Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Miodowa panienka spogląda słodziutko na twoją twarz. Uśmiecha się prześlicznie, szczerzy równiusieńkie ząbki. Z jej oczu i serca bije lepka hipokryzja. Nie sposób się uwolnić.
„Tak, psze pana”, „Ależ, nie trzeba, skarbeńku”, „Dziękuję ci, kochanie”, „Ależ pan uroczy!”, „Śliczne dzięki, żabko moja”. No i wieczne „MIODZIO”.
Miodowa panienka przyjmuje różne formy. Jak miód- raz w pękatej baryłce, innym razem w podłużnym dzbaneczku. Blondynka, szatynka, 1, 50 w kapeluszu, 2 metry z okładem. Różnie. Jedno tylko bywa niezmienne- strasznie się lepi.
A jak się jej wreszcie pozbyć, zostawia ślady. Trudno wywabialne.
Miodowa panienka wcale nie mówi do ciebie bezpośrednio. Nie przedstawia się „cześć, jestem miodowa panienka”. Ale gdy podejdzie, ty już wiesz. To ona. Łatwo rozpoznać. Po miodowym zapachu. Tak właśnie pachnie fałsz.
Miodowa panienka uwielbia, gdy się odwracasz. I to bynajmniej nie ze względu na sentyment do gry w „baba jaga patrzy”. Nie. Bo gdy jesteś tyłem, jej uśmiech automatycznie się rozciąga. I ponieważ jest miodzio, nasza panienka rozpoczyna konwersację z kimś innym. Ale żebyś nie czuł się pokrzywdzony, rozmowa jest na twój temat. Czyż może być coś słodszego?
To jest miodzio.
M i i i i j o o o o d z i o ! ! !
Swą słodyczą jest w stanie dzielić się z całym światem. Każdemu pragnie omiodzić życie. „Chociaż tyle mogę dla ciebie zrobić.” Nie możesz grzecznie podziękować, musisz skorzystać z jej darów.
Dziwisz się, że tyle ironii w mych słowach?
Minister zdrowia ostrzega „palenie tytoniu wywołuje raka i choroby serca”
A ja ci mówię „ minister ma rację. Pilnuj się. Miodowa panienka działa jak cygarety. Nie dość, że szkodzi, to jeszcze trudno się od niej uwolnić”
Dlatego uważaj, by nie zatruła twojego życia. Miód w dużych ilościach szkodzi. Bywa toksyczny. Przebywanie z nią grozi, bo ona ciągle słodzi. Miodzi.

Aż dziw, że ją jeszcze pszczoły nie oblazły...

Opublikowano

hehe
sie ubawiłam, bo znam takowe miodowe postaci
pięknie Obsmarowałaś te paskudne stworki, bleeeee
nie ma jak odpowiednia dawka ironii

a pszczoły?
jak do ula
moja droga anielska chimero, dużo mamy uzależnionych od słodu

/a ja tam wolę wino...wytrawne/
pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Biznesmen Jan Nowak, po powrocie z Kobe, obwieścił, że na gwałt - kowala chce, w dobę! Wieś przybyła z Grania* - po odszkodowania. Dziś, gdy chcesz dać anons zatrudniaj 'o s o b ę'.        * -

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @infelia a co byś oberwał:)
    • @violetta Cała frajda polegała na tym jak je ukraść.
    • Dostałem almanach – miło, z czerwoną okładziną poplamioną tłuszczem - trudno. Trafiłem na ćpuna – pożegnał mnie wulgaryzmem, przepadł za drzwiami kwadratu. Ikona. Wieszajcie święte obrazy zamiast portretów - Egalite, upojna francuska dziwko, twoja latarnia rottes Milieu świeci zabójczym światłem. Dałem ćpunowi en liberté provisoire sutrę, świętą sutrę poety – zwrócił drukowaną kartkę z pionowym gryzmołem przeciętym w poprzek: lokomotywy mogą mieć kolor słonecznika, zielony korpus, żółte koła, można przetworzyć puszki na kolory, a wprawny ogrodnik wypełni je żużlem ze spalin, oleistą cieczą, zbierze nasiona, które się wysiały - bezwiednie, nada sens sutrom przerwanej melancholii. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, nadbrzeże myśli o rdzawej wodzie, gdzie uschłe kielichy, wgłębki, piwisi domki dla krabów, nowe molekularne wiązania, nasiona dające życie kwiatom. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, srebrzystym drzewie Mondriana, neoplastycyzmie, pionie żółtej lokomotywy, czerwonym almanachu leżącym na stole – poziomym, brudnym dopełnieniu dwóch, krzyżujących się szpalt niebieskiej przestrzeni bez przedmiotowości, formy, wyzwaniu. Smutny almanachu, wypasiony wierszami, tłusty, stekiem kłamliwych sutr. Siedzę sam od godziny, palę - dla zgorszonej kobiety, odbieram kretyński telefon – od kretynki, palę – znów, piszę o wypalonych ćpunach i papierosach (za dużo o papierosach), czytam bluźniercze wiersze innych, swój – równie brudny, słucham The Tallis Scholars. Nic wcześniej nie było tak puste, plugawy almanachu, żadna myśl, żadna wyschnięta studnia, żadne serce - pustynnych ojców, morderców, wdowców, maszerujących w krucjatach dzieci. Nic nigdy nie było tak brudne, plugawy almanachu, posłuchaj ze mną riffu zacinającej się płyty. A Ty, Wielki, Niewymowny Tetragramie, jeśli jesteś - czarny na białym, pewny, zawisły w rogu szeptuchowej chaty albo i willi pokrytej boniami (jak we florenckim siodle Medyceuszy), gotów wciąż do tworzenia: wulgarnego słowa, ćpunów i poetów, ikon, zmaż wszystkie winy słonecznikowego znaku, skrop w skwar hizopem według twojej sutry, zasadź w oliwnym gaju, oto stoję z tłustym, plugawym almanachem pod pachą – nie gardź.   
    • @infelia lubiłam je lizać:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...