Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mówiło się, mówiło, i pisało... Do dziś można znaleźć pornograficzne zdjecia, obrazki, powstało mnóstwo ksiażek pornograficznych. Strasznie śmieszne zresztą, mające tyle wspólnego z rzeczywistością, co kot napłakał. Oczywiście, nie było to w obiegu oficjalnym, ale było.
Mówiac o epoce wiktoriańskiej miałam bardziej na myśli czas, nie miejsce.
Popęd seksualny jest silny, owszem, ale stwierdzenie, że dziewczynka, której śni sie ogórek, jest niewyżyta seksualnie to lekkie nadużycie, nie uważasz?...
Pozdrawiam, j.


No właśnie stąd ten wątek, mówiono mi o masie absurdalnych teorii psychologicznych. Ja w ogóle mam dość sprzeczne podejście do tej dziedziny nauki. Z jednej strony to czego uczyłem sie w tym roku, było bardzo sensowne i można było to łatwo odnieść do siebie, natomiast jakieś zaawansowane kwestie w stylu tego, że deja vu jest obajewem osobowości schizotypowej i mogę mieć schizofrenię po 40-stce, wydaje mi się raczej szrlatanerią. Inna sprawa, że nie znam się na tym za bardzo i rownie dobrze mogłem mieć do czynienia z dyletantami. Chociaż moja koleżanka ma ciotkę, która wykłada na łódzkiej psychologii i ciotka owa jest dla niej olbrzymim autorytetem, ale jak dla mnie moja koleżnaka jest przez to wszystko mocno pokręcona (taki eufemizm.)
  • Odpowiedzi 129
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A ja znam kobiete, ktora wolalaby byc facetem. Nawet z nią spalłem (pomylka zreszta:)). Nie mialo to jednak nic wspolnego z zazdroscia o penisa, ona zwyczajnie nie lubila kobiet, uwazala je za glupie i nie chciala byc jedna z nich, gdyz odczuwala swoje wlasne uwarunkowania genetyczne do naiwnosci etc.

Z reszta znam mnostwo kobiet, ktore przynajmniej raz w miesiacu krzycza "dlaczego ja jestem kobieta!?"
Opublikowano

wiem że to "zadanie" jest proste i wiem też że kobiety miewają z nim większe trudności - dlatego to wrzuciłem (tyle że Mirek zepsół zabawe, podając tak szybko odpowiedź :/ )

a wracając do rozmowy:
joaxii - ale właśnie o to chodzi, że kobiety były (BYŁY)dysryminowane, wszyscy wiedzą, ale aktualnie to już przeszłość - aktualnie mamy pełne równouprawnienie (nawet wiek emerytalny mająwyrównywać ;) ) i takie próby udowadniania że obie płcie są równe, są niedorzeczne (bo nikt tego nie kwestionuje), i właśnie dlatego pojawia się teoria, że to wynika z kompleksów (bo jakośnie widać facetów, którzy taką równość chcą udowadniać - mężczyźni godzą się z faktem, że kobiety są bardziej romantyczne, mają bardziej podzielną uwagę i są bardziej odporne na ból (nie mówiąc już, że akceptują też fakt, że tylko one mogą rodzić dzieci) - i jakoś nie widać męskich organizacji i manifestów, że to nie fair - czy ze teraz mężczyźni udowodnią, że onie też potrafią (nie mówię tu o dewiantach przebierających siew babskie ciuszki)
emancypacja byłą potrzebna, ale swoje zadanie już wykonała, teraz wojujące feministki, czy w ogóle próby udowodnienia że płcie są równe to niestety wyraz kompleksów, bo są pozbawione podstaw i atakują najbrdziej podstawowe normy - podział na kobiety i mężczyzn, po cholere w imię jakiejś tam chorej ideologi (że kobieta też może) zmieniać coś co jest naturalne i dobre... obrazując to karykaturalnie - to tak jakby kobieta zapuszaczała brode, żeby udowodnić mężczyznom, że kobiety nie są gorsze...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pewnie, nie ma to jednak nic wspólnego z prawdziwa chęcią bycia facetem. To zwyczajna niezgoda na niedogodności związane z byciem kobietą.
Jeśli chodzi o kobiety, z którymi sypiasz - no cóż, wyjątki się zdarzają. Swoją drogą musiała mieć baaaaaaardzo małe pojęcie o świecie, skoro "odczuwałą swoje własne uwarunkowania genetyczne do naiwności". Gratuluję gustu.
Pozdrawiam, j.
Opublikowano

