Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Dyletanci


Oscar Dziki

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



aniołów, krwi, upadłych aniołów, sączęcej się krwi......itd:)
oddechów, świec, mroku, paznokci, serc, oczu, rzęs, włosów, wiatrów (gazów również ;]), wzgórz, zwierciadeł.... itd. :D

eeej. paznokcie są fajne :p
żadnych upadków dusz. ani oceanów mroku.

zasada n-ta : zanim umieścisz, przczytaj to, co piszą inni. zapoznaj się z poziomem - czy aby napewno nie jest 'zbyt wczesnie' na publikowanie.

pozdrawiam
kalina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • Odpowiedzi 109
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



aniołów, krwi, upadłych aniołów, sączęcej się krwi......itd:)
oddechów, świec, mroku, paznokci, serc, oczu, rzęs, włosów, wiatrów (gazów również ;]), wzgórz, zwierciadeł.... itd. :D

nie do pomyślenia jest też agonia, złote klatki, przeznaczenie, łzy , nadzieja, piękno, bynajmniej, iż, gdyż, itd.

ja proponuje jeszcze nie publikować tutaj pierwszego wiersza jaki sie napisało w życiu, to nigdy nie wypali. warto najpierw chowac swoje 'dzieła' do szuflady.

unikaj patosu i pretensji, to najgorsze co moze być.

nie narzucaj rytmu, nie utwierdzaj sie w przekonaniu że wiersz musi być rymowany, nie traktuj tego jak zadanie napsania sloganu reklamowego. pisz to co masz w głowie, jeśli masz w głowie dobrze i interesująco, to siłą rzeczy ci sie uda, jeśli nie... zawsze zostaje bravo.pl ;P. oczywiście taki żarcik.

miłej przyody z poezją życzę.

a, i jeszcze ps

my sami mamy bardzo duzo do nauczenia, nie jesteśmy wszechwiedzący, popełniamy błędy a wiersze oceniamy na podstawie własnych ambicji, smaku i zasad. nie płacz zawsze kiedy ktoś pisze że mu sie nie podoba ;).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Szanowne Towarzystwo Wzajemnej Adoracji !!!
Aż dziw bierze, że ktoś kto zamieścił na tej stronie takiego wulgarnego "knota" (patrz poniżej)
---------------------------

Skończony

Kiedy patrzę na ciebie
Czuję się jak w Niebie
A teraz już wiem
że rytmika też mi się jebie

i rymy się kończą

i ja się kończę

Ostatnio edytowany przez Oscar Dziki (2005-10-11 10:27:30)


Dnia: 2005-10-11 10:27:10, napisał(a): Oscar Dziki
Czytelnik
------------------------------

dyletantami nazywa osoby, które odważyły się zamieścić tutaj swoje wiersze. Wszak to miejsce między innymi dla debiutantów.
Skoro tak dużo tutaj zgorszenia miernotą, proponuję opracować filtry, które dyletanta nie wpuszczą. Powołać "Komitet Filtracyjny" decydujący, który wiersz może zobaczyć światło dzienne.

Pozdrawiam i życzę więcej obiektywizmu w stosunku do samych siebie.
Beenie M

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokładnie zgadzam się z ostatnim stwierdzeniem "Towarzystwo Wzajemnej Adoracji"!!!!! Co niektórym chyba się tutaj wydaje, że są geniuszami... i że to co im się wydaje jest świete....

obawiam się że coś wam nie wyszło... niektóre z waszych zasad wcale się nie kleją..... i do tego niektórzy nie mają zielonego pojęcia o poezji....

poza tym żyjemy w kraju demokratycznym..... każdy ma prawo publikować.... jeśli chcecie totalitaryzmu.... oki.... stwórzcie sobie strone poezjatotalitaryzmu.pl i dajcie żyć i publikować innym .......

pozdrawiam i życzę wszystkim choć chwilki na kontemplację własnego postępowania...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Publikować ma prawo każdy uzytkownik, zarejestrowany na portalu.
Komentować publikacje ma prawo każdy użytkownik, zarejestrowany na portalu.

Proszę zajrzeć do regulaminu.

