Płomień życiodajny był mi objawieniem
a w czarnej godzinie stał się axis mundi
w przedwiecznej odsłonie Kupałowej Nocy
odczarował treści z rytuału mocy.
Kręcą dziady koła iskry w niebo lecą
szczapy rozżarzone nad ogniem przeskoczą
tym ciało oczyszczą ogrzeją umarłych
słońcu dopomogą jasność w krąg roztoczą.
Złą energię zduszą starodawne tryzny
wstrzemięźliwość skończą w stawie się obmyją
a z płynącej rzeki wianek zielny złowią
z miłością duchową wiecznej Walentyny.
Lecą dusze w drzewa tam w koronie Wyraj
ogród z kutą bramą Raróg dzierży klucze
znów na powrót wrócą w smudze mlecznej drogi
zagnieżdżając łono brzemiennej kobiety.
Serce jaźni płynie rzeka śmierci niesie
w progach ją przywita Żmij skrzydlaty strażnik
w wężowym Wyraju na zielonych łąkach
dusze się wypasą przy stole Welesa.
Bocian albo Lelek nowin nie ogłosi
źródło życia płynie w chrześcijańskie czasy
w nowiu Rod i Swaróg Wyraju nie wskrzeszą
zamknęły się wrota kosmicznego drzewa.