Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rozmyślania na trawniku (rzecz o butach) [felieton]


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Rozmyślania na trawniku (rzecz o butach) [felieton]

Tak sobie siedziałem dziś rano na trawniku i czekałem, aż otworzą sklep.
Jako że głowę trzymałem już dość nisko, to widziałem głównie buty. Różne.
Od razu przypomniał mi się program, który niedawno dawali na kanale z modą - też o butach. Pokazywali takie różne konstrukcje, które przypominały wszystko, za wyjątkiem butów.
Wymyślne, błyskające światełkami, korki w kształcie odwróconej wieży Eiffle'a, buciory o podeszwach tak grubych, że nadawałyby się dla hutników, pracujących w kadziach z surówką, czółenka z drutu, odcinające przy każdym kroku stopę i blaszane potwory rodem ze snu średniowiecznego kata.

Bo nie ma szewców-artystów, są fabryki i dyktatorzy; fabrykantom marzą się wielkie pieniądze, dyktatorom również. Zgubiła się wygoda zwykłego spacerowicza, but nie ma służyć nodze - każdy but, to manifest. Manifest inności: nic to, że niewygoda - ważne, że nikt inny nie ma butów z cholewką z tytanowej stali. Manifest tożsamości: bądź oryginalny - noś to, co wszyscy. Również nieważne, że niewygodne, ważne, że wszyscy w pracy noszą kwadratowe czubki szpecące kobiecą stópkę. Wdzięk nieważny, powab nieważny. Ważna forma. Gdzieś zaginęła funkcja, zaginęło rzemiosło, artyzm.

No i zeszło mi na buty, a chciałem opowiedzieć wam o współczesnej poezji. Ale chyba i tak opowiedziałem.
Opublikowano

Herbert pisał tak:

"Kura jest najlepszym przykładem, do czego doprowadza bliskie współżycie z ludźmi. Zatraciła zupełnie ptasią lekkość i wdzięk. Ogon sterczy nad wydatnym kuprem jak za duży kapelusz w złym guście. Jej rzadkie chwile uniesienia, kiedy staje na jednej nodze i zakleja okrągłe oczy błoniastymi powiekami są wstrząsająco obrzydliwe. I w dodatku ta parodia śpiewu, poderżnięte suplikacje nad rzeczą niewypowiedzianie śmieszną: okrągłym, białym, umazanym jajkiem.
Kura przypomina niektórych poetów."



refleksja chyba odrobinę pokrewna, co Doktorze? ;)

f.

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

"Jako że głowę trzymałem już dość nisko.." - moim zdaniem lepiej byłoby bez "już"
Co do przekazu... - Hmm - jest mi on bardzo bliski. Najbardziej demaskuje poetów pisanie
prozy. Jakże często okazuje się wówczas, że ten współczesny wieszcz nie potrafi poprawnie napisać jednego złożonego zdania. Pozdrawiam towarzysza broni.

Opublikowano

przeczytałam tekst i nie wiem co o nim sądzić. nie do końca zgodzę się z przesłaniem tekstu na temat poetów. sama piszę najczęściej poezję, jednak również proza nie jest mi obca. w szkole średniej pracowałam nawwet w gazetce szkolnej jako redaktor naczelna, więc chyba nie jest ze mną tak źle ... :)

co do tekstu, to z punktu widzenia samej aranżacji podoba mi się bardzo
/P.S. preferuję wygodne buty /

pozdrawiam serdecznie Espena Sway :)

  • 5 miesięcy temu...
Opublikowano

Bo trzeba być trendy Wurenku. Trzeba nosić koszulkę " kocham inaczej ", głupawe buty, pisać poezję białą i zagmatwaną koniecznie, śmiać się z moherków i rydzyków, mówić garhdłhowo rhrh, jak niedoszły prezio z bilbordów, czy premier z Krakowa, no i koniecznie być trendy, cooooool...

Pozdro

  • 3 miesiące temu...
Opublikowano

Chciałbym jeszcze odnieść się do wypowiedzi/komentarza Espeny Sway, napisała ona:

"sama piszę najczęściej poezję, jednak również proza nie jest mi obca. w szkole średniej pracowałam nawwet w gazetce szkolnej jako redaktor naczelna, więc chyba nie jest ze mną tak źle ... :)"

No jeżeli pani nie jest obca poezja i w szkole średniej w gazetce szkolnej redaktorką pani była to chciałbym schylić czoła pani wielkości i pani majestatowi... Proszę przyjąć moje wielkie wyrazy szacunku!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...