Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

Noszę w sobie miłość
jak galaktykę zamkniętą w dłoni:
rozżarzoną, pulsującą, bezkresną,
a jednak ukrytą w katedrze mojej duszy.

Każde uderzenie serca
to eksplozja gwiazdy,
której światło nigdy nie wydostaje się na zewnątrz.

Czuję metaliczny posmak na języku,
gdy duszę krzyk.

Pragnę cię
jak ziemia pragnie deszczu
po tysiącu lat suszy.

Moje wnętrze jest dżunglą
o wyschniętych liściach,
które drżą,
czekając na twój dotyk,
ale gdy wyciągam rękę,
palce cofają się do cienia.

Moja miłość jest jak wino
w szczelnej amforze:
ciemne, ciężkie, soczyste,
gotowe, by zalać świat tysiącem smaków,
a jednak więzione,
sączące się tylko w moje własne gardło.

I dławi mnie,
i upajam się nią samotnie,
aż staję się pijany ciszą,
ciszą, która ma zapach starości.

Duszę się sobą.
Tłumię każdy krzyk,
jakby moje gardło było lochami,
gdzie wrzeszczą skazańcy –
a nikt nie słyszy.

Świat widzi pustkę,
ty widzisz twarz,
lecz nie wnętrze,
które pulsuje jak ocean.

Bo moje wnętrze to labirynt:
pełen zakrętów,
pełen ślepych zaułków,
pełen kryształów,
które świecą tylko dla mnie.

Chciałbym rozpaść się w tobie
jak burza w niebie,
rozlać się deszczem po twojej skórze,
stać się płomieniem w twoim oddechu,
stać się powietrzem w twoich płucach.

Chciałbym krzyczeć miłość w twoje serce,
aż ziemia pęknie,
aż morza się wzburzą.

Ale zostaje tylko szept,
który ginie w powietrzu jak pył.

Bo każdy mój przymus
to ogród nocą:
kwiaty drżą,
lecz nie otwierają się przed światłem,
boją się, że wschód słońca
spali ich delikatność.

Tak samo ja –
boję się, że moja pełnia miłości
roztrzaska mnie na kawałki,
jeśli spróbuję ją wypowiedzieć.

A jednak we mnie rzeka wzbiera –
gorąca, soczysta, obłędna,
pełna namiętności,
pełna światła,
która domaga się, by rozlac się w tobie.

Lecz jej koryto jest zamknięte,
a ja jestem więźniem własnej tamy.

Moje serce to meteoryt:
pędzi, płonie,
ale nigdy nie dotrze do twojej ziemi.

Moje serce to śnieg w sierpniu:
zbyt kruchy, by przetrwać.

Kocham cię całym sobą,
choć nikt nie widzi.

Kocham cię tak,
że mógłbym rozerwać niebo na pół,
a ty wciąż widzisz tylko ciszę.

Bo jestem introwertykiem:
więźniem własnych murów,
strażnikiem własnego ognia,
ogrodem, którego kwiaty boją się światła,
rzeką, która nie może wylać,
ogniskiem, które pali,
ale nie daje ciepła.

A jednak –
w tym ogniu,
w tej rzece,
w tym ogrodzie,
w tej ciszy, która krzyczy –
drży prawda, której świat nie zna:

że introwertyk kocha najsilniej,
bo kocha w samotności,
bez świadków,
bez dowodów.

Kocham jak echo w katedrze,
którego nikt nie słyszy,
ale które wypełnia całą przestrzeń.

I choć świat nie usłyszy,
choć ty nie zobaczysz,
moja miłość błyszczy w mroku –
jak brylant ciszy,
który istnieje, choć ukryty,
i którego blask jest większy
niż wszystkie słońca razem wzięte.


Opublikowano

Mówią ze miłość jest chorobą
czasem śmiertelną gdyby tak
było kto bardziej chory?
Wybuchnij w jej wnętrzu
rozpryśnij swoje kryształy
Nie zatamują jak i ty nie

zatamujesz tej lawy ona
w żyłach płynie rozsadza
Żaden lód w niej nie ostygnie
W śród liści brunatnych
I dżungli zawyją w największej
Ekstazie. Co za widok!

Opublikowano (edytowane)

@Migrena  tu się zatrzymam

że "introwertyk kocha najsilniej", nie wiem, nie umiem powiedzieć względem ekstrawertyka,

z pewnością inna- taką o której piszesz pięknie.

Do Twoich słów  dodam słowa z V. Van Gogha,

Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.

 

Jeśli zajdzie taka potrzeba dla tego kogo się kocha oddać można cząstkę siebie,

by życie ratować.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Annna2 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@MigrenaStworzyłeś absolutnie mistrzowski, fizycznie odczuwalny portret miłości introwertyka. A jest to miłość tak ogromna, tak rozżarzona, że grozi rozsadzeniem od środka. Twoje metafory są jak uderzenia serca. Najlepsze  stwierdzenie "introwertyk kocha najsilniej, bo kocha w samotności, bez świadków bez dowodów"  - brzmi jak manifest. Piekny tekst! 

ps. w moim komentarzu jest prywata, przepraszam :)

Opublikowano (edytowane)

 

 

@Berenika97

Uwielbiam Twoją prywatę :)

Bereniko.

Piszesz takie miłe komentarze, że ja w końcu narcystyczne  powiem sobie tak : Rusłan, ty zdolny facet jesteś !

I może mi się coś zniekształcić w mojej biednej głowie :)

 

Pięknie dziękuję :)

 

 

@Alicja_Wysocka 

Alu.

Czyżbyś tak jak ja należała do rzadkiej grupy ludzi z osobowością introwertyczną ?

Jeśli tak to witaj siostro :)

Dzięki Alu :)

 

 

@Annna2

Aniu.

Piękne słowa van Gogha.

Sam cierpiący psychiczne męki potrafił cudownie malować.

Z kobietami przeżywał niepowodzenia i odrzucenia.

Pięknie idealizował miłość !

Dziękuję Aniu :)

 

 

Edytowane przez Migrena (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Już sama katedra niesie ze sobą skojarzenia szorstkiego i zimnego uczucia a jeszcze z galaktyką zamkniętą w dłoni jawi się obraz ponadczasowego doznawania impresji , czy ktoś to ogarnie? chyba bez tego wina ciemnego, ciężkiego i soczystego; zamkniętego w szczelnej amforze, "rozebrać" się nie da.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...