Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 50
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


prawdziwa męska szowinistyczna świnia nie zwraca uwagi na (własny) wygląd :D
to żart, ale o tym mówię - to biologia, ewolucja, historia, czy nawet religia (do wyboru): facet ma inne priorytety niż własny wygląd (kobieta też powinna, ale w toku ewolucji złożyło sie inaczej ;P )
Opublikowano

widać, że ci się nudzi klaudiuszu drogi
ja nadal mimo wszystko nalegam, byś zajrzał do definicji stereotypu, bo odnoszę wrażenie, że mylisz go z uprzedzeniem — stereotyp to schemat myśleniowy
a nie przyszło ci do głowy, że te wszystkie pseudopsychologiczne wywody biorą w łeb, przy jednym jedynym argumencie, że można po prostu chcieć dobrze(ładnie) wyglądać?
nie potrzebuję wymówki dla swojej kobiecej części — wręcz jestem z niej dumny i uwielbiam ją tak, jak uwielbiam kobiety w ogóle — czyli nade wszystko, co zawsze ma smutne konsekwencje
kwestia kompozycji image'u jest wynikiem konstatacji, że nie satysfakcjonuje cię stan rzeczy, tzn widzisz, że możesz zrobić coś ze swoim wyglądem, aby był, powiedzmy, bardziej ci odpowiadający
tak, misiu, uwielbiam przyciągać uwagę, zwłaszcza jako obiekt pożądania — właściwie, tylko taka uwaga mnie interesuje
dwa przypadki na dwa — próba niezbyt liczna, statystycznie nie da sie obronić ta reguła — ale tworzymy takie „naiwne teorie psychologiczne” wszyscy
ja oczywiście zazdroszczę tym, którzy są całkowicie z siebie zadowoleni — sam, niestety, jestem perfekcjonistą w odniesieniu do własnej osoby:(
mój przypadek — skoro już uważasz, że jest na tyle interesujący, żeby o nim tyle pisać, to musisz także wiedzieć, że jest on o wiele bardziej skomplikowany, niż ci się wydaje — ja z pewnością mógłbym o tym rozprawiać długo i z lubością, bo bardzo lubię opowiadać o swoim popierdoleniu
ja nie mam nic przeciwko temu, by stać się tematem dyskusji, lecz wątpię, żeby kogoś to naprawdę interesowało, dziwi mnie poniekąd twoje stwierdzenie, że sam siebie postawiłem w pozycji tematu pisząc o ankiecie (jakiej ankiecie????)— w ogóle cały twój tok myślowy szalenie mnie zdumiewa, co jest rzeczą, skądinąd, pożądaną, bo dziwienie się jest jednym z fundamentów poznania; w każdym razie popieram domorosłych psycho-socjologów, lecz trochę wiedzy by się też przydało być może — zaszkodzić nie może;)
pozdrawiam

Opublikowano

"nie przyszło ci do głowy, że te wszystkie pseudopsychologiczne wywody biorą w łeb, przy jednym jedynym argumencie, że można po prostu chcieć dobrze(ładnie) wyglądać?"
-ależ one w tym momencie zostały przez ciebie potwierdzone :))

"nie potrzebuję wymówki dla swojej kobiecej części — wręcz jestem z niej dumny i uwielbiam ją tak, jak uwielbiam kobiety w ogóle — "
ja też uwielbiam kobiety, ale ja to muszę takiej kobiety gdzieś poszukać, ty widzę że jesteś samowystarczalny (w dodatku widze ze to prawdziwa miłość :)) )


"kwestia kompozycji image'u jest wynikiem konstatacji, że nie satysfakcjonuje cię stan rzeczy, tzn widzisz, że możesz zrobić coś ze swoim wyglądem, aby był, powiedzmy, bardziej ci odpowiadający
tak, misiu, uwielbiam przyciągać uwagę, zwłaszcza jako obiekt pożądania — właściwie, tylko taka uwaga mnie interesuje"
podam ten cytat 100 losowo wybranym osobom i każda powie że to słowa kobiety...

"dwa przypadki na dwa — próba niezbyt liczna, statystycznie nie da sie obronić ta reguła — ale tworzymy takie „naiwne teorie psychologiczne” wszyscy"

nieliczna ale 100% :))


"w ogóle cały twój tok myślowy szalenie mnie zdumiewa, "
to oczywiste

pozdr

Opublikowano

wow, no zdecyduj się, czy potwierdzone wywody, czy słowa kobiety... bo ja już sam nie wiem, może powiedz wreszcie wprost, o co ci chodzi — napisz, co cię kręci, możemy o tym porozmawiać, po co aż takie podchody czynić; w końcu (chyba — ups) jesteśmy dorośli
a z tą samowystarczalnością to nie jest tak różowo... chciałem wyciąć sobie żebra, ale nie stać mnie na razie:(
poza tym być obiektem pożądania samym przez siebie — ja wiem, oglądało się „Milczenie owiec”, ale to nie to samo... wierz mi... nie to samo
z tym szukaniem to jest tak, że ja jakoś wolę jak same przychodzą — jakaś wtedy większa przyjemność jest, nie wiem

Opublikowano

no proszę, ale się rozgadaliście. już wyjaśniam: Samo zło jeździ, a owszem ale na rolkach i to tylko dla utrzymania jakiegoś tam wyglądu, nie dla przyjemności, co bynajmniej nie jest moim priorytetem Klaudiuszu :P. co do tekstu kolegi, to żart był kiepski ja w końcu nie pytam go dlaczego chodzi w spodniach w kratkę, od których oczy bolą, a na koszulce ma napisane "Britney wants me" :/. w spodniach szerokich chodzę, bo lubię i nie jest to nacisk środowiska, bo większość moich znajomych to metalowcy, ale też w ryj nie dostałam za "swoją" muzykę, a to dlatego że mamy wiele innych tematów do rozmów, a są rzeczy, o których się nie mówi (może to i dobrze). wymalowany facet? cóż- rzecz gustu... męskość też nie objawia się w tym jak ktoś wygląda, ale jednak w tej kwestii nie należę do liberałów. jaki wniosek? powinniśmy być mało odmienni w swojej odmienności? nie rozumiem

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



proponuję nowy temat na forum:
"co cię podnieca?" - kto zacznie?

