Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pan pracował w gabinecie, w półmroku, z własnymi myślami i stosem papierów, na których kreślił liczby i schematy. Pochłonięty innymi sprawami nie zwracał na nas najmniejszej uwagi… Wieczór był jeszcze całkiem młody, kiedy podeszła do mnie. Nie ocierała się, nie tuliła do mnie, stała tylko z wyciągniętą dłonią i powtarzała „nooo chodź…”. Nie miałam ochoty, zupełnie jej we mnie nie było, wszystko uleciało, rozmyło się w szarej rzeczywistości. Z niechęcią wstałam i zaczęłam zdejmować z siebie ubranie. Ona, wówczas już naga, leżała na środku łóżka i gestem zapraszała mnie do siebie. Kiedy tylko znalazłam się w zasięgu jej ramion siłą wdarła się między moje nogi sięgając intymności językiem. Jak na uległą to za dużo w niej dominacji, zresztą powtarzam to od pierwszego naszego spotkania, ona jest switch’em czy to się komuś podoba czy nie. Czasami odczuwam przyjemność, kiedy gwałtownym ruchem dłoni wsuniętej we włosy ustawia moje usta sobie do pocałunku. W zasadzie to zawsze to lubię. Ale ona wie, że nie chcę, żeby próbowała mnie zdominować. Ona to wie, i chociaż czasami ją trochę ponosi - respektuje to ustalenie. Zresztą te chwile są takie rzadkie… Ona jest przede wszystkim suką naszego Pana, a ja - hmm jestem trochę jak Jego namiastka. Zawsze to czuję, że nie ma mnie w jej głowie - przyzwyczaiłam się.

Jestem rozdrażniona, jej pieszczoty są dla mnie niemiłe. Uciekam. Uciekam i proszę ją, żeby odsłoniła dla mnie swoja kobiecość. Nie jestem w stanie znieść pieszczoty, ale chętnie ją ofiaruję. Uwielbiam ją pieścić. Pozwala mi to robić tak, jak sama lubię… tak trochę mocniej… Dotykam policzkiem wzgórka, tam dosięga mnie jej zapach. Mogłabym tarzać się tym zapachu jak drapieżnik przed polowaniem, ubrać się w niego. Wtulam cała twarz i chłonę ten aromat rozkoszy tej mojej-nie mojej kochanki. Drży, a przecież jeszcze nawet nie dotknęłam jej najdelikatniejszych miejsc. Ledwo muskam ustami i policzkiem wzgórek i zamknięte wrota do królestwa rozkoszy. Lubię jak się pręży, jest bezgłośna, nie widzę jej twarzy, jedynie mięśnie drgające mówią mi czy idę we właściwym kierunku… Pozwala mi zagryzać zęby na swojej kobiecości, zasysać ją na granicy bólu. Kocham te pieszczoty, jest pierwszą kobietą, która pozwala mi tak się pieścić, tak dziko. Po stokroć wolę pieścić ją niż oddawać się takiej pieszczocie. Boję się, że mnie kiedyś odepchnie, że zapomnę się, że ugryzę zbyt mocno. Sama wiem jak zapamiętuję się podczas tego aktu. Świat zamyka się wówczas między jej udami. Czasami sunę powoli zębami po łechtaczce na granicy wytrzymałości i muszę się bardzo powstrzymywać, żeby nie zrobić jej krzywdy w tej namiętności. Tak, uwielbiam ją lizać i gryźć… Czasami kiedy leżę tak między jej nogami marzę o tym, żeby poczuć pejcz na swoich intymnościach… ale to tylko taka szybka myśl galopująca… I przychodzi ten moment, kiedy zabiera mi wszystko. Kiedy nie jest w stanie znieść mojego dotyku już więcej. Kiedy zasłania dłonią swoja kobiecość nawet przed moim oddechem. Ach wtulić się w nią, w to cudowne pulsujące ciepłem miejsce…

