Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

On i Ona coś razem sobie nawspółtworzyli. Współgrali intrygującym świat wyobraźni realem. Raz lepiej, innym razem gorzej, co w sumie zrozumiałe. Byli w dołku kiedyś, robiąc niewyraźne miny i byli na górce, ciesząc się za ręce. Mix zaszłości, spraw obecnych oraz zapatrywań na przyszłość. No a potem on to opisał, zresztą ujmując co nieco i nieco przydając. Gdzieś poszarzył, a gdzie indziej pokolorował. Gdzieś pominął, gdzieś dopowiedział, gdzieś tylko coś wyolbrzymił. I zupełnie nie wiadomo, bo jest to nieczytelne w tekście, które, gdzie i na jaki temat. No a potem w tej historii dopatrzono się dużej symboliki. I ogromnych znaczeń też. Teraz gdy tak na nich spojrzysz, dobrze zresztą jeśli tylko ukradkiem, a bywają różne spojrzenia, widzisz że czasem oni wstydzą się na mieście. Zrzedły im już całkiem miny od wypatrzonych i wyszukanych w przedziwnym tekście zgoła niemałych domniemań. Zresztą w dodatku tak dużo zostało przecież dopowiedziane i dorozumiane, zresztą niejedną nadinterpretacją, zresztą swobodną i dowolną tylko z nazwy. Wręcz przestali już być sobą, tkwiąc niejako z przymusu w tym wielkim na serio i olbrzymim nie na serio. I chyba faktycznie nie spodziewali się wcale a wcale, że taka dobroduszna i zwyczajna metafora może nieść za sobą aż tak ogromne zmiany i być tak konsekwentna niekonsekwencją. Zaczęli wieść żywot jakby nieco bardziej pro ogółem.

 

Warszawa – Stegny, 01.09.2025r.

 

Inspiracja - Philip K. Dick - Wyznania Łgarza. 

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Leszczym

A potem zaczęli szukać siebie w tej opowieści, którą on napisał, a inni objaśnili. Przeglądali się w niej jak w lustrze, które ktoś postawił w ich domu bez pytania, i z lękiem odkrywali, że powoli upodabniają się do swojego odbicia. Ona czasem, w środku nocy, pytała go szeptem, czy pamięta jeszcze jej prawdziwy śmiech, ten sprzed opisu, ten niebędący symbolem niczego. A on długo milczał, bo w jego pamięci ten śmiech zlewał się już z recenzjami i analizami.


Lubię Twoje teksty! :)))


 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • DZiękuję za sympatię dla podskoków (też tak kiedyś robiłam ):   Pozdrawiam serdecznie @Czarek Płatak @Leszczym @Waldemar_Talar_Talar @huzarc :-)
    • @violetta dzięki :)
    • Koma: a zrób mi "bob", im bór za amok.  
    • I tak. I tak. Jestem. Nie wiem. Nie czuję się nic. Oddech przechodzi przez szkło stworzenia, rozbija się o własną przezroczystość, a jego odłamki tańczą w próżni - jak anioły, które zapomniały, po co mają skrzydła. Czas spada jak popiół z wypalonej wiary, a jego płatki śnią o ogniu, którego już nie ma. Dno chwili rozsypało się w pył - a w tym pyle milczą ogrody, które aniołowie podlewają łzami zapomnienia. Nic nie wraca. Nic się nie zaczyna. Ten wdech - to echo cudzego istnienia, cudze serce bije we mnie, jakby ktoś inny próbował pamiętać, że jestem. W mroku słychać modlitwy, których nikt nie wypowiedział, i ciszę, która drży, jakby sama chciała zostać imieniem. Ruch – bez znaczenia. Widok – obcy. Świat – zamknięte oko Boga, który śni siebie w zapomnianym języku światła. Kamień – pamięta gwiazdę, która już dawno zgasła, ale jej blask jeszcze trwa w nim jak wspomnienie raju. Człowiek – cień własnego pytania. Nie zostawia śladu, bo nawet cień ma już dosyć towarzyszenia pustce. Cisza kruszy się w palcach istnienia, a powietrze nie zbiera głosu, jakby słuch samego Boga został zatopiony w oceanie jego własnego milczenia. Nie pamiętam, czy to ja oddycham, czy to pustka oddycha mną. Każdy gest – dotyk po śmierci światła. Każda myśl – pył, który zapomniał, że był gwiazdą. Każdy moment – spadanie w dół, w nieskończoność, gdzie czas zamienia się w ciało nicości, a nicość - w puls serca Boga, który zapomniał, że jest Bogiem. I tak. I tak. Jestem. Nie wiem. Nie czuję się nic. Tylko chłód, co pachnie końcem, jakby noc rozłożyła skrzydła nad resztkami istnienia, jakby ciemność chciała uczyć światło, jakby cisza chciała śpiewać, a śpiew - płakać. Nic. Nic. Nic. A jednak - pod popiołem drży iskra: maleńki błąd nicości, który przez ułamek sekundy pomyślał, że chce być. I w tym błędzie - rodzi się światło. Rodzi się czas. Rodzi się miłość, która nigdy nie miała prawa zaistnieć. Bo nawet nicość, gdy się zapatrzy w siebie zbyt długo, zaczyna marzyć o miłości.      
    • Idę do ciebie po trochę relaksu by pomnożyć myśli i spaść w wir  upojnego snu   następny dzień pisze swoje wiersze o niedalekiej przyszłości i patrzy na stos wielkich informacji   próbowałem się zmienić jednak świt zmieniał się w pył i odchodził za noc gdzie szukał kilku słów.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...