Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Berenika97 Ta reguła owszem i dotyczy, bo naprawdę dotyczy relacji młodszych, gdzieś w latach nie wiem 18 - trzydzieści kilka. A potem czasem robi się jeszcze dziwniej, co bynajmniej nie oznacza że lepiej, normalniej, czy wbrew pozorom mądrzej etc. Bo potem czasem łatwiej łączyć priorytety. Ty jako kobieta masz już priorytety rozbudowane  i natrafiasz na osobę Ci życzliwą też już obrosłą w priorytety i oboje możecie dostrzec efekt synergii w priorytetach, czy nazwijmy je celami, który może przyćmiewać już tą całą koncepcję miłości romantycznej. Tak mi się wydaje, że może być w teorii :))   

@Berenika97 Zresztą w teorii, sam sobie odpowiedziałem, będę teraz podchodził i proponował łączenie priorytetów. Raczej kiepski tekst na podryw, ale co tam. Są głupsze :)) Do tego to zabrzmi nieocenionym Magikiem i super :))

Opublikowano (edytowane)

…temat odpychający, kolejny staruch, który szuka w necie „ uczennic” (?!), zdjątek ( to neologizm od „ zdjęć ze zdjętymi  częściami garderoby”, nie uwierzę w ani jeden „ przymiot” starca, który czegoś chce od młodszej, w żadną romantykę; to najczęściej grasująca patologia ):.

Tekst jest napisany dość utartymi frazesami, nie znajduję w nim ani jednej odkrywczej frazy, czy lirycznych światów, ot, wyliczanka…, pozdr.

 

Edytowane przez Dagna (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Leszczym Co do priorytetów to się zgadzam, właśnie synergia w priorytetach jest najważniejsza w przyjaźni. A co za tym idzie zrozumienie drugiej osoby i chęć wymiany doświadczeń, poglądów i ocen oraz wzajemne niesienie pomocy i przedstawianie różnych rozwiązań. Słowa naprawdę mogą wiele zdziałać. Pozdrawiam.

@Dagna

Bardzo dziękuję za przemyślenia. Być może tak jest, jak napisałaś. Ale to wcale nie musi być regułą i dlaczego od razu "staruch" i "zdjęcia" czy "patologia". Wyobraź sobie, że może to być np. 35-latek, który nigdy nie widział osoby, z którą korespondował i nigdy nie prosił o zdjęcia. Poznać się mogli  na pewnym fachowym portalu. Rozmowy mogły dotyczyć wspólnych zainteresowań - historii, literatury, muzyki i socjologii, psychologii i medycyny. Udzielali sobie wskazówek, np. jak pomóc najbliższym. (Oboje mogli mieć podobne kłopoty). Czy uważasz, że taki scenariusz jest niemożliwy?

A co do "utartych frazesów" - niewątpliwie przemyślę tę wyliczankę, dziękuję za zwrócenie mi na to uwagi - pozdrawiam ciepło. 

Edytowane przez Berenika97 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Berenika97

 

Dobry wiersz na niezmiennie ciekawy, a nawet kontrowersyjny temat.

Ja osobiście w taką przyjaźń wierzę między osobami, które się sobie wzajemnie nie podobają tak cieleśnie.

 

Miałem w życiu dość sporo koleżanek i to całkiem bliskich, ale bez najmniejszej fascynacji erotycznej i w podobnym wieku do mojego.

Przy dużej różnicy może być trudniej, chyba że w modelu ojciec dziecko.

Opublikowano

@Rafael MariusBardzo dziękuję, rozumiem o czym piszesz. Często zastanawiałam się nad tym, czy można zakochać się w kimś, czytając tylko słowa. I to słowa opowiadające o różnych sprawach a nigdy o miłości czy erotyce. I do tego nie mając pojęcia, jak ta osoba wygląda. Historia jak z "Samotności w sieci" tylko bez ciągu dalszego. Pozdrawiam. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ja osobiście w ten sposób nigdy się nie zakochałem, do tej pory, ale znam osoby, które czegoś takiego doświadczyły, lecz bez wzajemności.

Dużo tu zależy od typu osobowości.

Ja jestem zbyt sensoryczny na takie amory.

Opublikowano (edytowane)

@Berenika97 Bereniko, oczywiście, możliwe są kulturalne wymiany poglądów, życzę Ci takich, choć w necie zalecana jest ostrożność!
Na pewnym portalu praktyką było „  bajerowanie ” pań, aby intensywniej pisały, podsycanie sztucznych konfliktów, wielonickowość , nagabywanie do udziału w społecznościówkach (aby ograbić z prywaty) cóż, można to nazwać patologią i należy.


Życzę mimo wszystko powodzenia w pisaniu, pozdrawiam miło.

Edytowane przez Dagna (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Może powinien być taki kącik na stałe, zanim wejdziesz, przeczytaj...

Obowiązkowy do zapoznania.

Byłabym za.

Pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...