Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Skończyło się tak,

jak miało się skończyć.

Gdy tylko

przekroczyłem tunel światłości

I ujrzałem u jego wylotu, 

wiszące ogrody niebios.

Z postaciami aniołów i świętych, przechadzających się 

we frywolnej wolności

bytu duchowego,

po zakwitłych miododajnym kwieciem, 

Polach Elizejskich.

Poczułem się jak żebrak,

co dla kaprysu możnych 

lub z zupełnego przypadku losu,

znalazł się na salonach magnackich.

 

 

Ależ musiałem wzbudzić sensację 

swym pojawieniem się.

Ich szaty z atłasu i jedwabiu.

Togi wyszywane złotymi

i rubinowymi nićmi.

Złote sygnety i bransolety,

świecące jaśniej 

od nawigujących żeglarzom gwiazd.

Ich lica i ciała.

Wymasowane i wygładzone,

ambrozyjnymi maściami.

Nie trupioblade

a zaróżowione i pełne wigoru.

Oczy brązowo-złote. 

Mieniące się lekką wilgością

perłowych łez.

A głosy,

donośne acz śpiewne i czyste 

jak pierwotne, ziemskie powietrze.

Język ich zapomniany od eonów.

Muskał, spragnione jego świętości, 

uszy niedawnego śmiertelnika.

Słowem niebiańska harmonia w miejscu najczystszego spełnienia i szczęścia.

 

 

Westchnąłem ciężko 

i nie mogąc już zawrócić,

wsparłem się na drewnianych kulach,

i jedynej nodze jaka mi pozostała.

Ruszyłem przed siebie, 

wiedząc dobrze co usłyszę.

Jak już rzekłem, 

ostała mi się jedynie lewa noga.

Prawa urwana była poniżej kolana.

Obwiązany starą gazą i koszulą kikut,

krwawił obficie i rwał bólem 

tak obłąkańczo nieludzkim, 

że gdybym już nie żył, 

to jedyne

czego bym pragnął to umrzeć,

by nie odczuwać

jego destrukcyjnej mocy 

w komórkach tego przeklętego ciała.

Twarz miałem nabrzmiałą i spuchniętą.

Blizna ciągnąca się

od lewego boku szyi,

biegnącą aż do oka. 

Była wypalonym śladem

po ostrzu sztyletu. 

Na prawe oko nie widziałem zbyt wiele.

Nie przywykłe do jasności krain 

na powierzchni i niebiosach,

Było mi bardziej ciężarem 

niż przydatnym zmysłem.

Skórę miałem spaloną i czarną.

Jak gdybym

wytarzał się od stóp do głów

w węglowym pyle.

Dłonie cierpiały na równi z resztą ciała.

Palce ich były otępiałe i spuchnięte.

Artretycznie skrzywione kości,

nadały im wygląd 

demonicznym drzew lub krzewów.

Mimo braku serca.

Krew pulsowała i to tak prędko,

że nadal słyszałem echo tętna,

którego przecież nie powinno tam być.

Otwierałem, spękane i suche usta.

Lecz jedyne na co się wysiliłem,

to jęki i krwiste pomruki.

Nie mogłem używać w niebie,

wężowego języka demonów.

Sznur wisielczy

nadal dyndał mi na piersi.

Angelisa, która przyszła po mnie 

w chwili śmierci,

odcięła mnie tylko lecz nie zdjęła pętli.

A ja widząc jej doskonałe rysy 

i hebanową, magiczną czerń włosów,

zapomniałem prosić ją 

by uwolniła mnie z symbolu potępienia 

i słabości ludzkich nerwów.

 

Mieszkańcy nieba 

z początku byli chyba 

w zbyt wielkim szoku i odrętwieniu 

by rzec choćby słowo 

na mój bluźnierczy widok.

Stali jak posągi, 

zamarli w półkroku, półsłowie.

Nie szydzili, nie uciekali.

Nie próbowali mnie przepędzić.

Po prostu patrzyli.

Na to czym mogli się stać.

Gdyby nie wiara. W zbożny żywot.

W nadzieję i drugiego człowieka.

W cokolwiek co miało wartość odkupienia win.

