Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Deszcz zaciąga szarym zaciekiem

przez krawędzie nieba.

Roztrzepany pisk

wierzga na torach.

 

Zaciągnięty hamulec .

 

Nie ma słońca,

ale ono widzi i patrzy.

 

Szybko to zróbcie —

czekają jeszcze zwłoki wojenne,

a szef to pasjonat

historycznych trofeów.

Ten tu — to tylko wypadek.

 

Już urząd pani prokurator skacze

w szpilkach na tłuczniu,

po nasypie kolejowym.

Ona ma swój cukierkowy styl. Lubi to.

 

Na zawilgoconym papierze

długopis nie chce się odcisnąć

gęstym znakiem tuszu.

To problem.

 

Parę zdjęć

i resztę dopisze się w cieple —

chmury zainspirują.

 

Trafił go buforem w czoło,

potem przemieliły przednie koła.

Skład był w pędzie,

on był otyły —

mięsa zatem sporo,

tylko twarzy brak.

 

Idziemy wzdłuż toru,

każdy fragment trzeba opisać i zebrać —

nie przed psami czy ptakami,

- dla porządku, dla protokołu.

 

Obok rosną jakże bujne

krzewiny czerwonych jagód.

Pewnie są słodkie, te najmniejsze takie są…

 

A pękł jak pomidor.

Raz jednego znaleziono u nas na torach,

a resztę — w lokomotywowni,

na drugim końcu województwa.

I czyja to była sprawa potem?

To dopiero jest zasadnicze pytanie.

Logika prawa.

 

Skład stoi,

a pasażerowie nerwowo patrzą na zegarki.

Maszynista, stary fachowiec —

to jego dwudziesty w życiorysie.

 

Przyjechał karawan

i zbiera po nas szczątki.

Ale który dziś dzień?

Wychodzi, że już jest drugiego,

więc ich umowa wygasła.

 

Ktoś inny powinien worek wypełnić.

Wysypują więc zawartość na nasyp —

taka pomyłka.

Zaraz będzie ktoś inny.

 

A deszcz pada

i będzie padać

przez cały dzień —

aż po noc.

 

Opublikowano

@huzarc

otworzyłeś przed nami  wstrząsający, anty-liryczny obraz konfrontacji śmierci z zimną, biurokratyczną maszynerią i obojętną naturą, napisany językiem twardym jak szyny i mokrym jak nasyp kolejowy.

 

tyle o świetnym wierszu !!!!

 

ale Twój styl pisarski ?

widzę świetne pióro - literacka klasa wyższa.

 

piszesz podobnie jak wspaniały pisarz lat sześćdziesiątych Andrzej Brycht.

"czerwony węgiel", "opadanie ziemi".

zimny beznamiętny głos pisarza w obliczu tragedii.

 

zachwycam się Twoim wierszem.

 

pokazałeś dużą klasę !!!!

 

Opublikowano

@huzarc 

A deszcz pada

i będzie padać

przez cały dzień —

aż po noc.

 

Tak będzie padać. Przestanie dopiero gdy wielkim tego świata przestanie się opłacać by padał-

alegoria wojny) 

Wojna to biznes, gdyby wielcy tego świata zechcieli- skończyliby w 15 minut. Ale nie chcą,

bo wojna to kasa i im się opłaca. Ich niewiele obchodzi los zwykłych ludzi, to to ich nie dotyczy-

to zwykli ludzie muszą ginąć, cierpieć. Umierają dzieci. Wojen nie wywołują najsłabsi.

 

"Dżumy i wojny zastają ludzi zawsze tak samo zaskoczonych”(A Camus)

 

Będziemy zawsze, chociaż patrząc sobie w oczy,
Jedli siebie nawzajem wydzierając z gardła.

Abyśmy tylko sami byli zdrowi,
Będziemy pili, choć z wspólnego garnka.

Choć dłoń wzniosłemu hałasu uprzejmie przyklaśnie,
Imię pokoju zawsze ciałem wojny się stanie.

(R. Wojaczek)

 

Opublikowano

@huzarc Poruszający tekst. 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 Przypomniałeś mi mój ukochany utwór K.K. Baczyńskiego "Deszcze"

 

Deszcz jak siwe łodygi, szary szum,

a u okien smutek i konanie.

Taki deszcz kochasz, taki szelest strun,

deszcz — życiu zmiłowanie. 

........

Opublikowano

@viola arvensis

 

dlatego jesteś niesamowita :)

 

ja musiałem go sobie przypomnieć.

 

chociaż znam wiele wierszy na pamięć, Deszcz pamietałem tylko fragmentami.

 

i ja nigdy nic nie recytowałem.