Klaudiusz, wszystko to prawda, tyle ze w teorii. Równość kobiet w dalszym ciągu istnieje głównie w zapisach prawnych. Tak naprawdę to jest całe mnóstwo uprzedzeń, nierówności i dyskryminacji. Nie mówię to teraz o kobietach w kopalni, ale o tym, co sie dzieje naprawdę, o tym, co siedzi w głowach ludzi. Mówię o ludziach w ogóle, nie tylko o tych wykształconych i obytych. Wystarczy spojrzeć na sfere językową - określanie kobiety słowami "dupa" na przykłąd to juz jest sprowadzanie jej do funkcji wyłącznie seksualnej. Fakt, że kobiety mają większe problemy na rynku pracy, że mniej zarabiają, że mężowie mają prawo je tłuc, bo to sprawa rodzinna, na o poza tym widać sobie zasłużyła, że funkcjonują powiedzonka typu "jak się baby nie bije, to jej watroba gnije", że w ogóle prowadzi się dyskusje takie jak ta świadczą o zakorzenionych stereotypach. Jak słyszę, że kobiety "są z natury naiwne, głupsze, nie umieją logicznie myśleć", jak słyszę żale facetów, że nie ma kobiet inteligentnych, ambitnych, to mnie krew zalewa. "Kobiety są bardziej romantyczne" to też stereotyp, zwłaszcza w świetle wypowiedzi bodajże jasia, który pisał o kobiecie, która zamiast iść do kina chciała iść do łóżka i szantazowała fochami. Zacznijmy ludzi różnicować według posiadanych cech jednostkowych, nie według płci.
Pozdrawiam, j.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tylko ze ta refleksja stoi w sprzeczności z resztą wypowiedzi - bo ja mówiłem, że kobiety już wywalczyły róność, już mają to zapisane i raczej nikt im tego nie odbierze... przypadki indywidualne to zupełnie inna historia i zupełnie inne rozwiazanie - bo tego nie zmieni żadna kobieta która udowodni wszem i wobec, że nie jest "gorsza"... te problemy (stereotypy, bicie...) wykraczają daleko poza stosunki damsko-męskie -to są problemy fundamentalne i gdyby je rozwiązać mielibyśmy utopie... ale ich nie rozwiazemy, wiec zostańmy przy temacie:
terminu "dupa" używam tylko w odniesieniu do kobiet, którym takie określenie sprawia przyjemność - takim samym problemem wydaje mi się występownaie takich przyapdków (różowe "szmatki" - dla których największym powodem do dumy, jest ilość wyroków jej nowego "men'a" - to problem oczywiście społeczny, ale tak jest, a z tego co widzę, wsród facetów takiego zjawiska nie ma)

dlatego wydaje mi sie, że mówienie, ze kobiety muszą udowodnić swoja równośc, zeby już wiecej nie były bite czy nazywane "dupą" to - mówiac delikatnie - pogląd niedorzeczny... to samo tyczy się inteligencji - dlaczego kobieta miałaby coś udowadniać - potrzeba udowadniania czegokolwiek wynika z własnej niepewności...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tylko ze ta refleksja stoi w sprzeczności z resztą wypowiedzi - bo ja mówiłem, że kobiety już wywalczyły róność, już mają to zapisane i raczej nikt im tego nie odbierze... przypadki indywidualne to zupełnie inna historia i zupełnie inne rozwiazanie - bo tego nie zmieni żadna kobieta która udowodni wszem i wobec, że nie jest "gorsza"... te problemy (stereotypy, bicie...) wykraczają daleko poza stosunki damsko-męskie -to są problemy fundamentalne i gdyby je rozwiązać mielibyśmy utopie... ale ich nie rozwiazemy, wiec zostańmy przy temacie:
terminu "dupa" używam tylko w odniesieniu do kobiet, którym takie określenie sprawia przyjemność - takim samym problemem wydaje mi się występownaie takich przyapdków (różowe "szmatki" - dla których największym powodem do dumy, jest ilość wyroków jej nowego "men'a" - to problem oczywiście społeczny, ale tak jest, a z tego co widzę, wsród facetów takiego zjawiska nie ma)

dlatego wydaje mi sie, że mówienie, ze kobiety muszą udowodnić swoja równośc, zeby już wiecej nie były bite czy nazywane "dupą" to - mówiac delikatnie - pogląd niedorzeczny... to samo tyczy się inteligencji - dlaczego kobieta miałaby coś udowadniać - potrzeba udowadniania czegokolwiek wynika z własnej niepewności...
Ty to mówiłeś, i w Twoim odczuciu tak jest, jednak tak naprawdę jest zupełnie inaczej. Równości nie ma. Stąd pęd (nie twierdzę, ze słuszny, choć można go zrozumieć) do udowadniania. Nie mówiłam o Tobie, tylko o powszechnie panujacych zwyczajach. Wystarczy się przejść na spacer, albo posłuchać rozmów "panów" przy sąsiednim stoliku w pizzerii, by usłyszeć:"Ty, patrz, ale dupa", "Ta Gośka to niezła dupa" itp. Nie sądzę, by każda atrakcyjna dziewczyna czuła się usatysfakcjonowana takim określeniem.
Jeszcze raz powtarzam - mówię o tym, co się dzieje dookoła, na ulicy, na plaży, gdziekolwiek. Nie mówię o Tobie, czy innych panach w tym watku. Jednak sytuację nakreśla się właśnie poprzez to, co się dzieje dookoła, nie na podstawie zachowań pojedynczych osób.
Jeżeli usłyszę, ze są ludzie, którzy w genach mają naiwność - będzie to zgodne z postulatem, by różnicować ludzi wg poszczególnych cech. Dopóki słyszę, że kobiety mają zapisaną w genach naiwność - postulat będzie aktualny. Kobiety w genach mają zapisane pewne cechy anatomiczne, oraz potencjalną możliwość rodzenia dzieci. Cała reszta to cechy jednostkowe, dotyczące obu płci.
Pozdrawiam, j.
Opublikowano

To zależy od kultury. Społeczność, ktora wartościuje kobietę na tym samym poziomie co mężczyznę, rzadko spotyka takie przypadki. Ale większość kultur niestety nie postępuje tak z kobietami, dlatego możliwe jest, że mogą cierpieć na podobne sprawy. Jest to tylko i wyłącznie wina poczucia wrodzonej, podświadomej niższości, ktorą ukształtowała kultura męska. Sądzę, że da się do zmarginalizować, tylko... komu na tym zalezy ?