Zobaczyłam w jej oczach to, co tak bardzo lubię, dziki błysk, szybkie spojrzenie na paznokcie, strzepnięcie dłoni niczym trzask z bicza… Tak układam się na plecach, jeszcze dysząc, nie uspokoiwszy oddechu. Ona taka dzika rozsiada się między moimi ugiętymi udami. Podnosi dłoń do ust. Lubieżnie oblizuje palce… jeden… dwa… trzy… przymykam oczy. Słyszę jeszcze otwieraną buteleczkę oliwki… ale jest to ostatni dźwięk z otoczenia jaki do mnie dociera. Czuję krople rozpryskujące się na wzgórku… czuję palce wędrujące do mojego wnętrza. Powoli , delikatnie wsuwa się w mnie. Opuszkami palców dotyka macicy, drżenie… nic tylko drżenie… Przez moment czuję pazurki wsuwające się we mnie… jeszcze jeden może dwa ruchy i wsunie w mnie dłoń. To oczekiwanie to zasłuchiwanie się w sobie… to… to jest takie niesamowite. Przecież wiem, że wsunie tę swoją szczupła dłoń, robiła to już nie raz. Ale zawsze jest inaczej, to zawsze jest nowa historia. Czuję kostki przechodzące przez punkt krytyczny, czuję piąstkę wypełniającą moje wnętrze. Cudowne uczucie. Dotyka mnie od środka. Najpierw powoli, obracając pięść na boki, pociera, drażni… Potem co raz szybciej. I nagle zaczyna wychodzić chcę krzyczeć… nie ja podobno krzyczę więc to coś więcej niż tylko chęć krzyku. Próbuje wyciągnąć zwinięta pięść, zmysły szaleją… cofa ją i znowu chce zabrać, i tak bez końca. To nieprawdopodobne uczucie. Coś tak nieziemskiego co tylko można sobie wyobrazić. Świat nie istnieje. Zapadam się w coś lepkiego… czuję jak zamykam się na jej nadgarstku, jak otulam dłoń sobą. Jeszcze! Chce jeszcze! Ona to wie… Nie zabiera mi swojej dłoni… zaczyna wszystko od początku. Mogłabym tak trwać bez końca. Nic nie jest w stanie dać mi takiej przyjemności jak pieszczota dłonią. NIC. Jest niezmordowana, daje mi kolejne szczyty… korona Himalajów jest moja!. Cudowny, boski odlot w krainę nieprzytomności… Krzyk tęsknoty i ulgi kiedy zabiera dłoń. Ja nie potrafię powiedzieć dość, nie potrafię... Jeszcze kwadrans, może dłużej zanim wszystko ucichnie, zanim przewali się przeze mnie nawałnica orgazmów, które teraz dopiero przyjdą… Podciągam kolana do piersi napinam krocze i… zaczyna się. Mruczę i tarzam się w pościeli, w każdym razie takie są relacje, a ona jest przy mnie. Tuli mnie, głaszcze moje włosy, okrywa, jest ze mną kiedy epilog rozkoszy dokonuje się we mnie. Po raz pierwszy jest tylko ze mną… nie wstała, nie odeszła, jest tutaj ze mną… Zagryzam zęby na dłoni, którą głaszcze moją twarz… Dziękuję. Tak bardzo dziękuję, kochana… Po raz pierwszy byłyśmy tylko i aż kochankami, wyłącznie kochankami…

Kiedy otwieram oczy widzę ją z uśmiechem na twarzy, z oczekiwaniem. Wiem, że chciałaby to przeżyć. Jej oczy śmieją się do mnie i wołają spróbujmy. Chciałabym móc jej ofiarować taką rozkosz, może kiedyś się to nam uda ale jeszcze nie dziś nie jutro i pewnie nie moje dłonie… Ona potrzebuje bardzo szczupłych dłoni, bardzo smukłych… Tak bardzo chciałabym dać jej to cudowne doznanie, jeżeli nie sama to innymi dłońmi. Lady_A mogłaby tego dokonać… ma niemal dziecięce dłonie… ale nie, moja kochanka nigdy nie zgodzi się na to, żeby ulegać kobiecie. Nawet za cenę tej nieziemskiej rozkoszy. Och jaka ona jest uparta. A przecież jeżeli zakosztuje tego choć raz nie będzie w stanie się oprzeć… wiem to.