 

jako introwertyk wolałbym uciec z domu na czas recytacji :)

 

Opublikowano

@Migrena żadna to niesamowitość

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

zawsze kochałam wiersze, literaturę i choć bylam/ jestem nieśmiała i wysoko wrażliwa, to uwielbiałam  czytać recytować, zagłębiać się w teksty, bo tak uciekałam od tego świata w ten swój liryczny, inny, mi tylko znany. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @hania kluseczka jejku Haniu takich miłych słów to ja się nie spodziewałam  Bardzo Ci dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Pokryta śniegiem pachnąca łąka Gdzie w „rannym” puchu buszują pszczoły Pod niebo wzleciał sopel z fartucha By wbić się ostro na śnieżne pole. Chodzisz po bruzdach ręką zasiewasz Pokrytą wojną zmarzniętą ziemię Czemu nie wzięłaś ze sobą ziaren A w butach odczyt miast zdrowej słomy. A krew wypływa z miejsc uderzonych Gdziekolwiek lecą mroźne szpikulce I jak ma zboże na wiosnę wschodzić Gdy pobór ciałem użyźnia morgi.        
    • @Annna2 też się zastanawiałem nad planem Marshall‚a. Jednak co by nam to dało? chyba tylko więcej wytwórczości naszego przemysłu trafiłoby za darmo do ruskich. Mam taki medal zwodowanie 500 statku dla armatora rosyjskiego. A wszyscy wiemy że statki i pociągi były bezzwrotnym opakowaniem dla naszego węgla. 
    • ...z lekka zrymowane     — Nieznośna droga Szafo. Wystarczy, że ci w dziurce pogmera, to od razu przed nim, drzwi otwierasz. A poza tym, nie szarmancko wierci kluczem. Chyba blatem go walnę. Kultury nauczę.                  — Czy wy w ogóle wiecie, że jestem proroczym taboretem. Wstrzymajcie utarczki, waśnie wasze, bo jeszcze niejeden z was zapłacze.   –– No coś ty! Bzdury pleciesz. Nie inaczej.   –– Ale...                    –– Dobra, dobra. Mowa twoja głupia, nie mądra wcale. W ten sposób nas nie zabawiaj. Z moją lubą poważnie gadam. Jam zakochanym stołem i powiedzieć wolę, że z tym wszystkim porządek zrobię. Nie będziesz mnie Szafo, zdradzać z durnym ludziem, oraz z jego kluczem, tudzież.                    –– Durnyś to ty kochanie, pospołu z nogą od stołu. Ludź tylko zagląda do wnętrza, więc zazdrością, nie nękaj. Twojej miłości nie umniejsza, gdy ze mnie gadki wyciąga oraz rzeczy. Na moje wdzięki, on nie leci.                   –– Czy wy w ogóle wiecie, że jestem proroczym... –– Ty nam możesz naskoczyć. Stul nogi taboret, bo ci sękiem przypier… na dolę i nie dolę. Nasz temat jest poważny. A skąd wiesz szafo, że nie pożąda zawiasów oraz drzwi. No odpowiedz wreszcie mi? Może nawet o twoich molach śni?                      –– Zmyślasz stole. Przestań wydziwiać, bo naszej miłości będzie koniec. Ja ludzia przecież nie zapraszam. Ma biegać przy mnie na golasa? Prawdę mówiąc, wolę go w gaciach. Ciągle mu zwisa biedaczysko. Do prawdy. Aż patrzeć przykro.   –– Czy wy ogóle wiecie, że jestem...       –– Ten znowu swoje. Aż mnie pod oparciem złość piecze. Jam krzesło wyściełane i szczerze mówiąc, mam przesrane. Gdy siądzie na mnie, przydusza tyłkiem. To nic, że na chwilkę. Czasami nawet puszcza gazy. Ma mnie za nic. Na takiego to jeno kaftanik.           –– Jestem gazówka. Chyba kiedyś z miłości skonam, bo na piekarnik ja napalona. Te delikatne, błękitne płomienie. Każdy gorący,namiętny, ładny. Na wymienię na żadne skarby. A gdyby ciasto chciało ich wiele, to je spalę na czarny węgielek.         –– Ze mnie biurko intelektem przykryte. Z was najmądrzejsze, sami widzicie. Po co w ogóle z wami rozprawiam. Umiecie tylko głupotą zawadzać.   –– A czy wiecie, że jestem…       –– Taboretem durnym, pewnie!   –– A czy wiecie, że jutro zrobią z nas trumny. To będzie nasz koniec. Spoczniemy pod ziemią, a zaś na innym, każdy poziomie.   –– No nie! Taboret. Ja chromolę. Co ty gadasz, matole. Prawdziwe z tobą skaranie. Aż dobitnie, rzec musiałem!      –– To znowu ja, maszynka gazowa. Miło z wami konwersować, lecz mnie ten problem nie dotyczy. To wy na dobrą zmianę musicie liczyć. Przez te ględzenie wasze, mam w sobie węgielek, nie placek.                          –– Hej, ciekawska gazówa. Nie podsłuchuj, tylko przyszłość przeczuwaj. A szczególnie temperaturę. Po dobroci ci mówię. Twoje ciało z metalu jest. A zatem, gdy je sfajczysz, to i ciebie wezmą precz. Jakiś rzeźbiarz niewyżyty, zrobi z ciebie do trumien uchwyty.      Można by tak dalej. Nie przeczę wcale...            
    • @Migrena A potem - klik. Cisza. Tylko mój oddech tańczy jeszcze chwilę, niewidzialny, spocony, jak ostatni akord z pękniętej płyty. często w zimie słucham płyt robię nastrój i płyta się kręci i albo jest to jazz albo muzyka klasyczna, więc wybudzając się w środku utworu też doznaję wizji w półśnie. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...