A co do dyskryminacji - istnieje nadal. Papierowe prawo to nie codzienność. Pozycja kobiet nadal jest gorsza pod względem ekonomicznym, prawnym, pod względem życia codziennego. Fakty rynku pracy są nieubłagalne. Feminizm jest tutaj bardzo, ale to bardzo potrzebny. Polecam książkę "Ekonomia i płeć", polecam raporty ONZ. Kobiety w Polsce zarabiają za pracę o tej samej wartości do 20 % mniej, są sporadycznie awansowane, no i do tego "szklany sufit", nie mówiąc o spychaniu kobiet poza politykę. O aborcji nie wspomnę...

Opublikowano

Klaudiusz - myślisz, że jak coś napiszą w konstytucji to wszyscy się do tego stosują ? Sądzisz, że kilka tysięcy lat dyskryminacji, nagle przewrót i w sto lat cała ludzkość się zmieniła ??? Jeśli KK mówi: "nie kradnij" to znaczy, że nikt nie kradnie ? To, że prawo zabrania dyskryminacji kobiet, nie oznacza, że nie są dyskryminowane. To chyba oczywiste, czyż nie?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie jest to prawda, ale slogan i daleko idące uogólnienie. Po prostu bywa różnie z tą dyskryminacją i to nie tylko kobiet przez mężczyzn, ale również przez kobiety. Prosty przykład — możesz głosować, nie? Bierzesz dowód, idziesz do komisji, dostajesz kartkę i głosujesz. To nie jest równość tylko w zapisach prawnych.
Problem polega na tym, że brakuje uregulowań prawnych, które mogłyby pozwolić ew dochodzić dyskryminowanym praw.

Dorabianie ideologii. Określenia obraźliwe dotyczą nie tylko kobiet i z założenia mają sprowadzić jakąś osobę do jakiejś funkcji i to niezbyt chwalebnej. Zorganizujcie się i wymyślcie jakieś określenie na faceta, odpowiednika „dupy”. Proszę bardzo. Wykażcie się kreatywnością.

to jest problem dotyczący stosowania prawa przez powołane do tego organy, nie ma wiele wspólnego z tematem

nie znam nikogo, kto używałby go na serio
mężczyźni są romantyczni, kobiety pragmaromantyczne — tak twierdzą badacze
Opublikowano

ja bardzo proszę, aby nie dać się zwariować, bo z tą „dupą” to już przegięcie
gdybym przy koleżance joaxii użył określenia „pajac” w stosunku do mężczyzny, na pewno by się nie oburzyła, tak samo jeślibym nazwał „rezusem” osobnika z niskim czołem zarośniętego z krzywymi nogami i poruszającego się jak mężczyźni z teledysku 50cent
„dupa” jest określeniem nieeleganckim, zarazem jednak zawiera w sobie ładunek pozytywnych wartości, niejako podziw dla atrakcyjności kobiety, można to lepiej z pewnością wyrażać, ale to już nie kwestia dyskryminacji, ale raczej kultury osobistej
czy może w związku z równouprawnieniem nie wolno teraz będzie prezentować opinii na temat atrakcyjności kobiet? ja niejednokrotnie słyszałem jakie rzeczy kobiety potrafią o facetach wygadywać — włos się na głowie jeży

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pewnie, nie ma to jednak nic wspólnego z prawdziwa chęcią bycia facetem. To zwyczajna niezgoda na niedogodności związane z byciem kobietą.
Jeśli chodzi o kobiety, z którymi sypiasz - no cóż, wyjątki się zdarzają. Swoją drogą musiała mieć baaaaaaardzo małe pojęcie o świecie, skoro "odczuwałą swoje własne uwarunkowania genetyczne do naiwności". Gratuluję gustu.
Pozdrawiam, j.

