Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dochodziła osiemnasta, gdy na schodach pojawiły się czarne półbuty na wysokiej szpilce. Z każdym krokiem klatka schodowa napełniała się dźwiękiem miarowych uderzeń. Bach, bach, bach - szpilki były w siódmym niebie tym bardziej, że na parterze obejrzała się za nimi para męskich mokasynów. Na dziedzińcu przed kamienicą, a dalej na chodniku nie było już tak różowo. Chociażby te obskurne trepy na rogu ulicy: "Co to nawet nie umie oderwać się od ziemi i tylko tak szura całymi dniami!". Na domiar złego ulicą przebiegło stado brudnych glanów. Szpilki były zniesmaczone.
W tym samym czasie, dwie ulice dalej z samochodu wysiadły trzy pary męskich, czarnych półbutów. Ich skórzana, nienaganna powierzchnia doskonale prezentowała się w świetle ulcznych latarni, a obcasy pewnie uderzały o bruk. Na ulicy panowała martwa cisza. Nawet stare trepy zatrzymały się w cieniu śmitnika. Po chwili tajemnicze buty znikły w mroku za bramą.
Godzina dwudziesta pierwsza. Przez miasto mknie przepełniony tramwaj linii osiem. Zaraz przy drzwiach para różowych sandałków z brokatową kokardą podskakuje niecierpliwie, a tuż obok tkwią ciężkie buty na wysokim koturnie. Jeszcze trzy przystanki... Nieco dalej zgraja adidasów pcha się w stronę wyjścia. Przy ścianie przesuwają się nieśmiało kolorowe klapki. Nareszcie! Z tramwaju wylewa się kolorowa fala butów, a ulica zaczyna grzmieć od szybkich kroków. Tysiące uderzeń na sekundę. Na zakręcie szpilki, po prawej czółenka, po lewej błyszczące lakierki, a na wprost ciężkie glany. Pod mostem przmknęło sześć par półbutów, właśnie przez pasy przechodzą snadały na wysokim obcasie, a pod klubem kłębią się zamszowe mokasyny i błyszczące pantofle. W sztucznym świetle latrani prezentują się znakomicie, to dodaje im odwagi i mkną przed siebie. Mokasyny mają przetarte obcasy, a sandaly spięty agrafką pasek, lakierki obdarty lakier, a półbuty są po prostu brudne.
Już tu są. Dookoła wirują kolorowe światła, a salę wypełnia szczelnie pstrokaty, bezmyślny tłum. But przy bucie podryguje w rytm muzyki. Sandały z minuty na minutę chwieją się coraz bardziej, a glany tupią ze wszystkich sił, bo podobno liczy się efekt. Trwa świetna zabawa.

Pustą, nocną ulicą człapie jeden trep i żałośnie pociąga oderwaną podeszwą. Stary but zgubił swojego prawego partnera. Wlókł się teraz samotnie i nagle poczuł straszny żal. Była bieda, był też brud i zniszczenie, ale zawsze jakoś się trzymał, bo szli razem, on i jego prawy przyjaciel. I nagle po tylu sezonach zabrakło go... Na rogu następnej ulicy trep znieruchomiał na zawsze. Nikt niczego nie chce widzieć. Poranna poświata pokazuje setki zmarnowanych, brudnych butów, a ulice znów rozbrzmiewają miarowymi uderzeniami - wstał nowy dzień.

Opublikowano

fajny pomysl. wszystkie barwy zycia w paru zdaniach. chaos , pospiech, nawet samotnosc i zal po stracie. i smierc. i nawet ujrzalem te ludzkie głowy odwracajace sie od tego biedaka , który umieral na ulicy. pewnie najebany - nie nasza sprawa. obuwie w tym krotkim tekscie powiedzialo o kondycji ludzkiej wiecej, niż niejedna powieść. i to jest właśnie dobrze napisana miniatura.

Opublikowano

Super :)
Podoba mi sie ten pomysł, ten inny wymiar, całość zgrabnie napisana, bardzo refleksyjna i nastrojowa. Na dużego plusa zasługuje jednym słowem:)

ps sama jakiś czas temu zastanawiałam się nad tekstem o dłoniach, bo one też właściwie potrafia bardzo wiele powiedzieć o człowieku. pozdrawiam :)

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

NAprawdę rewewlcyjne. BArdzo ciekawy sposób spojzenia na świat przez pryzmat butów.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Poczatek zabawny i chumorystyczny, a na zakończenie smutna wizja utraty kogoś bliskiego i potem to przygnebiające cmentarzysko butów.



DZięki temu całość zachowóje równowage.
  • 3 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    •    siedzę na skraju łóżka w pokoju, dogasa słońce razem z dniem. Gdzieś w tle muzykę gra radio. Powoli mrok odbiera to co dał dzień. Ona jest jeszcze w łazience.

      Szmer jednostajnego opadu wody z prysznica odbijającego się od ciała jest delikatnie dla mnie słyszalny, wiercę się, opierając dłonie o materac. Kęcę głową od lewej do prawej i odwrotnie. Jestem niespokojny. Mój nocny strój już trochę przyciasny. Muzyka jest teraz spokojna ale mnie nie uspokaja, można jednak zachwycić się jej dźwiękiem.Zaczynam rozmowę z samym sobą  -oczywiście w myślach , nie jest łatwo rozmawiać z soba samym. Nie mogę zanegować swoich słów czy myśli ale nie mogę zgadzać się z każda z nich. 

           Zawsze dostrzegałem subtelną różnicę po miedzy tym co lubię a tym co od niej dostaje? Tak, zawsze czekam to pewne! To frustrujące. Nerwowo odpalam papierosa : 

      - Ona nie lubi gdy palę(ja to lubię).

      - myślę, chyba wszystko jest idealnie okno otwarte, pościel wyprasowana , kwiaty w wazonach kurz starty.

      - I tak się znowu dziś nie uda. 

      - myślę dlaczego jak znowu będzie wymówka?

          Kładę sie na łóżku w poprzek bez poduszki pod głową ręce wyciągam za siebie łydki i stopy opadły w dól poza łóżko, stopy lekko muskają podłogi.

      Postanowiłem nie rozmawiać z soba więcej w tej chwili zatapiam się w muzyce.

      Oczy przymykam muzyka usypia mnie powoli zaczynam oddychać głębiej , jest mi błogo prawie zasnąłem.

      Prawie robi różnicę bo miedzy snem a jawą drzwi łazienki otwarły się.

         wchodzi Ona i od razu wali do mnie :

      -Dlaczego leżysz na kołdrze!

      -Zapomnij o rozmowie nie zauważasz jak cham ważnych spraw a chcesz rozmawiać o Nas? 

      -Nas nie ma właśnie dlatego , ze leżysz na kołdrze nie masz zasad , w twoim życiu nie ma porządku.

      I zaczyna ciągnąć dalej już beznamiętnie:

      - chcę obejrzeć film podaj laptop.

      Podje jej laptop, ona do mnie:

      -idź , spać do salonu!

      - Chce odpocząć i zasnąć.

      Odpowiadam:

      -dobrze, spokojnej nocy.

      Macha zdegustowana na mnie ,żeby wyszedł szybciej jej spojrzenie wskazuje , że nie ma tu miejsca dla mnie.

      Ja dolewam oliwy do ognia:

      - przydam się jak trzeba będzie przenieść coś ciężkiego...

      Tym sposobem zasypiam sam w salonie- o ile , można przez trzy godziny próbować spać ,wiercąc się i myśląc.I tak padłem dopiero krotko przed gdzieś ? Godzina demonów!

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...