Ich milczenie

też było złotem a nie osądem.

Nie czułem się 

wzgardzony ani gorszy wśród nich.

W niebie każdy

jest sobie równy i zbawiony.

Dziwne uczucie.

Czuć lekkość zbawienia 

a nie ciężar kajdan grzechu.

Szkoda, że za życia 

nie czułem się tak dobrze,

nie dane było mi

poznać szczęścia i miłości,

gdzie wtedy byłeś szalony Starcze?

Chciałem pomyśleć o tym zdaniu,

lecz nie byłem w stanie.

W niebie nie ma grzechu.

Nie można grzeszyć. 

Myślą, mową i uczynkiem.

Ciężkie jest życie upiora w niebie.

 

 

Podszedłem do małego cherubinka

o złotych lokach.

Nie mogąc mówić wprost.

Przesłałem mu swoją myśl.

Szukam klucznika, moje dziecko,

czy jest tutaj z Wami?

Cherubin uśmiechnął się, pokiwał głową

i wskazał palcem postać 

siedzącą niedaleko od nas,

nad brzegiem jeziora

o krystalicznej toni.

Klucznik bo zaiste był to on,

rozmawiał z Nauczycielem.

Siedzieli na piasku plaży

i pochyleni ku sobie,

dyskutowali o czymś zawzięcie.

Klucznik żywo

gestykulował i opowiadał

a Nauczyciel wydawać by się mogło odpowiadał rzadko i krótko,

lecz ciągle

pisał i rysował coś na piasku 

małym kijkiem i zachęcał Klucznika by ten patrzył na jego znaki i skupił się na nich.

 

 

Podszedłem tak by widzieli mnie 

z dalszej odległości.

Nauczyciel przerwał swój rysunek 

i obrzucił mnie wzrokiem.

Odczułem to tak jakbym 

rozpadł się od wewnątrz 

na najdrobniejsze atomy.

Widział wszystko i wiedział wszystko.

W jednej sekundzie.

Opisał całe moje życie.

Wszystkie dobre i złe uczynki.

Nic się nie ukryło.

Przywołał moją utraconą duszę

i scalił ją ze mną na powrót.

A więc jesteś.

Usłyszałem w myślach jego głos.

I wtedy do mnie dotarło. Ten głos.

Słyszałem go już.

W godzinie śmierci.

Gdy pętla spoczywała na mojej szyi.

Gdy krzesło chybotało się 

u jeszcze dwóch nóg.

Pamiętam obróciłem głowę

w prawą stronę.

Nad futryną drzwi do salonu.

Wisiał krzyż z jego postacią.

Ostatni jaki miałem w tym domu.

Nie to, że chciałem się go pozbyć.

Był mi w zasadzie obojętny.

Wisiał od lat 

i był w zasadzie

niewidocznym detalem.

Lecz wtedy

zatrzymałem na nim swój wzrok.

Wiele złego uczyniłem bliźnim i sobie,

lecz wspomnij na mnie Jezu gdy przyjdziesz do swego królestwa.

A on mi odrzekł.

Zaprawdę powiadam Ci, że jeszcze dziś będziesz ze mną w raju.

 

 

Opublikowano

@Simon Tracy

Znowu oryginalny wiersz, tym razem o zbawieniu, które odwraca tradycyjne wyobrażenia o niebie i duchowej doskonałości.

Podoba mi się nawiązanie do historii łotra ukrzyżowanego obok Chrystusa. Ta ostatnia prośba przed samobójstwem - "wspomnij na mnie Jezu" i odpowiedź "jeszcze dziś będziesz ze mną w raju" nadają całości głęboki sens teologiczny. Miłosierdzie silniejsze niż grzech.

Wiersz stawia trudne pytanie - czy zbawienie jest możliwe dla samobójcy? I odpowiada – tak, jeśli w ostatnim momencie pada najszczersze wołanie o łaskę.

Opublikowano

@Berenika97 Jest to mój najnowszy wiersz pisany ledwie kilka godzin temu.

Jest tu i nawiązanie do Hioba i do łotra na krzyżu.