Chlopa ci trzeba.
Opublikowano

Vacker, nie przeginaj. Dupa to nie jest miłe określenie i podoba się chyba tylko facetom. Za zawarty tam "ładunek pozytywnych emocji" dziękuuję uprzejmie, nie wiem, czemu większosci facetów wydaje się, ze kobiety nie marzą o niczym innym, niz tylko żeby jakiś facet (często brudny, śmierdzacy, zapity i chamski) ślinił się na jej widok.
Pajac nie odnosi się do facetów w ogóle, tylko do danego przedstawiciela gatunku ludzkiego, który zachowuje się w określony sposób. Nie jest zdeterminowane płcią, tylko zachowaniem.
Nie widzę potrzeby zniżac sie do wymyślania obraźliwych określeń dla facetów - to idiotyczne, bo zamiast poprawiać sytuację, pogarsza ją. Poza tym wymyślenie tego typu epitetów nie jest dowodem na kreatywność, tylko raczej na gruboskórność i dyskryminację.
Prawo, które istnieje tylko w zapisach, i nie jest egzekwowane jest martwe. Pracodawcy dalej nie zatrudniają kobiet w wieku "produkcyjnym", pytają o ciąże, dzieci itp. Moja znajoma w wieku lat 55 (choć wiek tu akurat nie gra roli) musiała przynieść zaświadczenie od ginekologa, ze nie jest w ciąży. Oczywiście wszystko jest nieoficjalne, ale dopóki istnieje na to przyzwolenie społeczne, a istnieje - nic się nie da z tym zrobić. Podobnie jest z innymi przejawami dyskryminacji. Jakieś 50% społeczeństwa uważa, ze to jest w porządku, że to nie dyskryminacja, tylko "docenianie wartości". Dziekuję bvardzo, wolę, zeby mnie doceniać za pracę w formie finansowej, a nie w formie kwiatka i obśliniania ręki na dzień dobry. A tu jest problem, bo kobieta (o czym bezwzględnie świadczą statystyki) zarabia mniej, wykonując tę samą pracę co mężczyzna. Bo przecież nie wypada, zeby facet zarabiał tyle, co kobieta, a nie daj Boże mniej!...
Ze społecznego punktu widzenia - jak kobieta zostawi męża, a nie daj Boże jeszcze dzieci, to jest podła suka. Jeśli zrobi to facet - to dlatego, ze kobieta była wredna suką. Co najwyzejk, pokręci sie głową z dezaprobatą, ale też z pewnym podziwem ("ten to ma farta - znalazł sobie młodszą dupę"). Zdrada kobieca - puszczalska, suka itp. Męską - traktuje sie z pobłażaniem.
Jeśli chodzi o bicie - jest bardzo częstym sposobem rozwiązywania problemów w rodzinie. Wystarczy zajrzeć do statystyk "Niebieskiej Linii" i innych organizacji zajmujących się tymi sprawami.
Powtarzam - nie chodzi mi o martwe zapisy w kodeksie. Chodzi mi o to, co sie dzieje naprawdę, w realnym świecie. Stosowanie prawa ma tu dużo do rzeczy - to ono najczęściej charakteryzuje się dyskryminacją. Przykładów na to mogłabym Ci podać setki. Również z mojego własnego podwórka. Fakt, że posiadamy możliwość głosowania, niewiele zmienia. Zwłaszcza, że wiele kobiet daje się wpasować w rolę głupszej i gorszej, poza tym w większości nie mają czasu na zajmowanie się polityką. Stad zajmują sie nia głównie faceci. Kobieta musi nakarmić męża i dzieci, posprzątać, zrobić pranie. Powtarzam - mówię o szerokiej rzeszyosób słabiej wykształconych, mniej zarabiających.
Pozdrawiam, j.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pewnie, nie ma to jednak nic wspólnego z prawdziwa chęcią bycia facetem. To zwyczajna niezgoda na niedogodności związane z byciem kobietą.
Jeśli chodzi o kobiety, z którymi sypiasz - no cóż, wyjątki się zdarzają. Swoją drogą musiała mieć baaaaaaardzo małe pojęcie o świecie, skoro "odczuwałą swoje własne uwarunkowania genetyczne do naiwności". Gratuluję gustu.
Pozdrawiam, j.

Chlopa ci trzeba.
O właśnie. Typowo męski punkt widzenia. Ciekawa jestem, na jakiej podstawie wysnuwasz takie przypuszczenia. Które w zasadzie kwalifikują się do zgłoszenia do moderacji.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ulegasz stereotypom, joaxii...
"ten stary chuj", 'bydlę", "facecik", "mięśniak", "świnia", "brudny i śliniący się zboczeniec" (nawiasem mówiąc, to nie widzialem faceta, który rzeczywiście ślini się na widok atrakcyjnej kobiety) to epitety rzucane przez kobiety i nie wymieniłem nawet połowy, więc dajcie sobie spokój, Drogie Panie, z przekonywaniem wszystkich, że stale i o każdej porze dnia jesteście krzywdzone. Nie rozpatrujmy tutaj przypadków indywidualnych, gdy rzeczywiście ktoś jest oceniany niesprawiedliwie.
Można jeszcze długo pisać, ale nie wiem, czy jest sens. Dziwne argumenty padają z obu stron i czytam tę dyskusję z coraz większym przerażeniem. Najdziwniejsze jest to, że armat przeciwko komarom zaczynają używać kobiety. Chcecie być za wszelką cenę takie ostre i nie zauważacie przy okazji, że robicie dokładnie to samo, co mężczyźni kilkadziesiąt i kilkaset lat temu. W czym więc jesteście lepsze? To przypomina mi problem rasizmu. Uważa się powszechnie, że rasista jest biały i bije murzynów. Co w takim razie robi murzyn, który zabija bez powodu białego tylko dlatego, że ten przekroczył granicę "czarnej" dzielnicy?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Chlopa ci trzeba.
O właśnie. Typowo męski punkt widzenia. Ciekawa jestem, na jakiej podstawie wysnuwasz takie przypuszczenia. Które w zasadzie kwalifikują się do zgłoszenia do moderacji.

O właśnie. Jestem ciekaw, co w mojej wypowiedzi kwalifikuje sie do moderacji? Na takiej podstawie, że jesteś babą, a baby zwykle potrzebują chłopa, a chłopy bab. Czasem jeszcze piwa.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a mojego kumpla który złamał nogę, trener nie chciał wystawić do składu na ważny mecz - to była dopiero dyskryminacja!!
czy aby nie przesadzamy - owszem nie zatrudnić TYLKO dlatego ze ktoś jest kobietą to pewnien przejaw dyskryminacji, ale przy 20% bezrobociu pracodawca chyba sobie może wybrać lepszego (a wieć takiego, który za miesiąc nie uda sie na płatny kilkumiesieczny urlop, pracownika... tak samo jak do podawania cegieł woli zatrudnić wysokiego i silnego, który mu po godz. nie zemdleje - czy to dyskryminacja chudych i małych???
idac tym tokiem dochodzimy do wniosku, że trenerzy koszykówki to cholerni szowiniści i rasiści bo wybierajątylko wysokich (w dodatku czarnych)

