. Umówiłem się z kumplem. Furmanek jeździł bordowym polonezem. Kurwa, strach było wsiadać — bagażnik pełen dragów. Ale co tam — imprezą pachnie. Pojechaliśmy do „Kulturalnego” na parę piwek. Tam ekipa już czekała. Z głośników zalatywało Riders on the Storm – The Doors. Zapaliłem papierosa, czekając na browara. Dwóch znajomych z roku zaparkowało pod knajpą i wciągali kolejkę „wściekłego”. Wzięło mnie na kazania: — Po pijaku to średnia jazda, chłopaki. — A poza tym, na Karmelickiej macie samochód na chodniku. Pały zholują. Po pół roku na obronie dowiedziałem się, że pały… to oni. Niezły film. A Furmanek częstował ich marychą, nie wiem ile razy. I ten bagażnik z dragami. Wiem co mówię — nie raz w nim jechałem. Siedząc z Dominikiem, oglądaliśmy laski. Pełno ich tam było — w końcu „Kulturalna” i „Rentgen” to knajpy UJ-tu. Dwie miejscówki, gdzie można było naprawdę zabalować. Siedzimy i oglądamy. W drugiej Sali jakiś performance — laski w białych kitlach mieszają koktajle. Wymalowane na kobiety-wampy. Faceci z ogonami, wymachując rękami, oddają się rytmicznym, fallicznym tańcom. A my tak ukradkiem: raz na zgrabne tyłki studentek, raz na performance. Rozmawiamy o filozofii kartezjańskiej i dualizmie. Skąd ten Kartezjusz — sam nie wiem. Ale jak mawiał Dominik: — Świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia. — Wiesz, czemu Konfucjusz jeździł tyłem na osiołku? — Bo chciał zobaczyć świat od tyłu. I tak w kółko. Zaczął się temat piękna. — Stary, wiesz czym jest piękno? — Znasz istotę piękna? Zamyśliłem się. — Piękno… rzecz względna — odpowiedziałem. — A czy brzydkie może być piękne? — No wiesz, stary… — Zrób kolejkę, to ci powiem, jak to jest. Podczas rozmowy nie zauważyliśmy, że zrobiło się ciasno przy stoliku. Wzięliśmy jakieś browary. Po chwili wracamy do rozmowy. Dominik uśmiechnięty, ciągnie swój wywód. — Bo widzisz: ona — piękna, zgrabna, rasowa blondyna. A on — niski, cherlawy, syfy na twarzy. I są razem. I się kochają. Albo odwrotnie: ona niska kulka, a on wysoki, postawny facet. Wszyscy razem, wszyscy się kochają. — No tak… w sumie często tak bywa — przytakuję. — Bo oni zanurzeni byli w tej samej boskiej materii. Dotknęli oboje istoty tego samego piękna. — Dobrze mówisz, stary. — Platon był gościem. Dominik nie zwraca na mnie uwagi, nawija dalej. — Widzisz, na rynku, przy Adasiu, jest kałuża. Brudna. Ktoś w nią splunie, ktoś zakiepuje fajkę, ohyda. Każdy ją omija, żeby nawet kaloszy nie zamoczyć. — Ale… przyświeci słońce. Odbije się w niej wieża Kościoła Mariackiego. I ta sama kałuża staje się dziełem sztuki. Możesz kupić akwarelę i będziesz się nią zachwycał całymi dniami. — Piękno, piękno i jeszcze raz piękno. Pojęcie względne. Można by o nim całymi dniami i nocami rozprawiać. Ciężko by było — gdyby się nie przysiadła Siwa. Ładna blondynka z kamienicy przy Alejach. Ojciec jakiś szych, ponoć w policji. Wiecznie go nie było — więc piliśmy i upalaliśmy się u niej w mieszkaniu. Raz o mało nie spadłem z dywanu. Siwa chodziła z Oliwią — przyjeżdżała ze Śląska. Czarnula, włosy na Kleopatrę. Rasowe kobiety, obie. Na roku było ich sporo. Ja, Dominik, Furman i Piotr — byliśmy trzy razy K. Z kilkoma jeszcze facetami byliśmy mniejszością. Rok należał do kobiet. Była drobna Kaśka — dla odmiany, ojca miała z Indii. Ładna ciemna karnacja. Była Magda z Tarnowskich Gór. Wszystkie łączyło jedno — były ładne i mądre. Ale nie o tym mowa. Siedząc z Dominem w knajpie, rozmawiając o filozofii, oglądając panienki, w pewnej chwili postanowiliśmy: — Wyruszamy. Na zachód. Na koncert do Wrocławia. Prawie wakacje, piękne lato. Wyruszamy stopem przed siebie.                                                                                              
    • Śliczny, taki czuły wierszyk.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...