Mój bohater przyjmuję zbawienie choć zupełnie do niego nie pasuję ani na nie nie zasłużył w pełni. Dlatego nie ma postaci anioła a demonicznego upiora a jego obecność w niebie jest ontologicznie niezręczna.

Wiersz jest próbą odpowiedzi na pytanie czy Bóg dotrzymuję obietnic nawet wtedy gdy są mu niewygodne.

 

W tym sensie utwór jest próbą odwrócenia klasycznego „zakładu” z Hioba, pytaniem nie o to, czy człowiek potrafi pozostać wierny Bogu mimo cierpienia, lecz czy Bóg pozostaje wierny swojej obietnicy nawet wobec człowieka złamanego, brzydkiego, nieprzystającego do estetyki zbawienia.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to ja zaprosiłam ją do tańca to ja umiłowałam jej twarz pierwsza wreszcie spuściłam się z kagańca moja twarz coraz krwawsza jej stopy zbliżają się do moich a moje biegną do niej   pierwsze kroki jak w walcu z gracją, uczuciem, napieciem jest moim promieniem… brzydkim uczucia oddaniem  albo wiecznym schronieniem? jej dłoń koścista ściska moją a moja ściska jej   powoli krok za krokiem powoli nic popłochem jej twarz emanująca zimnem zawsze była moim życzeniem  coraz szybciej coraz zgrabniej jej usta bliżej moich moje usta bliżej jej     i tak w naszych szaleńczych tańcach nawet nie zorientowałam się kiedy to ona zaczęła prowadzić  i już niczym nie różniłam się od niej i nagle zaczęłam żałować mojej propozycji żałowałam że to jedyny taniec którego się nauczyłam Umarłam w żałosnym popisie umiejętności ruchu
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozostaje pozostać  na nieokreślonej krzyżowce :)
    • @Leszczym  Michał ująłeś kłusownictwo z innego punktu widzenia i ma ono pełne uzasadnienie. Kłusownictwo obok nielegalnego polowania na zwierzęta to również naruszanie własności intelektualnej, którą mogą być dzieła sztuki, przekraczanie ustalonych reguł w biznesie, to wszystko mieści się w ramach kłusownictwa. Dziękuję za ciekawe podejście do tematu. Trzymaj się cieplutko.:)
    • Podobał mi się ten rok  Był łatwy trudny mądry bzdurny Zimny gorący senny męczący Szczery kłamliwy odważny wstydliwy Pełen pozornych kontrastów    Podobał mi się ten rok  Gdzie jawa spotkała się ze snem  Gdzie dusza opuściła ciało  Gdzie myśli nigdy nie wyszły  Przez zaciśnięte w bólu zęby    Podobał mi się ten rok  Nie chcę cię, wypuść mnie ze szponów Wpuść mnie, rozerwę cię na strzępy Daj mi się, przestań w końcu cierpieć Pragnę cię, stańmy się jednością    Stoję przed lustrem, to nie ja  Nie poznaję tych krzywych z rozpaczy oczu Tego wysuszonego zdechłego spojrzenia Tego pełnego syfu niby półuśmiechu  Tej duszy wołającej o pomoc    Stoję przed lustrem, widzę siebie Poznaję te stare, zmęczone oczy To stęsknione uczuć odbicie źrenic Tę duszę pokrytą ścierwem blizn Podobał mi się ten rok. 
    • @Christine Widzę, że się uniosłaś. To dobrze. Gniew dobrych ludzi potrafi zmienić bieg historii.  Jednakowoż, nadal podkreślam, że to nie oskarżenie tylko przyjacielska rada dla ludzi, którzy niespecjalnie dobrze piszą i chociaż przez chwilę chcieliby się ogrzać w cieple pozytywnych komentarzy. Niech wiedza o możliwościach gpt zagości tu na stałe. Wyrównajmy szanse dla mniej zorientowanych technologicznie żeby też zaznali chwały.  Wierzę, że kiedyś zrozumiesz, że to, co się tu dzieje, jest projektem na wskroś humanistycznym. Ale jeszcze nie dzisiaj, nie jutro, nie pojutrze i nie popojutrze (licence: Raz Dwa Trzy, chyba).
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...