po letniej burzy
z poruszonej gałęzi
rzęsisty prysznic
po letniej burzy
na nieboskłonie tęcza
liczę kolory
po letniej burzy
na mokrej ścieżce liczne
głębokie ślady
po letniej burzy
z poruszonej gałęzi
rzęsisty prysznic
po letniej burzy
na nieboskłonie tęcza
liczę kolory
po letniej burzy
na mokrej ścieżce liczne
głębokie ślady
po letniej burzy
z poruszonej gałęzi
rzęsisty prysznic
po letniej burzy
na mokrej ścieżce liczne
głębokie ślady
po letniej burzy
tęcza namalowana
mocą natury
po letniej burzy
z poruszonej gałęzi
rzęsisty prysznic
po letniej burzy
na mokrej ścieżce liczne
głębokie ślady
widzisz te oczy i czytasz jak przydaje
intuicja się nie myli
- tak, to ona
wiesz dlaczego cię mdli
i unosi - tak nie czułeś żadnej
więc pożądasz t e g o języka
wchodzi w ciebie od nowa
oblepia rozpychając naskórek
rośniesz i bez dotyku
gotowy
tęskniłeś
zwinnie
dobiera maskowanie
sprawdza jak - przereagujesz (?)
lecz rozpoznasz
zmętniałą aurę - skręca się i wycofuje
liczysz pętle i zapominasz o prostych
***
ja? chyba umiałabym zważyć
(mówią, że wszystko można jeśli w imię miłości)
lecz kiedy powtarza bierz mnie wypalona
z kiepem w dłoni
od środka podeszła żółcią - odrzucam
współczucie
w źrenicach toczy się czysta
przegrana
kroku nie może zrobić
w a r u j e
tam, gdzie wystarczą słowa
wierzysz, że mogą być
- doczekanym cudem
pod koniec drży krztusząc się płaczem
"jedyne co chciałam
ja...ciebie
naprawdę"
przechodzi, a za nią echo
domawia:
przez dni i noce
na służbie
będziesz mi nieustannie
i nawet chwili nie dojdziesz
***
tylko czy jeszcze rozumiesz?