Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Migrena

Migrena

 

 

"Natchniony wierszem Romy."

 






Tęsknię.
Ale to nie list do nikogo.
To nóż wbity w skrzynkę pocztową.

I powietrze wciąż drży twoją wonią,
Miłość z każdym oddechem staje się trucizną.

Miłość -- ta ruina, co świeci ostro,
jak billboard po burzy --
rozwarła mi usta
i wlała tam sól,
jakby ocean chciał czegoś więcej
niż tylko granic swego świata.

Słońce nie zachodzi.
Słońce się wypala, jakby miało serce.
Widziałem je krzyczące nad twoimi biodrami,
spalało się na kolanach,
aż zostały tylko resztki dnia
jak łuski po kulach, które nie miały imion.

A przecież na chwilę dotknęłaś nieba
i smakowały chmury jak pierwsze grzechy.

Złudzenie optyczne.
Twoje ramiona.
Miękkie jak obietnica ciszy,
ale kiedy próbuję je uchwycić --
są jak lustro pękające od spojrzenia.

Tęsknota to miejsce,
gdzie język traci skórę,
nie mówi, nie modli się,
tylko zdziera się z gardła
jak rdzawy strzęp krwi.
I słyszę w niej pustkę, co echem zmywa       ostatnie szepty twoich imion.


Wakacje były tylko urojeniem świata.
Piasek nie istniał.
To była ziemia spalona do martwoty,
a my kładliśmy na niej ciała,
myśląc, że to puch z obietnic.

Miłość nie była życiem.
Była snem, który próbował się obudzić.
Ale nie miał oczu.

Nie pytasz mnie, gdzie jestem.

Jestem tam, gdzie pachniałaś latem.
Teraz zakopuję twój zapach w ziemi.
Żeby nigdy nie wrócił.

 

 

 

Migrena

Migrena

 

 

"Natchniony wierszem Romy, poetki."

 






Tęsknię.
Ale to nie list do nikogo.
To nóż wbity w skrzynkę pocztową.

I powietrze wciąż drży twoją wonią,
Miłość z każdym oddechem staje się trucizną.

Miłość -- ta ruina, co świeci ostro,
jak billboard po burzy --
rozwarła mi usta
i wlała tam sól,
jakby ocean chciał czegoś więcej
niż tylko granic swego świata.

Słońce nie zachodzi.
Słońce się wypala, jakby miało serce.
Widziałem je krzyczące nad twoimi biodrami,
spalało się na kolanach,
aż zostały tylko resztki dnia
jak łuski po kulach, które nie miały imion.

A przecież na chwilę dotknęłaś nieba
i smakowały chmury jak pierwsze grzechy.

Złudzenie optyczne.
Twoje ramiona.
Miękkie jak obietnica ciszy,
ale kiedy próbuję je uchwycić --
są jak lustro pękające od spojrzenia.

Tęsknota to miejsce,
gdzie język traci skórę,
nie mówi, nie modli się,
tylko zdziera się z gardła
jak rdzawy strzęp krwi.
I słyszę w niej pustkę, co echem zmywa       ostatnie szepty twoich imion.


Wakacje były tylko urojeniem świata.
Piasek nie istniał.
To była ziemia spalona do martwoty,
a my kładliśmy na niej ciała,
myśląc, że to puch z obietnic.

Miłość nie była życiem.
Była snem, który próbował się obudzić.
Ale nie miał oczu.

Nie pytasz mnie, gdzie jestem.

Jestem tam, gdzie pachniałaś latem.
Teraz zakopuję twój zapach w ziemi.
Żeby nigdy nie wrócił.

 

 

 

Migrena

Migrena

 

 

"Natchniony wierszem Romy, poetki."

 






Tęsknię.
Ale to nie list do nikogo.
To nóż wbity w skrzynkę pocztową.

I powietrze wciąż drży twoją wonią,
Miłość z każdym oddechem staje się trucizną.

Miłość -- ta ruina, co świeci ostro,
jak billboard po burzy --
rozwarła mi usta
i wlała tam sól,
jakby ocean chciał czegoś więcej
niż tylko granic swego świata.

Słońce nie zachodzi.
Słońce się wypala, jakby miało serce.
Widziałem je krzyczące nad twoimi biodrami,
spalało się na kolanach,
aż zostały tylko resztki dnia
jak łuski po kulach, które nie miały imion.

A przecież na chwilę dotknęłaś nieba
i smakowały chmury jak pierwsze grzechy.