Objawem 'totalitaryzmu' jest prędzej zabranianie/odradzanie innym wypowiadania własnego zdania. Tyle. // 51fu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te wasze zakazy i uwagi wydają mnie się śmieszne i żałosne. Co to za wolność, kiedy ktoś mi coś narzuca? Jeśli nie umiem pisać, to się wygłupię i tyle, ale tę kwestię rozstrzygną czytelnicy tekstów.
W celu uniknięcia kompromitacji proponuję zdjąć tę rubrykę ze strony.
POZDRAWIAM!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezu! Nikt tu niczego nie narzuca. To są porady. Chcecie, to skorzystajcie. Nie? OK, ale nie miejcie pretensji jak ktoś was objedzie, nie oburzajcie się i nie mścijcie na krytyku (to jest zresztą w regulaminie, a tkzw dyletanci jakoś rzadko mają to na uwadze).

Poza tym, nie sądzicie, że skoro już jest ta demokracja i każdy może pisać co chce, to absurdalne wydają się pretensje do autorów powyższych porad?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedno mi się nie podoba.

Kto z nas ma prawo narzucać innym o czym nie mogą pisac? Napisano powyżej, że nie wolno o miłości, nie wolno i śmierci, ani też nawet o pięknie. Chryste, ups, sory, Boga i Jezusa też nie powinno być.

Jakie zadania ma liryka? Może nad tym najpierw nalezy się zastanowić.

Liryga to gatunek literacki, który opowiada o przeżyciach, emocjach, przemyśleniach, poglądach i punkcie widzenia podmiotu literackiego, zwanego podmiotem lirycznym; jej formą podawczą jest monolog.

Czym są więc myśli, odczucia, emocje, poglądy filozoficzne, jeśli nie odnoszą się do śmierci, miłości, Boga, czy innych bogów, piękna? Po cóż więc poezja? By pisać o tym, jak nią rzygamy, sramy, jak bardzo jesteśmy dziwkami emocjonalnymi - chyba nie na tym polega poezja.

Gdy ktoś napisze w wierszu, że jest emocjonalną dziwką, że wysrał się na tomik z wierszami, to się go chwali, a jak napisze subtelny i liryczny erotyk, to pisze gnioty. Może warto się zastaowić nad tym - owszem, co ludzie to poglady, jeden sra, a drugi rzeźbi figurki z brązu, ale bez przesady.

Od kilku dni czytam antologię poezji ostatniego dziesięciolecia XX wieku, nie ma tam zbyt wiele rzygania, tudzież załatwiania innych potrzeb fizjologicznych, jest za to miłość, piękno, są opisy piękna.


Nie wolno nam chyba mówić 'na ten temat nie pisz'. Mozna doradzic co do słownictwa, żeby nie popaść w styl patetyczny, sztuczny, by pisać poprawnie, stylistycznie, żeby było widac, że ten czy inny zabieg był przemyślany i słuszny - i z tym się zgadzam, tematu jednak nikt nie może nam zabronić.
Osobiście zaczynają mnie mierzić wszelkie te rzygi i inne, bo stają się powoli tak samo powszechne i banalne, jak miłość i piękno. I tyle, zastanówmy się więc czy nie jesteśmy hipokrytami, my, którzy ośmielamy się narzucać komuś temat do pisania innego zabraniając.

z poważaniem
Iga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo często zdarza się, że jakis debiutant z dobrymi checiami pisze coś koszmarnego, a ludzie nieco bardziej wprawieni (nie twierdze, że wirtuozi pióra), nie chcą go rozszarpywać na strzępy, lecz podac pomocną dłoń. Niestety porady jakich muszą wtedy udzielać są bardzo często powielane. Dobre chęci "weteranów" szybko się kończą.
Właśnie zapobiegnięcie takim sytuacjom miał na celu ten post. Miast pisać po raz setny to samo, wystarczyłoby podać linka. Nie twierdzę, że ja jestem tym weteranem, co łatwo wywnioskować z tego jak mało się udzielałem przy tworzeniu posta. Jestem jedynie pomysłodawcą wątku. Zatem idźcie może do sklepu spożywczego w sąsiedztwie, zakupcie dużą tabliczke czekolady i stańcie się beneficjentami sporych dawek magnezu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No proszę,jaka ciekawa dyskusja mnie ominęła :)

Drodzy Poeci i Poetki udzielający rad: fajnie, że się czegoś takiego podjęliście, jest nadzieja, że niektórym to pomoże. Uważam jednak że się zdecydowanie zagalopowaliście jeśli chodzi o wyrzucanie słów. To była jakaś forma totalitaryzmu, porównywalna do tworzenia słowników z coraz mniejszym zasobem słów w Roku 1984 Orwella ;)