- z wypiekami poczytam ;)

głodnemu chleb na myśli?:P no zacznij, zacznij

ha!
nawoływać łatwo ale powiedziec coś od siebie już trudniej :P

dobra - mogę zacząć:
kręci mnie jazda na rowerze po lesie ;)
Opublikowano

gdzieś słyszałem, że "o gustach się dyskutuje, jednak się ich nie ocenia"
ktoś wcześniej napisał "jak jej pół dupska wystaje" (cytat niedokładny), a niech jej wystaje, coś jej tam przymarźnie i będzie miała kłopot, a nie ja (my)
jednak gdy rozejrzeć się dookoła to naprawdę można się pośmiać z niektórych (bez urazy): nie dość, że "jej pół dupska wystaje" to jeszcze brzuszysko wywalone i parapeciska na biodrach, co by mogła sobie rączki oprzeć jak się zmęczy hasając na szpileczkach kilkunastocentymertowych, a żeby jeszcze umiała na nich chodzić.
Inna sprawa to "szerokie spodnie". Osobiście nic do tego nie mam, choć nie ubieram. Cóż wygodne pewnie są, nic nie uwiera nic nie gniecie.
Glany do kolan w środku lata też mnie nie rażą, jak ktoś lubi to dlaczego ma takich butów nie ubierać.
Najgorsze co może być moim zdaniem to "cukiereczki". Idzie sobie taka w mini i topie (różowe oczywiście) bezkonkurencyjna "miss" świata, wyperfumowana jak skurczybyk, że pół kilometra ciągnie się za nią woń słodka jak cholera. Make up typu naturalna Britney, spotyka przyjaciółeczkę i mówi do niej "o jak fajniusio, że cię widzę przed chwilą WYSZEDŁAM od fryzjera".

A niech sobie każdy żyje jak chce.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



priorytety?
jak to szło:
oddcyhcanie
odżywianie
rozmnażanie
...
;))
względnie, łapanie mamutów, czy obicie mordy sąsiadowi z jaskini obok...
można też odwołać się do podań ludowych, mówiących o "dzielnych młodzieńcach" (z rzadka o pięknych młodzieńcach w pięknych włosach i zadbanych paznokciach)


lubię chodzić do cyrku
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


utrzymanie wyglądu, czy jazda na rolkach
jeśli to pierwsze, to jesteś mniej kobieca niż vacker ;p (ale "kręcą mnie" skejciarskie spodnie u lasek to i tak jesteś na plusie :DD )

a gdybyś się zapytała, to czy byłby to objaw nietolerancji czy tylko troski o własne oczy?? ;)
ps. już sam fakt że to zauwazyłaś świadczy o twojej nietolerancji, ja w końcu ani razu się vackera nie zapytałem czy ma kłopoty z prostatą, a patrz za jakiego nietolerancyjnego chama robię ;))
a żart był niezły, chociaż z ust typka jakiego opisałaś rzecz. można było go źle odebrać ;D


problem w tym ze JESTEŚMY mało różnorodni w tej swojej odmienności, vacker na 1mln % jest przekonany o swojej wyjątkowości/oryginalności a nie ma pojęcia że w odległym mieście krakau żyje jego klon (i prawdopodbnie wiele innych, ale miałem szczęście spotkać tylko tego)
i o tym własciwie jest ta dyskusja (przynajmniej z mojeje strony - chociaż nie wygląda)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ehhh, te marzenia małych chłopców...


Ty tak dla jaj czy serio nie łapiesz co się do Ciebie mówi ?

i niedźwiedzia na rowerze w szczególności zapewne
nie powiem bo ktoś mógłby to uznać za złośliwość z mojej strony
Opublikowano

klaudiuszu — to ty nie łapiesz jednej rzeczy, może w końcu ją pojmiesz
nie chodzi o to, że ja jestem na milion (??) procent przekonany —
prawda o mojej oryginalności i wyjątkowości jest poza jakąkolwiek dyskusją
to jest fakt, a z faktami się nie dyskutuje
to, że ty znasz jednego chłopca z miasta Krakau, który, twoim zdaniem, przesadnie dba o wygląd, o niczym nie świadczy — ja znam takich ludzi wielu, kiedyś nawet ze wspomnianego przez ciebie miasta również
i gdybyś raczył wychynąć ze swojego zaściankowego światka;) twym zdumionym oczom, a raczej całemu aparatowi percepcyjnemu, okazałby się fakt, że takich ludzi jak ten „klon” jest całkiem sporo;)
ale wcale nie namawiam, bo pewnie masz to gdzieś
i niechaj każdy pozostanie w swoim świecie:D
pozdr

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne samopoczucie. Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co to robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.       *********************************
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...