Złudzenie optyczne.
Twoje ramiona.
Miękkie jak obietnica ciszy,
ale kiedy próbuję je uchwycić --
są jak lustro pękające od spojrzenia.

Tęsknota to miejsce,
gdzie język traci skórę,
nie mówi, nie modli się,
tylko zdziera się z gardła
jak rdzawy strzęp krwi.
I słyszę w niej pustkę, co echem zmywa       ostatnie szepty twoich imion.


Wakacje były tylko urojeniem świata.
Piasek nie istniał.
To była ziemia spalona do martwoty,
a my kładliśmy na niej ciała,
myśląc, że to puch z obietnic.

Miłość nie była życiem.
Była snem, który próbował się obudzić.
Ale nie miał oczu.

Nie pytasz mnie, gdzie jestem.

Jestem tam, gdzie pachniałaś latem.
Teraz zakopuję twój zapach w ziemi.
Żeby nigdy nie wrócił.

Migrena

Migrena

 

 

"Natchniony wierszem Romy, poetki."

 






Tęsknię.
Ale to nie list do nikogo.
To nóż wbity w skrzynkę pocztową.

I powietrze wciąż drży twoją wonią,
Miłość z każdym oddechem staje się trucizną.

Miłość -- ta ruina, co świeci ostro
jak billboard po burzy --
rozwarła mi usta
i wlała tam sól,
jakby ocean chciał czegoś więcej
niż tylko granic swego świata.

Słońce nie zachodzi.
Słońce się wypala, jakby miało serce.
Widziałem je krzyczące nad twoimi biodrami,
spalało się na kolanach,
aż zostały tylko resztki dnia
jak łuski po kulach, które nie miały imion.

A przecież na chwilę dotknęłaś nieba
i smakowały chmury jak pierwsze grzechy.

Złudzenie optyczne:
Twoje ramiona.
Miękkie jak obietnica ciszy,
ale kiedy próbuję je uchwycić --
są jak lustro pękające od spojrzenia.

Tęsknota to miejsce,
gdzie język traci skórę,
nie mówi, nie modli się,
tylko zdziera się z gardła
jak rdzawy strzęp krwi.
I słyszę w niej pustkę, co echem zmywa       ostatnie szepty twoich imion.


Wakacje były tylko urojeniem świata.
Piasek nie istniał.
To była ziemia spalona do martwoty,
a my kładliśmy na niej ciała,
myśląc, że to puch z obietnic.

Miłość nie była zyciem.
Była snem, który próbował się obudzić.
Ale nie miał oczu.

Nie pytasz mnie, gdzie jestem.

Jestem tam, gdzie pachniałaś latem.
Teraz zakopuję twój zapach w ziemi.
Żeby nigdy nie wrócił

Migrena

Migrena

 

 

"Natchniony wierszem Romy, poetki."

 






Tęsknię.
Ale to nie list do nikogo.
To nóż wbity w skrzynkę pocztową.

I powietrze wciąż drży twoją wonią,
Nochoć z każdym oddechem staje się trucizną.

Miłość -- ta ruina, co świeci ostro
jak billboard po burzy --
rozwarła mi usta
i wlała tam sól,
jakby ocean chciał czegoś więcej
niż tylko granic swego świata.

Słońce nie zachodzi.
Słońce się wypala, jakby miało serce.
Widziałem je krzyczące nad twoimi biodrami,
spalało się na kolanach,
aż zostały tylko resztki dnia
jak łuski po kulach, które nie miały imion.

A przecież na chwilę dotknęłaś nieba
i smakowały chmury jak pierwsze grzechy.

Złudzenie optyczne:
Twoje ramiona.
Miękkie jak obietnica ciszy,
ale kiedy próbuję je uchwycić --
są jak lustro pękające od spojrzenia.

Tęsknota to miejsce,
gdzie język traci skórę,
nie mówi, nie modli się,
tylko zdziera się z gardła
jak rdzawy strzęp krwi.
I słyszę w niej pustkę, co echem zmywa       ostatnie szepty twoich imion.


Wakacje były tylko urojeniem świata.
Piasek nie istniał.
To była ziemia spalona do martwoty,
a my kładliśmy na niej ciała,
myśląc, że to puch z obietnic.

Miłość nie była zyciem.
Była snem, który próbował się obudzić.
Ale nie miał oczu.

Nie pytasz mnie, gdzie jestem.

Jestem tam, gdzie pachniałaś latem.
Teraz zakopuję twój zapach w ziemi.
Żeby nigdy nie wrócił



×
×
  • Dodaj nową pozycję...