Opublikowano

nie mialam czasu, by się dopisać jak należy
/a może to jakaś zazdrosna cząstka mi nie pozwalała/
obojętnie
i tak nie wpiszę tu mocy mego podziwu
dla odwagi, kunsztu i jeszcze czegoś, czego nawet nie potrafię wyrazić/
UKŁONY

Opublikowano

Dziękuję j.renato. Sama nie wiem skąd wzięłam tę odwagę, bo niewątpliwie była potrzebna. Najdziwniejsze jest to, że pisanie o relacjach damsko-męskich jest łatwiejsze. To, o kobietach, było jakby wydzierane ze mnie. Bardziej osobiste, bardziej wstydliwe, bardziej skrywane... Tym bardziej więc kobieca reakcja mnie cieszy :)

Opublikowano

ech...kobiety kobiety, przepraszam, że się wtrącę :), ale uważam, że pisanie o zwiazkach damsko meskich jest jak zooza zuaważyła, łatwe ale i bardzo przyjemne, to taka forma wyzwania, nawet dla mezczyzny, bo przeciez na tym aswiecie chodzi generalnie o mił... pozdrawiam P.R

Opublikowano

Przez chwile pomyślalem, że pomyliłem portale :)
Jem właśnie jakąś pieprzną chińszczyznę, upał do 40 w cieniu - i nic. Czytam - i nic.
Poza fizjologią (hm...) oczekiwałem jednak jakichś odkryć w języku 'rozkoszy'. Poszerzenie granic polszczyzny (ubogiej w tym fragmencie).

Cudowne uczucie
zamknięte wrota do królestwa rozkoszy
To nieprawdopodobne uczucie. Coś tak nieziemskiego co tylko można sobie wyobrazić