Proszę spojrzeć:
Piszecie: żadnych : mgieł, westchnień, gołębi, parapetów, łąk, gwiazd, piór,aniołów, krwi,oddechów, świec, mroku, paznokci, serc, oczu, rzęs, włosów, wiatrów, wzgórz, zwierciadeł, przeznaczenie, łzy, nadzieja, piękno, bynajmniej, iż, gdyż

I w ten oto sposób chcecie pozbyć się z poezji polskiej 27 słów, do tego najpopularniejszych?
No pięknie, może bez nich następni tworzący będą stawiać na bardziej oryginalne wyrazy.
Mam tylko pytanie: po co udzielać rady, do której sami się nie stosujecie? Jestem przekonany, że biorąc dowolne 5 wierszy każdego z Was znajdę chociaż jeden z 'zakazanych wyrazów'. To normalne, zwłaszcza dla początkujących, że sięgają po te oczywiste słowa.
I nie same słowa są problemem, tylko ich zestawienie z innymi.
Zarówno smutek jak i ocean można twórczo i oryginalnie wykorzystać. Natomiast już ocean smutku jest maksymalnie kiczowaty i chyba każdy się z tym zgodzi.

Jeśli więc ja miałbym udzilić jakiś rad, to pokuszę się o dwie, które mi samemu bardzo pomogły:
1. Nie umiesz, nie rymuj (a poczujesz wolność i nieskrępowanie w dopieraniu słów, co znacznie polepszy twoje wiersze)
2. Szukaj oryginalnych słów i ich odkrywczych zestawień

Tyle ode mnie :)
I broń Boże nikogo nie chciałem atakować, tylko spojrzeć na powyższe krytycznym okiem

Pozdrawiam wszystkich ciepło
Coolt

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A tak na marginesie, to średnio sobie życze, aby ktoś moją pracę sobie kopiował i komentował według uznania, wycinał z kontekstu, etc. Beenie tutaj pewnie nie wróci, ale Ludzie, nawet gnioty obowiązują prawa autorskie:D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



przepraszam, może jestem ułomny ale skąd początkujący mają wiedzieć czy potrafią rymować czy nie? jeśli nie potrafią, to jak mają się nauczyć skoro nie wolno im będzie tego robić?

poza tym to chyba na głowy poupadaliście.

pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

coraz ciekawiej tutaj.... :)

:) i popieram to co napisał Coolt :)

a na pytanie czy początkujący wiedzą czy potrafią rymować.... to proste.... jeśli spod ich pióra wychodzą same rymy częstochowskie..... lub wcale nie wychodzą... tzn. że nie potrafią rymować...
ja nie potrafię więc nawet nie próbuje tego robić... po co mam katować samą siebie skoro i tak nie wyjdzie:) i jak najbardziej zgadzam się ze stwierdzeniem Coolta "Nie umiesz, nie rymuj (a poczujesz wolność i nieskrępowanie w dopieraniu słów, co znacznie polepszy twoje wiersze)".

co więcej....

pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

i jak skałę młotem uderzoną usłyszysz,
i zobaczysz w rękach swoich jej skrawki...
to, że niszczysz coś tworząc jednocześnie
i wybaczy ci skała uwolniona z ram




---------------jestem sto procent przeciwko poradom, ponieważ sugestie w pisarstwie ograniczają wolność toku myślowego, każdy z nas we własnym zakresie miał szanse tak a nie innaczej poznawać świat i ujednolicanie tego mija się z celem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • a może morze jesteśmy sami bez uniesień bez fal namiętności noc otula nas rybim ogonem łuszczą się sny rozmaite   zimno drapie się za głowę panele podłogowe imitują mokry piach i senną plażę na odludziu   chore zatoki dokuczają nieobecnym dryfujące myśli wyrzuciło na brzeg zrywamy się zachłannie każdy w swoją muszlę
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zaiste, różne rzeczy można ciąć, słowa zwykle to definiują. Dziękuję i pozdrawiam :)
    • Pozdrawiam i dziękuję @iwonaroma i @Leszczym   Troszkę zmieniłam. Koronka nie w zębie ale na zębie, w zasadzie nie o zęby chodzi lecz półmrok, dodałam ostatni wers, żeby może bardziej w stronę owego kłusownictwa., czyli kłusującego kundelka.   Dziękuję wszystkim, daliście mi zdaje się "medal" ;-) rozumiem, że dla Żabki, to się zgadzam :-) Miłego
    • Niestety bywa, że alko i dragi i wtedy nic innego się nie liczy. Pozdrawiam
    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...