Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

jazda, jazda


Rekomendowane odpowiedzi

Tak. Grzebał w porach swej twarzy, rozdętych i zropiałych boleśnie. "Coś, co przybywa z pustyni, otwartymi rękami, nie może być Bogiem" - pełzało mu w głowie. Gdzieś tam upadł jego syn, gdy on, nieświadomy niczego, zdmuchiwał ziarenka pustyni ze swego maleńkiego modelu Wszechświata.
Ona wchodziła co parę godzin z posilkiem. "Zanim przestaliśmy rozmawiać, jadałeś chociaż kolację" - mówiła. To prawda, jadał duże kolacje pod koniec dnia, zanim zdarzył się ten wypadek. Brzuchostęki napełniały jego popołudniowe lęki obowiązkową suchością w ustach.

Nic z tego nie rozumiem - odparł redaktor naczelny.
Toż to jakieś schizofreniczne bzdury - dorzuciła z boku sprzątaczka.
Nie no, miodzio - odparł mlody krytyk jazzowy.

Źle go wszyscy oceniacie. Co z tego, że facet pieprzy bzdury i brednie wymyśla, skoro sam w tym swoim nierealnym świecie wierzy w swoje przesłanie bardzo. Brał amfetaminę, i co? Teraz ma żone, prawie dziecko tez, bo psa sobie kupił...czego tu jeszcze chcieć do wałka chrabąszcza?

Eeeee...pan stosunkowo przesadza! - dodała pani z mopem i ściągając szmatę ze szczoty, już miała ździelić tego fandzolonego neokatechumena po głowie.

Neokatechumena? Neokatechumena? Może kurka wodna supermena? Co Ci stary wali do łepetyny, żeby takie bzdury, bez fabuły, bez punktu odniesienia, bez zasranych problemów egzystencjalnych pisać?

No właśnie, co?

Toż to fekał jakiś, a nie opowiadanie :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...