osobiście popieram równouprawnienie, ale takie udowadnianie, że kobiety są "równe" po prostu śmieszy - bo nie są! są inne i tak jest dobrze... a wszystkie te rzekome przejawy nietolerancji wynikają z ogólnego stanu społeczeństwa (a dokładniej jego degeneracji) - i występują we wszytskich dizedzinach życia (ci sami ludzie, którzy uważają że kobiete należy bić, to samo robiawzględem swoich dizeci itd...) (np. mówisz o "rzeszach słabiej wykształconych" - to czy nie lepiej zająć sie ich wykształceniem, niż wykładać zagadnienie równości? (nie mówiąc że wiara w sukces jest lekkąnaiwnością )
a apropo "słabiej wykształconych"; ja jestem dyskryminowany bo nie słucham hip-hopu, ale bynajmniej ostatnią rzeczą na którą odczuwam potrzebę, jest udowadnianie hiphopowcom że jesteśmy "równi", czy więc (wracając do tematu) te próby "udowadniania" w wykonaniu nektórych kobiet, nie są rzeczywiście przejawem (irracjonalnych) kompleksów? - udowadniać temu "brudnemu, zaślinionemu nieukowi" że kobieta nie jest od niego gorsza???...

ps. kobiety prawdopodobnie naprawawdę różnią się od mężczyzn, już na poziomie budowy mózgów, ale nie dowiemy się bo wszelkie potwierdzające te tezy badania są "palone" ze względu na ich niepoprawność polityczną, a badacze oskarżani o szowinizm i nazizm (bo hitler też nienawidził kobiet) - i tego nie lubię u "bojowniczek" - dyskryminacji w imię walki z dyskryminacją

