Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Pamiętasz to moje nocne misterium? Wtedy, kiedy płonące świece wzniecały poblask jaskrawy.

Skrzydlate momenty na suficie, na płaszczyznach porzuconych rzeczy.

Teraz już wiem, że ta moja próba przejścia przez ścianę miała na celu dosięgnąć gwiazdy,

kiedy stałem w kącie pokoju, przywierając ustami do zimnego tynku.

 

Szeptałem. Recytowałem słowa tajemne.

 

Wtedy. I wtedy…

 

Za oknami szeleściły liście oschłej topoli, kasztanu…

Za oknami otwartymi na przestrzał.

W ogromnym przeciągu, co się wspinał z krzykiem po ornamentach tapet..

 

I byłem blisko zrozumienia. I byłem blisko…

Blask olśniewał mnie coraz większy.

Ten migoczący blask nieznanej natury.

 

Wiesz...

Nie.

Nic nie wiesz.

 

Bo i co masz wiedzieć? Wtedy, kiedy czekałaś długo na nic.

Na dworcu, tuż po odjeździe ostatniego pociągu.

Czekałaś na mnie. Wiatr zakręcał i gwizdał. I tak jak teraz tarmosił poluzowanymi blachami

parapetów.

Zacinały ostre krople deszczu…

 

Z megafonów płynęły enigmatyczne dźwięki

jakiejś nadawanej

nie wiadomo skąd transmisji.

 

To nadaje wciąż sygnał. To wysyła w eter zaszyfrowaną wiadomość,

której sensu nie sposób zrozumieć.

Wtedy i teraz. Tylko, że wtedy nie przyszło nam to do głowy.

Nam? Przecież nie ma nas. I chyba nigdy nie było…

 

A jeśli byliśmy, to tylko we śnie. Razem, gdzieś trzymając się za ręce.

Raz. Jeden, jedyny. Albo i niezliczoną ilość razy.

 

Wiatr szeleści liśćmi topoli. Teraz, kiedy jest bardzo zimno. Skrzypią konary. A więc to już tak

późno?

Nocne obrazy jak dym z łęciny płyną…

 

Nie. To już przecież było

poprzednim razem.

W innym życiu, w innym wierszu… Bądź w innym...

 

A teraz?

 

Co z nami będzie?

Jeśli w ogóle

cokolwiek było.

 

Światłość wiekuista przemierza otchłań czasu. Wieczność całą.

I wywija się z gałęzi topoli księżycowym sierpem.

 

I ten szelest skrzydlaty wznieca kurz, ten śpiew słowiczy.

Aż wzrusza czarną sadzę w kominie,

przysiadając na krawędziach pustych krzeseł

jak jakiś zbłąkany kaznodzieja.

Jak ten blask na dębowych klepkach podłogi. Na fornirze szafy. Na lakierze...

 

Na jawie?

We śnie?

Coś pomiędzy…

 

Na podobieństwo kształtu spętanego cieniem mojej własnej ręki, kiedy się przebudzam,

otwierając zlepione jeszcze oczy. I próbując to pochwycić w nagłym przypływie zadziwienia.

 

Nie. Nie przebudzam się wcale.

Przecież ja nie śpię.

Spójrz! Mam otwarte oczy!

 

I nigdy nie spałem. Podczas gdy ty,

śpisz snem twardym jak przydrożny kamień. Omszony...

 

Jeśli w ogóle

tu jesteś.

Jeśli w ogóle

tu kiedykolwiek byłaś.

 

Co z nami będzie?

 

Albowiem pęd ten rozwiewa włosy.

Czyni bruzdy

w skibach mokrej ziemi.

 

Widzisz?

 

Jaskółki wznoszą się do nieba.

Wychodzą naprzeciw tej jasności coraz większej.

 

A jeśli i nas dosięgnie świetlista rozpacz zapomnienia, czy będziemy jeszcze?

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-27)

 

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
  • Arsis zmienił(a) tytuł na Zanim dosięgnie nas światłość

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @KOBIETA w morzu moczę tylko nogi:)
    • „krytyka literacka nie jest osądzaniem człowieka przez człowieka (któż dał ci to prawo?), lecz starciem dwóch osobowości na absolutnie równych prawach. Wobec czego - nie sądź. Opisuj tylko swoje reakcje. Nigdy nie pisz o autorze ani o dziele - tylko o sobie w konfrontacji z dziełem albo z autorem. O sobie wolno ci pisać. Ale, pisząc o sobie, pisz tak aby osoba twoja nabrała wagi, znaczenia i życia - aby stała się decydującym twoim argumentem. Więc pisz nie jak pseudo-naukowiec, ale jak artysta. Krytyka musi być tak natężona i wibrująca jak to, czego dotyka - w przeciwnym razie staje się tylko wypuszczaniem gazu z balonu, zarzynaniem tępym nożem, rozkładem, anatomią, grobem. A jeśli nie chce ci się lub nie potrafisz - odejdź.”    W. Gombrowicz,  Dziennik 1953- 1956.       A „ Człowiek” jest doskonały w Twoim ujęciu Migrenko:) i obraz również:)       
    • na dziale rosną mgły najwięcej jesienią płoną bielą i ochrą dymią się czerwienią pachną grzybami i liśćmi buków na zimę ostrą zbierają siły szeleszczą nogami tu rosną baśnie na srebrnych łąkach wiatrem szeptane na moim dziale gdy słońce gaśnie złotą jesienią  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Ewelina Ewelino, czytając te strofy przychodzi na myśl manekin, wiersz bez nagłówka czyli świetnie prowokujesz umysł czytelnika do "główkowania". Lubię utwory, które zmuszają mnie do głębszego zastanowienia, ten "niedokończony wers" po prostu dodaje temu życia. Pozdrawiam!     *********************
    • @Migrena w języku polskim używa się konstrukcji awersja do czegoś, a nie na coś, czyli możesz mieć awersję do klusek    osobiście się z nimi nie identyfikuję, ale skoro ty mnie chcesz, to możesz, zwłaszcza pod tak, niewątpliwie niewiekopomnym, ale jakże płomiennym dziełem, pt CZŁOWIEK, nikomu nieznanego migreny;) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...