korona Himalajów jest moja!. Cudowny, boski odlot w krainę nieprzytomności…

Oddzieliłem ostatni, bo coś w nim jest. Reszta?
Zdaje mi się, że świat zamyka się w sferze zmysłów.
Pora umierać, staruszku ;)
pzdr. b
PS. Dlaczego czasami są regularnie przecinki, a czasami nie ma?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kiedajszo roz na tydziań Grózka i Matulka na targ jeździuła. kołam abo bryczkó z kokoszami, jojkami, śniotanu, abo gajsiami. A tero nowó szyrokó szosijó do mjasta je, oltów za gwolt i te tretuary rozmaite. Ta staró, wojskó droga połobsodzanó szczepami, to sprowdy só nopsiankniejszo.     Do łąk podwodnych fukus przypłynął, pełen jodu miał wygląd bursztynu. I dni co płyną obok, a może inne, czy pominięte te ważne. I te które uczyniły ze mnie człowieka, tamten świat i szara kobieta. I czarno- biały album jak skrzynka a w nim zapomniane zdjęcia. I chwile zatrzymane w kadrze, a może tylko przypadkiem. Wszystkie smaki, zapachy jak trudno je pochować. I w tłoku niemożliwy do napisania poemat. Ona co słońcem uwodzi, bywa dżdżysta, przecież wciąż są torfowiska. Urodzaj grzybów w lasach, po rolnych uprawach i dawnych zyskach, po ptasich odlotach. Ile kosztuje odwaga. Czy aby żyć to trzeba umierać? Wiara, bo już niczego nie da się zmienić.                                     Kiedajszo- dawniej Grózka- Babcia, kokosz- kura, gajś- gęś koło- rower olto- auto gwolt- dużo szczepy- drzewa tretuary- chodniki  
    • @Wiesław J.K. nie wiedziałam, ale fajnie wiedzieć
    • @Robert Witold Gorzkowski  to prawda. Kiedyś tam przeczytałam takie stwierdzenie( nie  pamiętam już kogo) a po co tam ta historia,  jest nudna i nieważna)
    • @Berenika97 chciałem ustosunkować się do Twoich słów. Moim zdaniem rozpoczął się powolny upadek, bo choć nic nie wróżyło klęski i po początkowych wielkich sukcesach Zygmunta III Wazy (zdobycie Kremla, Kłuszyn i wywiezienie carów Szujskich i ich hołd w stolicy) posiadał on olbrzymie ambicje do tronu szwedzkiego. „Polski” kandydat na króla nawet by się na Szwecję nie obejrzał. Kraj biedny i rozbójniczy. Daleko było Szwedom do osiągnięć polskiej kultury. Przez sojusz z sobiepańskimi Radziwiłłami a więc szlachtą litewską (ciągle bo już od Władysława Jagiełły pragnącą umniejszyć znaczenie Królestwa Polskiego w sojuszu) mającymi ambicje do tronu Polskiego, wykorzystującymi wszelkich możliwości do pogrążenia Polski i dzięki temu wzrostu wartości Litwy i przez to swojej. Zygmunt zamiast osadzić Władysława IV na tronie carów wdał się w spór o stołek w Szwecji.  Po śmierci ojca, Jana III Wazy, stał się królem Szwecji w 1592 roku, ale wkrótce został zdetronizowany przez Karola Sudermańskiego, co doprowadziło do lat konfliktów polsko-szwedzkich. Zygmunt nie pogodził się z utratą tronu. Próbował odzyskać władzę siłą, a w 1598 roku poniósł klęskę w bitwie pod Linköping. Następnie, w 1600 roku, ogłosił inkorporację Estonii do Rzeczypospolitej, co było bezpośrednim powodem wybuchu wojny polsko-szwedzkiej. Któremu królowi „rodzimemu” zależałoby na tak irracjonalnym ruchu. Mając u bram odwiecznych wrogów na wschodzie i południu?. Do okradania Polski zgłosiła się wtedy cała Zachodnia Europa z najnowszymi zdobyczami militarnymi tamtych czasów armatami. Szwedzi wywieźli nawet kamienne nadproża z zamków i siedzib magnackich obcą im była europejska kultura. Wywozili narzędzia rolnicze bo uprawa ziemi była im obca (przez co doprowadzili do wielkiej klęski głodu porównywalnej do „reformy rolnej” panów Dzierżyńskiego i Stalina na Ukrainie). Jeszcze przez wieki w Szwecji wisiały portrety polskich rodzin magnackich jako ich rodzimych przodków. Paradoks tej sytuacji polega na tym że uchroniło to skarby i zabytki przedwazowej Polski przed zniszczeniami rozbiorów oraz pierwszej i drugiej wojny światowej. Dlatego myślę sobie a jest to moje subiektywne zdanie że od Wazów rozpoczął się powolny upadek Rzeczpospolitej.  Bo wstąpienie Zygmunta na tron tego nie zapowiadało. Możesz się z tym nie zgodzić każdy ma prawo do subiektywnej interpretacji historii, wskazując na różne niepublikowane do tej pory źródła. Na beju często na ten temat rozmawialiśmy z @Annna2 cy z @Marek.zak1 tu jeszcze mniejsze jest zainteresowanie historią niż tam. Tam był jeszcze Michał który lubił i tłumaczył historię.    Stosuję wielkie skróty myślowe bo raz że nie mam czasu, a dwa tu niewiele osób interesuje się historią i zna historyczne zależności. W końcu się zebrałem aby choć skrótowo przedstawić Tobie moje stanowisko. Mam nadzieję że nie muszę rozwijać wątków bo są one zrozumiałe. 
    • Obudziłem się we śnie  I usnąłem na jawie Przebudziłem demony O których nie wiedziałem  Walcząc do śmierci  Śmierć pokochałem  Niezniszczalny polubiłem  Porządek a chaos zapieczętowalem  Idąc do śmietnika  Znowu ją spotkałem  By żyć - żyję w chaosie  A ona już postawiła  Świecę na moim grobie  Mam przekonanie jakieś  Że to  wspaniałe  Rodzinne spotkanie  Nawet gdy chryzanntem  I innych sztuczności  Nademną nie będzie  Ona tam będzie  Pilnować dopalajacego  Się po mnie płomienia  Aż nie zabraknie wosku może  knota  Bo nawet babcine Wici mają   W płynącym nurcie  koniec  W nieprzerwanie Łączących się  Strumieniach  Aż do ostatniej  Kropli wody 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...