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold Gorzkowski  Smutny, ale piękny,
    • Ewa J., obecnie wyższa urzędniczka w ministerstwie kultury, swojego przyszłego męża poznała na plaży w Międzyzdrojach, gdzie na wypoczynek skierowała tę dwudziestoczteroletnią panienkę jej macierzysta firma. Wpadł jej w oko już pierwszego dnia. Elegancki, chociaż tylko w slipach, spacerował po plaży i czasami tylko udawał się na płytkie wycieczki w morze. Ewa J. umieściła swój kocyk w kratę właśnie obok "majdanu" przystojniaka w slipach. Reszta urlopu młodej pracownicy ministerstwa upłynęła na towarzyszeniu poznanemu na plaży chłopcu, chociaż może akurat było odwrotnie. Przedstawił się jako Jasiek C. Dowiedziała się jeszcze od niego, że skończył prawo i jest pracownikiem Ministerstwa Obrony, a jakże. Po samochodowym powrocie z urlopu (Jan C. był zmotoryzowany) romans trwał w najlepsze i po roku zakończył się bardzo kameralnym weselem. Młoda mężatka przeprowadziła się do eleganckiego, chociaż architektonicznie siermiężnego, tak zwanego dolarowca, mieszkania męża. Dwa lata później Ewa C. urodziła chłopca, któremu dano na imię Piotr. Po wykorzystaniu urlopu macierzyńskiego młoda mama wróciła do pracy, a małemu Piotrowi wynajęto bardzo drogą, bo dobrze wykształconą opiekunkę. Lata płynęły. Państwo C. spędzali razem urlopy, powodziło im się doskonale, byli kochającym i czułym małżeństwem. Mieli własny jacht na Mazurach oraz domek myśliwski zagubiony gdzieś w bieszczadzkich lasach. Czasami przyjmowali gości, ale byli to zawsze znajomi pani Ewy. Mąż, ze względu na tajny charakter swojej pracy, nie ma przyjaciół, mawiała do swoich przyjaciółek pani Ewa. - A co to za praca? dopytywały zaciekawione. Sama nie wiem, ale to jakaś osobliwa wojskowa tajemnica – odpowiadała. 23 lata po ślubie Ewa C. zjawiła się nieproszona na policji i zażądała rozmowy z oficerem, bo to, co ma do przekazania, jest rewelacyjnie ważne i niezwykle tajne. Policja chętnie nadstawia ucha, bo bardzo sobie ceni donosy, a szczególnie takie, w których żona donosi na własnego męża. Ewa C. zeznała, że odkąd poznała Jana C., on zawsze pracował w ministerstwie obrony. Miał legitymację służbową przedłużaną w grudniu na następny rok. Ale w 23. roku wspólnego życia pani Ewa C., urzędniczka w ministerstwie, udawała się do swojego chorego szefa, dyrektora departamentu, w celu zasięgnięcia jego opinii w sprawie służbowej. Było to przed południem, przed ekskluzywnym budynkiem mieszkalnym, ostatnio oddanym do użytku w Warszawie. Zobaczyła mianowicie swojego męża w garniturze i z czarną teczką w dłoni (tak właśnie o tej porze roku wychodził do pracy), jak sprężystym krokiem przemierza przeszklony korytarz na pierwszym piętrze, zatrzymuje się, otwiera jakieś drzwi i wchodzi do czyjegoś, jak sądziła, mieszkania. Przyjrzała się dobrze tym drzwiom. Były identyczne jak siedem pozostałych. Pospiesznie załatwiła swoje sprawy z pryncypałem, ale do pracy już nie wróciła. Zaintrygowana i pobudzona siedziała w samochodzie, obserwując znajome drzwi z numerem, za którymi zniknął mąż. Kilka minut po szesnastej elegancki pan, czyli właśnie Jan C., wyszedł z mieszkania, przemierzył korytarz, zjechał windą na parking, wsiadł do swojego samochodu i odjechał, a czatująca żona podążała za nim. Pan Jan podjechał pod dom państwa C. i niespiesznie się do niego udał. Chwilę po nim do domu weszła małżonka. Nie dała po sobie poznać, że oto poznała jakąś męża tajemnicę. Standardowe pytania: jak w pracy, wszystko dobrze, obiad, syn na randkę z dziewczyną lub chłopakiem, lektura gazet, kolacja, telewizor, łóżko. Rano Jan C., jak co dzień, wychodzi pierwszy, ale tuż za nim wybiega Ewa C. Podróż małżonka pod dom z wczorajszych obserwacji Ewy C. Pan Jan opuszcza samochód, idzie chwilę korytarzem i znika za drzwiami mieszkania, czy diabli wiedzą czego, oznaczonego numerem sześć. Żona idzie za nim, podchodzi pod drzwi, nasłuchuje, ale nie dobiegają do niej żadne dźwięki. Jest cicho. Wsiada do swojego samochodu, jedzie do pracy, bo dzisiaj akurat musi, ale wychodzi wcześniej, jedzie na Mazurską (tak ją tutaj nazwijmy). Tuż po szesnastej wychodzi mąż, wsiada do samochodu i jedzie do domu. Ale zaraz po obiedzie żona pyta męża, czy u niego w pracy wszystko w porządku. Oczywiście, jest spokojnie – odpowiada. Jest klasycznie spokojnie i dodaje jakąś ciekawostkę o generale, którego żona zna tylko z telewizora. I jest następny dzień. Rano małżonkowie, oboje, ale oddzielnie, jadą na Mazurską, ale tym razem Ewa C. dzwoni do ministerstwa, że dzisiaj do pracy nie przyjdzie, bo delikatnie mówiąc, niedomaga. Siedzi osiem godzin przed pracą, a raczej przed sama nie wie czym swojego męża, aż wreszcie kilka minut po szesnastej pracownik ministerialny opuszcza, powiedzmy, że pracę i jedzie do domu. Małżonka jedzie za nim. W poniedziałek Ewa ze swoją koleżanką z pracy podjeżdża na Mazurską. Poinstruowana kobieta idzie do mieszkania nr 6 i dzwoni. Otwiera jej mąż Ewy C. (ona go zna, on jej nie) w samej koszuli, krótkich spodenkach i na bosaka. Koleżanka żony pyta, czy zastała Stefana. Jan C. bardzo grzecznie, z uśmiechem na twarzy i na luzie odpowiada, że tutaj nie ma nie tylko Stefana, ale nawet żadnego innego mężczyzny. Ewa C. analizuje swoje życie, a raczej życie swojego męża, Jaśka. Chodzi codziennie przez 23 lata do tej samej pracy, zawsze ubrany elegancko, wręcz wytwornie, jak na człowieka z dużą klasą i na stanowisku przystało. O jego pracy nigdy szeroko nie rozmawiają, bo to są tajemnice i lepiej dla niej, aby nic nie wiedziała. Nie ma przyjaciół ani kolegów. Małżonkom nie zbywa na niczym. Mąż jest czuły i troskliwy, a więc jest świetnym partnerem i ojcem. Każdego miesiąca oddaje do domowego budżetu swoje zarobki w bardzo przyzwoitej wysokości. Ale w rzeczywistości do pracy nie chodzi, bo z tego, co ona się orientuje, to jeszcze u nas tak nie ma, żeby ministerstwo zlecało swoim pracownikom chałupnictwo. A więc tak, myśli Ewa C. Albo w grę wchodzi jakiś niezrozumiały romans z kobietą, albo mąż jest uwikłany w bardzo nieczyste interesy. Pewnego popołudnia, kiedy mąż jest w domu, jedzie na Mazurską i dzwoni do drzwi z numerem 6. Cisza, chociaż dzisiaj modnie byłoby napisać, że słyszy ciszę. Nie ma spisu lokatorów. Jeździ tak kilka razy, ale nigdy jej nikt nie otwiera. Wtedy jedzie na policję, która skrupulatnie spisuje jej zeznania, na koniec prosząc o dyskrecję. Oni się do niej odezwą. Policjanci szybko orientują się, że jeżeli w grę wchodzi pracownik Ministerstwa Obrony, o którym oni sami w swoich aktach mają pustkę, to sprawę należy przekazać do kontrwywiadu wojskowego. Agenci kontrwywiadu, wietrząc szpiegostwo na dużą skalę, zakładają na Jana C. całkowitą inwigilację. W nocy wchodzą do mieszkania na Mazurskiej i skrupulatnie go przeszukują. Jest to 90-metrowy apartament, bardzo bogaty i wykwintnie wyposażony w najlepsze włoskie meble skórzane, super sprzęt audio, kino domowe, obrazy, puszyste dywany, jednym słowem, mieszkanie jest urządzone z niebywałym przepychem, aczkolwiek z zachowaniem niebanalnej elegancji. Na półkach stoją tysiące dysków z filmami i muzyką jazzową. Na powierzchni około 20 m² rozłożona jest instalacja kolejki elektrycznej. Nie są to jednak tanie zabawki z dawnego NRD czy chińska tandeta. Te kolejkowe zabawki wytwarzane są na zamówienie w Japonii przez firmę produkującą je dla bardzo zamożnej klienteli. Tory są szersze niż w normalnych zabawkach, lokomotywy i wagoniki wykonane z dbałością o każdy szczegół, jest komputerowe zarządzanie ruchem, a całość ma wartość luksusowego samochodu osobowego. W rogu stoi najnowsze dziecko firmy Lockheed Martin, przeznaczone dla dużych i bardzo bogatych chłopców. Jest to wart kilkadziesiąt tysięcy dolarów symulator lotniczy do walk w powietrzu, bombardowań, atakowania czołgów i tak dalej. W klaserach na półkach są zbiory monet. Jak szybko orientują się agenci, są to monety najdroższe na świecie. A więc, pomyśleli agenci przeszukujący mieszkanie, człowiek tu mieszkający pławi się w luksusie, na jaki stać tylko ludzi najbogatszych. W mieszkaniu z numerem 6 instalowane są podsłuchy głosowe i wizyjne. Jan C. zostaje zaś poddany totalnej inwigilacji. Prześwietlone zostaje życie obserwowanego od jego narodzin. Obserwuje się również jedyną bliską mu osobę, czyli jego matkę, Kazimierę C. Jest ona byłą urzędniczką do spraw bezpieczeństwa i higieny pracy w centrali PKP, aktualnie, ale od 21 lat, na rencie po stracie nogi w wypadku kolejowym. Kobieta ta pobiera 1920 zł renty, jest domatorką, nigdy i nigdzie nie wyjeżdża. Agenci szybko ustalili, że Kazimiera C. jest właścicielką wartego 950 tysięcy zł mieszkania na Mazurskiej oraz luksusowego sportowego mercedesa GLE Coupe wartego pół miliona złotych, jakiego używa jej syn Jan. W mieszkaniu Kazimiery C. zjawia się agentka podająca się za pracownika Urzędu Skarbowego, pytając, skąd posiadała ona pieniądze na zakup mieszkania i samochodu. Kobieta nie jest speszona ani zdenerwowana pytaniami. Odpowiada, że o wszystko należy pytać jej syna, czyli Jana C. Groźby i perswazje nie rozwiązują jej języka. Trzymiesięczna totalna inwigilacja, podsłuchy i nagrania nie odpowiadają na żadne istotne pytania służby wojskowej. Wiadomo jedynie, że Jan C. nie tylko aktualnie nie pracuje, ale w ogóle nigdy i nigdzie nie pracował. Kontrwywiad ustala też, że obserwowany prowadzi niezwykle ustabilizowane życie. Każdego dnia jedzie do "pracy", czyli na Mazurską, bawi się tam jak chłopiec, ogląda filmy, słucha jazzu, czasem się zdrzemnie i wraca po "pracy", czyli po wszystkim, co w swoim, właściwie swojej mamy, mieszkaniu robił, do domu. Sprawia wrażenie człowieka bardzo pewnego siebie, ale ciepłego i miłego. Nie ma znajomych, z nikim się nie kontaktuje, nikt go nie odwiedza. Kontrwywiad zwraca sprawę policji, a ta decyduje się na zatrzymanie Jana C. Na pierwszym przesłuchaniu zatrzymany opowiada policji bajkę o tym, że kilkadziesiąt lat temu, kiedy zażywał życia w lenistwie, bo właśnie rzucił liceum po drugiej klasie szkolnych trudów, spotkał na ulicy szczupłego mężczyznę, który powiedział mu mianowicie, że jest jego ojcem. Powiedział też synowi, że porzucił matkę i jego, kiedy syn miał 5 lat. Dzisiaj przychodzi tu, aby nadrobić krzywdę, jaką mu wyrządził swoim odejściem. Powiedział też, że nie zapomniał o chłopcu i z bagażnika poloneza wyjął niewielką skórzaną torbę, wręczając ją synowi. – Masz tutaj ogromny majątek – powiedział – bądź tylko mądry, a wystarczy ci na całe życie. Chociaż Jasiek C. nie rozpoznał w nieznajomym ojca, to jednak po wypytaniu mamy, jak wyglądał tata, zorientował się, że to był właśnie on. W skórzanej teczce znajdowało się kilkadziesiąt papierowych pakunków, w każdym z nich było po kilka szlifowanych kamieni. Były to brylanty. Jan C. kupił odpowiednią literaturę, odwiedzał sklepy jubilerskie i powoli docierało do niego, że naprawdę został właśnie bogaczem. Pewnego dnia z dwoma niedużymi kamyczkami udał się do złotnika. Ten obejrzał towar i powiedział, że to dla niego zbyt poważny interes i nie jest zainteresowany zakupem, ale może skontaktować sprzedającego z odpowiednią osobą. Osoba ta zjawiła się na umówione spotkanie. Był to mężczyzna mówiący po angielsku, ale znał też wiele słów polskich. Obejrzał i zważył małą wagą jubilerską kamienie i powiedział, że może za obydwa zapłacić jakąś astronomiczną dla Jana C. kwotę. Transakcja doszła do skutku. Wtedy Jan C. powiedział Anglikowi, że niebawem będzie miał do sprzedania znowu dwa kamienie. Kupujący pozostawił swoją wizytówkę i powiedział, że czeka na telefon. Przez 25 lat Jan C. dzwonił do Anglika kilkanaście razy. Nauczył się mówić po angielsku. Przyzwyczajeni jednak do trochę bardziej realistycznych bajek policjanci zaproponowali w rewanżu za opowieść Janowi C. areszt. Prokurator wystąpił o jego zastosowanie do sądu, ale ten nie znalazł ku temu podstaw prawnych. Jana C. zwolniono. W kilka dni później został jednak ponownie zatrzymany pod zarzutem podrabiania dokumentów, a mianowicie legitymacji służbowej Ministerstwa Obrony. Zatrzymany przyznał się do otrzymanych zarzutów i zeznał, że wykonał ją sam, korzystając z drukarki i maszyny do foliowania. Co roku wypełniał też odpowiednie rubryki, co miało świadczyć o ważności legitymacji w kolejnym roku, własnoręcznie wykonaną pieczątką. Należy jednak stwierdzić, co przyznał również prokurator, że wygląd zrobionej przez zatrzymanego legitymacji bardzo daleko odbiegał od oryginału, a nawet był do niego zupełnie niepodobny. Zatrzymany przyznał się do zarzucanego czynu i chociaż prokurator sporządził wniosek do sądu o zastosowanie wobec podejrzanego aresztu, to jednak sąd nie znalazł ku temu odpowiedniego powodu. Jeszcze raz policjanci próbowali nakłonić Jana C. do uwiarygodnienia swojej opowieści przez okazanie pozostałych brylantów. – Będzie panu lżej, panie Janie,  przekonywali. – Nie bądźcie panowie śmieszni , odpowiedział grzecznie zatrzymany i udał się do domu. W jakiś czas później Jan C. otrzymał wezwanie do prokuratury i udał się tam ze swoim świetnym adwokatem. Prokurator przedstawił podejrzanemu akta sprawy przed skierowaniem do sądu. Z akt Jan C. dowiedział się, że za całą sprawą stała jego żona Ewa, składając na własnego męża donos na policję. Wkrótce odbyła się sprawa sądowa, a sąd, z powodu małej szkodliwości społecznej czynu, sprawę umorzył. Jan C. przeprowadził rozmowę z żoną. – Słuchaj, wiem, że to ty na mnie doniosłaś, zachowałaś się jak ostatnia zdzira, ale ci wybaczam, bo cię kocham,  powiedział, a w odpowiedzi usłyszał to, czego ona dowiedziała się od policji. – Jak ja mogłam tyle lat żyć z prostakiem bez zwykłej matury,  jesteś dla mnie oszustem,  jak mogłam wyjść za człowieka z gminu,  krzyczała  nie tylko mężowi w twarz ale w kilka dni później również prosto w oczy swoim bardzo licznym a ciekawskim przyjaciółkom. Jan C. jak stał tak wyszedł ze swojego mieszkania. Nigdy już do niego nie wrócił. Wkrótce z wniosku pani Ewy odbyła się sprawa rozwodowa i już na pierwszej rozprawie sąd zarządził rozwód. Ewa C.  wytoczyła   następnie swojemu byłemu mężowi sprawę o podział majątku. Mieszkanie i samochód jest byłej teściowej ale my z mężem    mamy luksusowy jacht  i dom  myśliwski w lesie, napisała w pozwie Ewa C. Łączna wartość majątku małżeństwa została oszacowana na sześć milionów złotych. Na  sprawie świetny  ale bardzo drogi adwokat męża przedstawił zaświadczenie,  że trzy miesiące temu na jachcie którym płynął jej mąż wybuchła butla gazowa i doszczętnie go zniszczyła. Jana C  wyłowiła z wody łódka wędkarska a zaraz potem przyjęła go na pokład motorówka policji wodnej.  -Tutaj jest cała dokumentacja zdarzenia powiedział i położył na stole sędziowskim plik dokumentów.  - Tylko przez zwykłe przeoczenie Jan C.  zapomniał o opłaceniu ubezpieczenia wypadkowego, dodał mecenas.  Ale jest jeszcze dom, darła się w sądzie Ewa C.  Adwokat z kamienną twarzą położył przed sędzią notatki z policji i straży pożarnej stwierdzające że w dniu takim a takim  prawdopodobnie od zwarcia instalacji elektrycznej wybuchł pożar po którym wspaniały dom myśliwski zamienił się w stertę gruzu. - - On to spalił,  wrzeszczała przed sądem Ewa C. mając  widocznie na myśli swojego byłego męża.  Bardzo wątpię, powiedział adwokat i położył na stole sędziowskim dokumenty stwierdzające,  że w dniu pożaru Jan C. towarzyszył swojemu mercedesowi w wymianie oleju w autoryzowanym serwisie, setki kilometrów od uroczego domku w lesie. Syn małżonków C.  Piotr kupił sobie na raty aczkolwiek jak głosi plotka za pieniądze tatusia mieszkanie i zamieszkał tam ze swoją dopiero co poślubioną żoną. Kolorowe gazety doniosły ostatnio,  że śliczna młoda aktorka grająca już nie tylko w serialach, poślubiła przystojnego i bogatego,  chociaż już starszego pana. Chodzi właśnie o Jana C. Idiotka Ewa J. dawniej Ewa C. mieszka obecnie w wynajętej obskurnej kawalerce gdzieś na Ursynowie. Głupota towarzyszy ludzkości od samego jej początku, małostkowość zaś jest tym jej elementem który potrafi zniszczyć życie nie tylko śmieciarza,  doktora habilitowanego,  czy prostego magistra,  ale również  ministerialnej urzędniczki. I to byłoby na tyle.              
    • @Robert Witold Gorzkowski - dziękuje -
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @poezja.tanczy :) Ślicznie dziękuję 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - uśmiecham się do twojego komentarza - miło że czytasz -                                                                                         Pzdr.zadowoleniem. @Andrzej P. Zajączkowski - @Rafael Marius - @Wiesław J.K. - dziękuje - 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...